Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pod listem do władz podpisało się 3 tys. osób, w tym aktorzy, reżyserzy i krytycy z różnych pokoleń, m.in. Krystian Lupa i Izabela Cywińska, Michał Zadara i Andrzej Wajda, Maja Komorowska i Jacek Poniedziałek. Dlaczego właśnie teraz? Powody do niepokoju można długo wyliczać. Kończy się kadencja Pawła Miśkiewicza, dyrektora Teatru Dramatycznego. Nie wiadomo, kto po nim przejmie kierowanie jedną z najważniejszych warszawskich scen. Władze województwa dolnośląskiego chciały zmienić statuty teatrów – w miejsce obecnych dyrektorów mieli przyjść menedżerowie. Prezydent Legnicy postanowił odsunąć Jacka Głomba od kierowania tamtejszym teatrem...
Warszawscy urzędnicy podkreślają, że „model laboratoryjny” teatru, realizowany przez Dramatyczny, nie zadowala miasta. „Nie wystawia się tam lektur szkolnych”, żalił się nawet wiceprezydent! Jednak podstawowy problem to pieniądze: Dramatyczny nie potrafi na siebie zarobić, powinien zatem sprawnie serwować komercyjne przedstawienia. Inne placówki, jak Teatr Komedia, przecież to potrafią. Sukcesy, ranga artystyczna? To już nieważne.
„Teatr nie jest produktem. Widz nie jest klientem” – przekonują protestujący. To hasło dobrze opisuje obecny problem. Władze nie potrafią wywiązywać się ze swoich zadań, próbują zatem zrzucić odpowiedzialność na innych. Nie tylko w sferze kultury. Bo szkoła też nie jest produktem, można byłoby dodać. Ani szpital. Samo miasto nie jest produktem, czego jeszcze nie zauważyli nasi rządzący.