Sztuka w łapach nazizmu

Wystawa przypomina o sytuacji w Niemczech po dojściu do władzy Hitlera: o prześladowaniu artystów, niszczeniu ich dzieł, o emigracji, o stawianiu przez nich oporu.

17.01.2012

Czyta się kilka minut

Na temat losów sztuki w Trzeciej Rzeszy powiedziano już wiele. Wydarzenia z lat 1933-45 pokazały bowiem, jak łatwo zniszczyć niezależną kulturę i poddać twórców ścisłemu nadzorowi władzy. Naziści nie potrzebowali zresztą zbyt wiele czasu, by kraj słynący ze swobody, jedno z najważniejszych centrów kultury zamienić w totalitarne państwo, w którym każda działalność jest poddana nadzorowi, i to przy znaczącym wsparciu własnych obywateli oraz – w gruncie rzeczy – przy milczeniu zagranicy.

Proces niszczenia artystów rozpoczął się tuż po wygranych przez Hitlera wyborach. 31 stycznia 1933 r. naziści przejmują władzę, a już 15 lutego Käthe Kollwitz i Heinricha Manna zmuszono do wystąpienia z Pruskiej Akademii Sztuk. Artyści wraz z politykami, działaczami związkowymi, dziennikarzami trafiają do pierwszych obozów koncentracyjnych. Inni – wcześniej lub później – decydują się na emigrację. W kwietniu tego samego roku zamknięto legendarny Bauhaus, a 10 maja w Berlinie i w innych miastach zostają publicznie spalone książki uznane przez nowe władze za niepożądane. We wrześniu 1933 r. powołano Izbę Kultury Rzeszy. Tylko jej członkowie mieli prawo tworzyć. Uchwalone dwa lata później ustawy norymberskie ostatecznie wykluczają z życia publicznego wszystkie osoby pochodzenia żydowskiego.

W 1937 r. w Monachium zostaje otwarta wystawa „Sztuka zwyrodniała” (Entartete Kunst), na której znalazły się wybrane dzieła z 5 tys. obrazów i 12 tys. rysunków oraz grafik usuniętych przez nazistów z niemieckich zbiorów publicznych. W 1939 r. skonfiskowane dzieła spalono, poza tymi, które wcześniej nazistom udało się spieniężyć. Sztuka rzekomo nic niewarta okazała się źródłem dewiz tak bardzo pożądanych przez militaryzujące się państwo.

Jest także drugi, nie mniej istotny powód, by wciąż przypominać o tamtym czasie. Dziś pamięta się przede wszystkim o najbardziej znanych ofiarach nazizmu, ale konieczne jest możliwie najpełniejsze przywrócenie do obiegu publicznego wszystkich, których system skazał na milczenie.

Primo Levi w jednej ze swych książek przywoływał znamienne słowa esesmana, który przestrzegał więźniów obozu koncentracyjnego: „Jakkolwiek ta wojna się skończy, my z wami już wygraliśmy; nikt z was nie pozostanie, by nieść świadectwo, ale nawet jeżeliby niektórzy przeżyli, świat im nie uwierzy”. Okazało się jednak, że uwierzono ofiarom, a nie katom. W ostatnich dekadach coraz więcej uwagi poświęca się prześladowanym, rekonstruuje się poszczególne, osobiste dzieje. Nieprzypadkowo kolekcjoner Raimund Stecker – obiekty z jego zbiorów wystawiono w salach MCK – pisze w katalogu towarzyszącym krakowskiej wystawie o zapełnianiu białych plam w historii niemieckiej sztuki, zwłaszcza o konieczności upominania się o twórców młodszego pokolenia, którzy nie zdołali się wybić przed dojściem nazistów do władzy. Ten proces odpominania wciąż trwa.

***

Ekspozycja skupia się na sztukach wizualnych. Znalazły się na niej dzieła znanych artystów: płótna wybitnego ekspresjonisty Emila Noldego, którego relacje z nazizmem są dość skomplikowane, rzeźby Jeana Arpa i Maksa Ernsta, grafiki George’a Grosza, Lovisa Corintha czy Maksa Pechsteina, a także prace Otto Freundlicha, jednego z najciekawszych twórców niemieckiej awangardy, który przed nazistami schronił się we Francji. Zadenuncjowany podczas wojny, został aresztowany, a następnie zamordowany w Majdanku.

Jednak wiele z pokazanych w Krakowie prac jest słabo obecnych w szerszym obiegu, czasami nawet zapomnianych. A bywa to twórczość zasługująca na szczególną uwagę, jak np. pisarki i rysowniczki Else Lasker--Schüler, autorki niewielkich prac na papierze, w których pracowicie, niemal obsesyjnie zapełniała całą przestrzeń. Wystawa „Polowanie na awangardę” pokazuje także próby oporu, niezgody na tamtejszą rzeczywistość i opowiadania o niej, jak w grafikach Hansa Grundiga, w których świat ludzi jest ukryty pod zwierzęcym kostiumem. Artysta przedstawia rzeczywistość pełną przemocy, walki, grozy. Krakowska ekspozycja przypomina wreszcie o losie pisarzy, ludzi teatru, a także, o czym chyba mniej się w Polsce mówi, muzyków. „Polowanie” przypomina m.in. twórczość Hansa Krásy, który wraz Viktorem Ullmannem, autorem niezwykłej opery „Cesarz Atlantydy”, i innymi praskimi kompozytorami żydowskiego pochodzenia został osadzony w obozie w Terezinie (Theresienstadt), a następnie w 1944 r. deportowany do Auschwitz i tam zamordowany.

***

Część wystawy poświęcono polskiej kulturze pod okupacją niemiecką. Dzięki temu wydarzenia w naszym kraju zostały wpisane w szerszy kontekst. Jest więc szansa na opowiedzenie innym Europejczykom o tragicznym losie kultury w okupowanej Polsce (wystawa, której towarzyszy katalog wydany w trzech językach, będzie prezentowana w Muzeum Sztuki w Mulheim). Lista ofiar nazistów jest długa: Bruno Schulz, Karol Hiller, Roman Kramsztyk, Janusz Korczak, Tadeusz Pruszkowski, przedwojenny rektor warszawskiej ASP i nauczyciel grupy artystów skupionych w Bractwie Świętego Łukasza (niektórzy z nich także nie przeżyli wojny) – by wymienić tylko kilka nazwisk. Na wystawie znaleźli się także rzadziej wspominani, jak Aniela Menkesowa, malarka i graficzka tworząca pod wpływem Władysława Strzemińskiego (na wystawie pokazano jej świetną martwą naturę), czy wybitny kompozytor Józef Koffler, który jako jeden z pierwszych w Polsce wykorzystał Schönbergowską dodekafonię. Jego fragmentarycznie zachowany dorobek zasługuje wreszcie na przypomnienie.

Wśród materiałów obecnych na wystawie jeden jest szczególny: zachowana lista dzieł z wybranych zbiorów łódzkiego Muzeum Sztuki (przede wszystkim ze słynnej kolekcji „a.r.”), którą określono mianem Entartete Kunst und Jüdische Kunst i przeznaczono do zniszczenia. Pokazuje on mechanizmy segregacji sztuki i niszczenia sztuki „zwyrodniałej” oraz to, w jaki sposób metody wypracowane w Trzeciej Rzeszy były przenoszone do innych okupowanych krajów.

To tylko przeszłość, chciałoby się powiedzieć. Czy naprawdę? Na jednej ze ścian krakowskiej galerii znalazło się duże powiększenie zdjęcia, na którym Hitler ze swą świtą zwiedza wystawę Entartete Kunst. Stoją przed pracami Paula Klee, Rudolfa Bellinga i innych. Przy podpisach każdego z wystawianych wówczas dzieł umieszczono informację, za jaką kwotę nabyto je do niemieckich zbiorów muzealnych. Można odnieść wrażenie, że ten szczególny zabieg piętnowania (patrzcie, ile zapłacono z publicznych środków za te „dzieła”), podobnie jak wiele innych zastosowanych przy okazji tej szczególnej ekspozycji, przetrwał upadek nazistów.

Podczas otwarcia monachijskiej ekspozycji przywódca Rzeszy mówił m.in. o dziełach sztuki, które „nie są zrozumiałe same w sobie, lecz potrzebują nadętej instrukcji obsługi”, i natrząsał się z tych, którzy zaakceptowali „ten głupi i bezczelny nonsens”. Czy echa tych słów oraz wielu innych wypowiedzianych czy napisanych w tamtym czasie nie są niebezpiecznie bliskie wypowiedziom dzisiejszych obrońców społeczeństwa przed zwyrodniałą kulturą?

Oczywiście nie można i nie powinno się zbyt pochopnie snuć paraleli między współczesnością a przeszłością. Zbyt łatwo przykleja się etykietki „faszysta” etc., zapominając, że powinno się je zostawić na szczególnie niebezpieczny czas. Jednak doświadczenie nazistowskich Niemiec powinno uczyć szczególnego wyczulenia na wszelkie próby ograniczenia swobody twórczej i wykluczenia poszczególnych artystów ze społeczeństwa. Przykładów takich działań przecież nie brakuje. Wystarczy wymienić niedawne: od prześladowań Ai Weiweia przez władze Chin po próby skazania w Turcji Orhana Pamuka za wypowiedzi na temat rzezi Ormian i niedawną nagonkę na wybitnego pianistę Andrása Schiffa na Węgrzech rządzonych przez Viktora Orbána.  

„Polowanie na awangardę. Zakazana sztuka w Trzeciej Rzeszy”, Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków, wystawa czynna do 29 stycznia 2012. Kuratorki: Judith Schönwiesner, Monika Rydiger. Następnie wystawa będzie prezentowana w Muzeum Sztuki w Mulheim, 17.03–28.05.2012.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyk sztuki, dziennikarz, redaktor, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy za 2013 rok.

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2012