Sumienie prezydenta

Naciskając na głowę państwa w sprawie konwencji antyprzemocowej, biskupi uderzają w konstytucyjną zasadę rozdziału Kościoła od państwa i niszczą pokój społeczny.

23.02.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Leszek Szymański / PAP
/ Fot. Leszek Szymański / PAP

W 1960 r. John Fitzgerald Kennedy wygłosił podczas kampanii wyborczej słynne przemówienie „Oto moja Ameryka”. Jego adresatem było grono protestanckich duchownych, a Kennedy’emu chodziło o rozwianie obaw, że jako ortodoksyjny katolik nie będzie umiał być prezydentem wszystkich Amerykanów. Mam wrażenie, że tych kilka zdań niespodziewanie nabrało aktualności także w dzisiejszej Polsce.
Mówił Kennedy: „Muszę więc raz jeszcze wyraźniej opowiedzieć nie o tym, w jaki Kościół wierzę, bo to powinno obchodzić tylko mnie, ale o tym, w jaką wierzę Amerykę. Wierzę w Amerykę, w której nastąpił rozdział Kościoła od państwa – w której żaden katolicki prałat nie powie prezydentowi (nawet katolikowi), co ma robić, a żaden protestancki pastor nie powie parafianom, na kogo mają głosować (…). Wbrew gazetowym opiniom nie jestem katolickim kandydatem na prezydenta. Jestem kandydatem Partii Demokratycznej, który, tak się składa, jest katolikiem. W kwestiach publicznych nie przemawiam głosem mojego Kościoła ani on nie przemawia za mnie. O czymkolwiek będę decydował jako prezydent – o antykoncepcji, rozwodach, cenzurze, hazardzie itp. – zadecyduję zgodnie z moimi poglądami, zgodnie z tym, co w swym sumieniu uznam za interes naszego kraju, bez względu na zewnętrzne religijne naciski i dyktaty. Żadna władza ani grożące kary nie sprawią, bym postąpił inaczej. Gdyby kiedykolwiek sprawowany urząd wymagał ode mnie wyboru między sumieniem a interesem kraju – a nie wyobrażam sobie, choćby w przybliżeniu takiej sytuacji – wówczas złożyłbym urząd, ale mam nadzieję, że tak samo postąpiłby każdy mający sumienie urzędnik publiczny. Nie zamierzam przepraszać za poglądy moich katolickich ani protestanckich oponentów – ani też, żeby wygrać te wybory, wyrzekać się poglądów swoich lub swojego Kościoła” (za „GW”, 7–8 kwietnia 2012).

PO 25 LATACH WOLNOŚCI wciąż w Polsce nie umiemy oddzielać zadań Kościoła od zadań państwa. Kiedy przychodzi ustawodawcom rozwiązywać moralnie kontrowersyjne problemy, dostajemy zadyszki i czkawki. Ta sytuacja wlecze się przez całe ćwierćwiecze, a ostatnio zdaje się przybierać na sile. I oczywiście: Kościół, w tym szczególnie Episkopat, ma prawo i obowiązek dawać świadectwo o dobru i złu, wzywając wiernych (w tym także polityków i ustawodawców) do ich uszanowania. Ale w tym miejscu sprawa się kończy. Jaką konkretnie decyzję ma podjąć ustawodawca, jaką decyzję ma podjąć prezydent – jest kwestią ich sumienia, a nie sumienia takiego czy innego biskupa (Kennedy: „zadecyduję zgodnie z moimi poglądami...”).
Tymczasem w naszym kraju od lat piętnuje się posłów, którzy nie głosowali według wskazań przedstawicieli Episkopatu. Dziennik uchodzący za organ prasowy kilku biskupów za każdym razem wyszczególnia, który z parlamentarzystów głosował poprawnie, a który niepoprawnie, i wzywa, aby w najbliższych wyborach wyciągać z tego konsekwencje.
Kilkanaście dni temu Sejm, po burzliwej dyskusji, przyjął ustawę o ratyfikacji Konwencji Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Dokument został skierowany do Senatu, a następnie ma trafić do prezydenta. W związku z tym bp Ignacy Dec skierował do Bronisława Komorowskiego list otwarty, wzywający do niepodpisywania ustawy.
W liście czytamy: „Panie Prezydencie, wielokrotnie Pan określał się jako wierzący i praktykujący katolik. Jest Pan katolikiem od chwili chrztu, a zwolennikiem określonej partii od pewnego czasu. Partia i rządy przemijają, a Słowo Boga trwa na wieki (…). Pomni na słowa pierwszego Papieża, Św. Piotra Apostoła, który powiedział przed Sanhedrynem »Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi« (Dz.5, 21), prosimy o niepodpisywanie aktu ratyfikacji. Ratyfikacja tego dokumentu i wprowadzenie jego postanowień w życie rodzinne i społeczne stanowi wielkie zagrożenie dla wartości naturalnych i ogólnoludzkich, przede wszystkim uderza w instytucje małżeństwa i rodziny”.
Kiedy wiele osób zwróciło uwagę biskupowi Decowi, że jego interwencja jest niedopuszczalną próbą wywarcia presji na głowę państwa, z odsieczą przyszedł „Nasz Dziennik”: na pierwszej stronie wydrukowano wielkimi literami „Piłatowa pokusa prezydenta”. I dalej: „Czy prezydent zignoruje głos biskupów i ludzi i podpisze ratyfikację konwencji przemocowej? Przecież nauczanie Kościoła obowiązuje wszystkich katolików, także prezydenta”. I wreszcie wezwano czytelników – jak ma to w zwyczaju środowisko tego dziennika – do złożenia podpisu pod petycją do Bronisława Komorowskiego.
Nie piszę tego wszystkiego w obronie konwencji – piszę w obronie powagi i honoru naszego Kościoła oraz w trosce o pokój na linii państwo–Kościół. Rzecz w tym, że mówienie, iż opinia bp. Deca, bp. Meringa czy nawet kard. Müllera (prefekta Kongregacji Nauki Wiary) jest nauką Kościoła, i twierdzenie, że obowiązuje wszystkich katolików, w tym prezydenta kraju – to nadużycie. Natomiast przekonanie, że Kościół, a konkretnie biskupi najlepiej wiedzą, jak powinny być zredagowane państwowe ustawy, aby służyły dobru całego kraju i wszystkich obywateli – to niebezpieczny mit. John Fiztgerald Kennedy wiedział to już ponad pół wieku temu. ©

Kup już teraz najnowszą książkę o. Wiśniewskiego - premiera 11 marca!

Okładka książki o. Ludwika Wiśniewskiego Blask wolności przedstawia sylwetkę o. Wiśniewskiego

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dominikan, długoletni duszpasterz akademicki. W PRL działacz opozycji antykomunistycznej. Laureat Medalu Świętego Jerzego. Na łamach „Tygodnika Powszechnego” dokonywał wnikliwej diagnozy sytuacji w polskim Kościele, stawiając trudne pytania niektórym biskupom… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2015