Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Słowo „prostota” zrośnie się zapewne z postacią i z pontyfikatem papieża Franciszka na stałe. Prostota i naturalność, które widać w jego sposobie bycia, dają o sobie znać również w jego wpisach na Twitterze. Nie ma tam aforyzmów, złotych myśli, „odkryć” ani kontrowersji. Nie ma stwierdzeń, które dziennikarze mogliby pochwycić i wrzucić do serwisów informacyjnych. Są proste spostrzeżenia i proste rady, w stylu: „Czasami zamykamy się sami w sobie… Panie, pomóż nam wyjść w stronę innych, służyć najsłabszym” albo „Nie plotkujmy o innych za ich plecami, ale otwarcie powiedzmy im, co myślimy”. Także wtedy, gdy papież pisze o sprawach wiary, jego wpisy nie mają nikogo olśnić błyskotliwością. Franciszek, który w przemówieniach i wywiadach potrafi błysnąć, na Twitterze jest powściągliwy, czasem nawet oczywisty.
Podobnie jest w cytowanym wpisie o modlitwie. Papież mówi w nim to, co każdy chrześcijanin powinien usłyszeć w kazaniu lub na lekcji religii. Po pierwsze: jesteśmy przyjaciółmi Boga. Po drugie: jesteśmy dziećmi Boga. Po trzecie: ta przyjaźń i dziecięctwo znajdują wyraz w modlitwie.
A jednak wpis ten dotyka czegoś niesłychanie dla Franciszka istotnego. Myślę, że jednym z wielkich celów, które postawił on swojemu pontyfikatowi, jest przywrócenie chrześcijan wierze. Sprawienie, by w ludziach przyznających się do chrześcijaństwa na nowo zapłonął ogień. I to bynajmniej nie ogień „walki o swoje”, ale ogień wewnętrznego życia wiarą. „Modlić się z prostotą” – to może być wyzwanie np. dla wszystkich „wielkich reżyserów” modlitwy, troszczących się o takie formy pobożności, które wiernym dadzą przede wszystkim poczucie siły i „uczestnictwa w sprawie”. Tymczasem chodzi o to, by mówić „jak dziecko do rodzica” – mówić w zaufaniu, z bliska, w poczuciu bezradności i jednocześnie więzi.
Z wczesnego dzieciństwa pamiętam przykład z rekolekcji. Ksiądz opowiadał o dziecku, które zapukało w drzwi tabernakulum: „Jezu, słyszysz mnie?”. Coś z ducha tamtej sceny jest w dzisiejszych inicjatywach, by wrócić w modlitwie do form skromnych (jak majówki pod kapliczkami) i bezpośrednich. Coś z tego ducha jest też w cytowanych słowach Franciszka. „Słyszysz mnie?”. Jeśli jest rodzicem, musi słyszeć.