Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po zestrzeleniu pasażerskiego lotu MH17 przygotowane przez Pentagon plany takiej współpracy czekają na akceptację Białego Domu. Gdyby ją uzyskały, zdjęcia wykonane przez satelity szpiegowskie USA nad pograniczem ukraińsko-rosyjskim trafiałyby od razu na biurka ukraińskich oficerów (dziś są dostarczane Ukraińcom z kilkugodzinnym opóźnieniem). Byłoby to też największe jak dotąd zaangażowanie się Pentagonu w ten konflikt (warto dodać, że już teraz CIA w podobny sposób pomaga rządowi Iraku, walczącemu na swoim terytorium z rebelią dżihadystów z ISIS).
Jednak pytanie o to, jakiego rodzaju wsparcia wywiadowczego należy udzielić rządowi w Kijowie, podzieliło amerykańskich polityków. Republikanie nalegają na jak najbliższą współpracę. W sukurs idą im przedstawiciele armii, którzy w minionych dniach zdecydowali się nawet na ujawnienie zdjęć satelitarnych, na których widać m.in., że rakiety w stronę stanowisk wojsk ukraińskich są wystrzeliwane z terytorium Rosji. A także: że proceder przerzutu broni z tego kraju trwa w najlepsze. Generał Martin Dempsey, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów, ostrzega wprost: jeśli Kremlowi będzie się dalej pobłażać, Rosja w przyszłości ponownie zagrozi Stanom Zjednoczonym.
Podnoszą się też jednak głosy sprzeciwu, wskazujące, że dostarczanie szczegółowych informacji o lokalizacji pozycji separatystów oznaczałoby eskalację konfliktu, a nawet – ryzyko otwartej wojny Ukrainy z Rosją. Niektórzy obawiają się również, że ukraińska armia jest spenetrowana przez rosyjski wywiad i że zdjęcia z amerykańskich satelitów trafiałyby w efekcie także na Kreml.
Gdyby jednak prezydent Barack Obama poparł propozycje Pentagonu, oznaczałoby to realizację strategii obronności, którą sam ogłosił: wspierania sojuszników i partnerów w obronie ich terytoriów bez bezpośredniego zaangażowania militarnego wojsk USA.