Rok 1948

Aleksander Janta-Połczyński: WRACAM Z POLSKI

22.07.2013

Czyta się kilka minut

„Nie udzielam zezwolenia na drukowanie dalszego ciągu artykułu p. Janty” – pisał gen. Władysław Anders do Jerzego Giedroycia, informując równocześnie o wstrzymaniu kolportażu numeru „Kultury”, w którym znalazła się pierwsza część reportażu „Wracam z Polski”. Co tak zirytowało generała?


Aleksander Janta-Połczyński (1908–1974), prozaik, poeta i tłumacz, w latach 30. podróżował po świecie (Stany Zjednoczone, ZSRR, Chiny, Japonia, Indie, Birma, Afganistan, Abisynia), zdobył sławę reportera, opublikował kilka książek. Wybuch wojny zastał go w Paryżu: wstąpił do wojska, dostał się do niewoli niemieckiej, skąd uciekł, uczestniczył w konspiracji w nieokupowanej części Francji, pracował w Polish Information Center w Nowym Jorku, walczył w szeregach dywizji gen. Maczka. W 1945 r. wyjechał na stałe do Stanów Zjednoczonych.

Z redaktorem „Kultury” znali się z czasów przedwojennych, więc gdy Janta – wówczas już obywatel amerykański – zdecydował się latem 1948 r. na reporterską wyprawę do Polski, zaproponował Giedroyciowi tekst. „Przygotowuję pełny obiektywny reportaż z mego pobytu tutaj – pisał do Redaktora z Wrocławia – staram się patrzeć bez uprzedzeń i porównywać uczciwie. Nie było takiego patrzenia w naszej prasie po tamtej stronie, co jest w moim przekonaniu sprzeczne z dobrze pojętym interesem już nie tej czy innej grupy, ale wręcz racji stanu”.

Jerzemu Giedroyciowi, który od początku emigracyjnej działalności uważał, że powinna być ona przede wszystkim nastawiona na kraj, punkt widzenia Janty bardzo odpowiadał. Inaczej było z większością wojennych wygnańców, zwłaszcza zaś ich londyńską elitą. „Odrzucenie przez nich państwa ludowego – pisze w przedmowie do „Wracam z Polski” Grażyna Pomian – było tak stanowcze, że nie byli nawet zainteresowani tym, co się w Polsce dzieje. Uważali, że doświadczenie, jakie zdobyli podczas przymusowego pobytu w ZSRR, nauczyło ich wszystkiego o systemie komunistycznym, nie muszą więc dowiadywać się o sytuacji w Polsce, bo jest przecież taka jak w Sowietach”.

Stąd zapewne tak gwałtowna reakcja gen. Andersa i polskiego Londynu na reportaż Janty, który wnikliwie i w stonowany sposób, z niedomówieniami, ale bez przekłamań starał się pokazać odbudowę kraju, polskie życie codzienne i sposób, w jaki społeczeństwo przyjmuje nowy system czy kwestię tak zwanych Ziem Odzyskanych. Dla równowagi dodać trzeba, że i Józef Czapski, jeden ze współtwórców „Kultury”, chwaląc w liście do Janty jego książkę, zauważał równocześnie, że tragizm sytuacji został w niej „przypudrowany” i dotyczy to zwłaszcza kwestii stosunku do Rosjan. Warto też pamiętać, że Janta odbył swoją podróż w szczególnym momencie, gdy w Polsce nasilała się stalinizacja, coraz mocniej „przykręcano śrubę” i następował zdecydowany odwrót od resztek liberalizmu w dziedzinie gospodarczej – stąd niektóre obserwacje szybko stawały się nieaktualne.

Redaktor Giedroyc ustąpił przed żądaniem gen. Andersa i przerwał druk reportażu Janty na łamach miesięcznika, wkrótce jednak wydał całość w formie książki, podsycając w ten sposób pierwszy bodaj tak zasadniczy spór na emigracji, w którym „Kultura” niemal samotnie broniła swoich racji. Podobne sytuacje miały się powtórzyć jeszcze nie raz (sprawa Lwowa i Wilna, sprawa Miłosza), uwyraźniając „linię Giedroycia” i jej odmienność od strategii obozu londyńskiego. My zaś dzisiaj dzięki wznowieniu książki Janty zyskujemy możliwość spojrzenia na polską codzienność przełomowego 1948 r., na realia życia w opresyjnym systemie, ale też na wysiłek odbudowy zniszczonego kraju. „Z każdego opowiadania stamtąd – zauważał Czapski w cytowanym już liście – bije ta tragiczność, poczucie, że nie ma innego wyjścia, że trzeba przetrwać i budować »na kraterze«”. (Instytut Literacki Kultura – Instytut Książki, Paryż–Kraków 2013, ss. 196. Wstęp i opracowanie Grażyna Pomian. W nowej serii „W kręgu paryskiej »Kultury«” ukazały się dotąd „Listy z Wyspy” Juliusza Mieroszewskiego. Korespondencję pomiędzy Giedroyciem a Jantą-Połczyńskim opublikował przed czterema laty Paweł Kądziela).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 30/2013