Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Chrzest polega na uśmierceniu starego Adama, następnie zaś na powstaniu nowego człowieka. Jedno i drugie powinno się dziać w nas przez całe życie, gdyż chrześcijańskie życie nie jest niczym innym, jak codziennym chrztem raz rozpoczętym i ciągle trwającym. Trzeba to bowiem czynić ustawicznie: zawsze wymiatać to, co należy do starego Adama, aby mogło powstawać to, co należy do nowego (...). To znaczy prawdziwie w chrzcie się zanurzyć i codziennie na nowo powstawać (...). Z tego powodu powinien każdy uważać chrzest za swoją codzienną szatę, w której powinien stale chodzić, aby zawsze żyć w wierze rodzącej owoce, tłumić starego człowieka i róść w nowym”.
To piękny obraz: chrzest jako codziennie rano na nowo wkładana szata – nie „biała szatka” swoją wielkością przypominająca „śliniaczek” (kto z nas pamięta, gdzie ona dziś się znajduje? Schowana, jeśli w ogóle (!), w szafie – w szufladzie z czcigodnymi pamiątkami, której się nie otwiera?). Nie! Szata, której miara rośnie wraz z nami, zdolna okryć dorosłego człowieka, „przyoblekana” w codziennym momencie porannej modlitwy, wyrażająca naszą wewnętrzną prawdę – deklaracja własnej, najgłębszej tożsamości, dyscyplinująca nasze myślenie i działanie. Budząca świadomość, kim jestem: Jestem – teraz / dzisiaj / zawsze – ochrzczony (a nie: Byłem – kiedyś / lat temu pięćdziesiąt – ochrzczony)!
Piękny – programowy – obraz. Piękny – programowy – tekst. Napisany przez... Marcina Lutra („Wielki Katechizm”, cz. IV: O chrzcie).
Czy katolickiemu biskupowi wypada cytować naukę Lutra o chrzcie? A czy wypada jej nie cytować?! Czy chrzest nie jest tym sakramentem, który nas wszystkich – katolików, ewangelików, prawosławnych, członków wolnych Kościołów – łączy nierozerwalnie (!) w jedno ciało?!
Czy to jedynie prawda katechizmowa? Na egzamin z religii, ale nie na życie, wspólnotę myślenia, doświadczenia i rozumienia?
Czy rocznica chrztu nie jest nam dana także po to, by ożywić w nas tęsknotę za jednością chrześcijan w Polsce? Czy my – ochrzczeni w różnych Kościołach Polacy (i szerzej: mieszkańcy Polski) – nie jesteśmy dani temu społeczeństwu, by stanowić w nim „jakby sakrament” – tzn. skuteczne narzędzie jedności?! Pójdziemy ku tej rocznicy razem? Czy jako podzieleni „bracia”, opracowujący każdy swoje, ściśle konfesyjne, odrębne obchody?