Razem przy stole

W gangsterskim „Salvo” Grassadonia i Piazza, korzystając z biblijnej symboliki, opowiadają o współczesnej Sycylii. Film trąci moralizatorstwem, ale przemawia do wyobraźni. Nazwiska debiutantów warto zapamiętać.

28.04.2014

Czyta się kilka minut

Saleh Bakri i Sara Serraiocco w filmie „Salvo” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Saleh Bakri i Sara Serraiocco w filmie „Salvo” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Filmowi wyjadacze, którym zdaje się, że z niejednego pieca chleb jedli, rzucają się w kinie na wszystko, co pachnie choćby odrobinę inaczej. Tym bardziej wzrasta ich rozdrażnienie, kiedy obietnica przeżycia czegoś nowego nie zostaje do końca spełniona.

„Salvo”, debiutancki film Fabio Grassadonii i Antonio Piazzy, nagrodzony m.in. w ubiegłym roku podczas Tygodnia Krytyki w Cannes, od pierwszych chwil rozbudza niekonwencjonalne apetyty. Gangsterska strzelanina na przedmieściach Palermo przechodzi w scenę niezwykłą: tytułowy Salvo w celu wyrównania mafijnych porachunków włamuje się do domu swego wroga i zastaje tam jego niewidomą siostrę, Ritę – całkowicie bezbronną, zasłuchaną w kiczowatej piosence, nieświadomą tego, co się wokół niej dzieje. Z pozycji podglądacza śledzącego każdy ruch dziewczyny przechodzimy na jej pozycję, wsłuchującej się w każdy szmer, niepewnej, kiedy i skąd nadejdzie niebezpieczeństwo. Uruchamia się mechanizm podwójnej identyfikacji – jedno z najbardziej ekscytujących doświadczeń filmowego widza, pozwalające być równocześnie władcą spojrzenia, jak i jego bezwolnym obiektem.

Dalej, zgodnie z logiką filmowego trzęsienia ziemi, napięcie powinno narastać. Reżyserzy przeskakują jednak w inny porządek. Oto Rita, prawdopodobnie pod wpływem szoku, zaczyna mieć przebłyski widzenia. Tymczasem Salvo, zamiast zlikwidować niewygodnego świadka, uprowadza dziewczynę do opustoszałej poprzemysłowej hali. W taki sposób milczący brutal postanawia uratować Ritę, wypowiadając tym samym wojnę mafijnym kolegom. „Ocalony”, polski podtytuł filmu, nawiązujący do imienia bohatera, wyjaśnia niniejszym cały zawarty w filmie przekaz: nie tyle o życie Rity toczy się tutaj gra, ile o duszę Salva. Grassadonia i Piazza chętnie odwołują się do takich religijnych skojarzeń, jakby próbowali wypełnić nową treścią te wszystkie wyblakłe święte obrazy wiszące w sycylijskich domach. Uruchamiają symboliczną przestrzeń, w której jest miejsce na cud, na akt ofiary i odkupienia. Wprowadzenie widza w ten wymiar okazuje się opłacalnym chwytem, rozgrzesza bowiem twórców z wszelkich uchybień wobec logiki narracji czy życiowego prawdopodobieństwa.

W filmie „Salvo” wygrywa wszystko to, co zostało podane w charakterze paradokumentalnego „mięsa”. Smakuje więc pochwycona na gorąco chaotyczna codzienność Sycylii, a w szczególności autentyczna sceneria zdezelowanego, rozgrzanego latem Palermo i okolic. Przywodzi to na myśl mroczny obraz południowych Włoch z „Gomorry” (2008) Matteo Garronego, choć tym razem rzeczywistość drobnych mafiosów jest w jeszcze większym stopniu zdegradowana, zdemitologizowana, spowita nudą i beznadzieją. Smakuje także drugi plan, obsadzony głównie naturszczykami, pełen bezinteresownie rzuconych detali, a wizualna intensywność kojarzy się z klasyką filmu noir i jej naśladowcami w rodzaju Jeana-Pierre’a Mel-ville’a. „Twarz jak życiorys” – chciałoby się powiedzieć o wcielającym się w postać Salvo palestyńskim aktorze Salehu Bakri, który niewiele mówiąc i niewiele grając, samą swoją fizycznością opowiada nam historię człowieka skazanego na żywot szczura. Reżyserski duet właśnie takimi smaczkami stara się okrasić wszystkie puste miejsca, wytworzone z fabularnych niedomówień czy nadmiernej umowności.

U Grassadonii i Piazzy na każdym kroku ścierają się sprzeczne filmowe żywioły: paraboliczna obłość narracji i szorstkość tła. Nie zawsze to starcie niesie ze sobą twórcze napięcie. Można zrzucić to na karb niedoświadczenia, a zarazem wybujałych ambicji sycylijskich debiutantów, warto jednak zapamiętać ich nazwiska. Wiele spośród ich filmowych intuicji silnie przemawia do wyobraźni, nawet jeśli film czasem zanadto trąci moralizatorską nutą.

Nie od parady zresztą przywołuję tu kulinarną metaforykę. „Salvo” jest bowiem dziełem, w którym rytuały jedzenia znaczą więcej, niźli wskazywałaby na to kulturowa specyfika miejsca. „Trzeba jeść” – słyszymy z ust zastrachanych gospodarzy, którzy każdego dnia usługują gangsterowi przy stole. „Tylko umarli poszczą” – wtóruje im stary mafioso, dostrzegając u bohatera całkowity brak apetytu. To właśnie podczas spożywania posiłków dokonuje się stopniowe jego „uczłowieczenie” i tytułowe ocalenie. Salvo zaczyna rozumieć, że w życiu wcale nie chodzi o to, aby po prostu się najeść, ale żeby mieć z kim usiąść przy stole. Na początek będzie to stary, dawno niekąpany pies gospodarzy.


SALVO. OCALONY (Salvo) – scen. i reż. Fabio Grassadonia, Antonio Piazza, zdj. Daniele Ciprì, wyst. Saleh Bakri, Sara Serraiocco, Luigi Lo Cascio i inni. Prod. Włochy/Francja 2013. Dystryb. Against Gravity.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2014