Przejmująca baśń

Potwierdza się opinia, że Opera Wrocławska jest najgorętszą polską sceną operową. Znakomici śpiewacy związani z Metropolitan Opera, zgrabna interpretacja orkiestry pod batutą Ewy Michnik i niebanalna inscenizacja Michała Znanieckiego to atuty "Rigoletta".

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Od debiutu w mediolańskiej La Scali Znaniecki związany jest głównie ze scenami włoskimi. A te uznawane są za bardziej tradycyjne, chętnie żerujące na operowej konwencji, impregnowane na tendencje dramatyzacji i psychologizacji dzieł operowych silnie obecne w innych krajach. Polski reżyser szczególną atencją darzy śpiewaków, ostrożnie wskazując im cechy charakterologiczne bohaterów, ufając sile śpiewu i muzycznej intuicji artystów. Stąd we wrocławskiej produkcji mnogość teatralnych symboli i ozdobników scenicznych wypierała miejscami psychologiczną głębię libretta i obecne w nim napięcia. Widowiskowy trop inscenizacyjny jednak nie raził. Przedstawienie utrzymane w konwencji baśniowej, o dramaturgii poprowadzonej inteligentnie - acz z niewielkim aktorskim zaangażowaniem śpiewaków - okazało się nie tylko logiczne, ale i wyjątkowo przejmujące.

Tragiczną historię błazna Rigoletta, który wiedziony nadopiekuńczą miłością do córki Gildy, nieskutecznie chroni ją przed uczuciem do rozpustnego księcia Mantui, Znaniecki osadził w przestrzeni przypominającej sceny teatru elżbietańskiego. Pozwoliło to wziąć w nawias opowieść Verdiego i skonstruować smutną baśń o patologicznej relacji złośliwego zawodowo, choć prywatnie wrażliwego, garbusa i jego córki, a nade wszystko o nieszczęśliwie - i po raz pierwszy prawdziwie - zakochanym księciu.

Każdy element słynnej opery zyskał atrakcyjną oprawę. Seksistowskim przesłaniem intrygował bal rozgrywany w otoczeniu marionetkowych kobiet, poniewieranych i poniżanych. Metafizyczną symboliką zaskoczył duet Rigoletta i mordercy Sparafucila, który okazał się aniołem śmierci. Miłosne wyznania Gildy i księcia ujął Znaniecki w sentymentalny landszaft, skąpany w niebieskiej poświacie, z trącaną przez wiatr huśtawką i opadającymi liśćmi. Z fantazją namalował końcowe sceny: miłosnemu aktowi księcia i Magdaleny (anielicy odartej z wytwornej krynoliny i pozostawionej w skromnej sukience podobnej do odzienia Gildy) oraz zabójstwu Gildy towarzyszyły pełzające furie i demony, piekielne dymy i przeszywający dźwięk łańcuchów spadających z hukiem w otchłań sceny.

Jednak to nie tylko Znaniecki okazał się bohaterem premierowych wieczorów, nawet nie Ewa Michnik, która zaproponowała interpretację rozważną, ze świetnie odmalowaną kulminacją w ostatnich minutach. Główny ciężar przedstawienia nieśli soliści. Wybitni Andrzej Dobber w roli tytułowej i Aleksandra Kurzak w partii Gildy stworzyli kreacje godne najlepszych scen operowych świata, na których z powodzeniem występują. Szlachetna barwa głosu najlepszego polskiego barytona, rozmyślnie z mocą używana w akcie pierwszym, w ogniwie ostatnim zyskała odcień intymny i cierpiętniczy. Niewinną subtelność Gildy Kurzak przemieniała stopniowo w dojrzałość i samodzielność. Słabiej wypadł tylko Gregory Turay w roli księcia - artysta wydał się spięty, aktorsko zbyt przezroczysty.

Gwiazdorską obsadę premierowego spektaklu drugiego wieczoru zastąpili śpiewacy młodzi: Aleksandra Kubas (Gilda) i Arnold Rutkowski (książę). Intuicja Ewy Michnik w wynajdywaniu wschodzących talentów po raz kolejny nie zawiodła.

GIUSEPPE VERDI, "RIGOLETTO"; reż.: Michał Znaniecki; dyr.: Ewa Michnik, wyst.: Andrzej Dobber (Rigoletto), Aleksandra Kurzak (Gilda), Gregory Turay (książę Mantui). Premiera: Opera Wrocławska, 21, 22 grudnia 2007

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Muzykolog, publicysta muzyczny, wykładowca akademicki. Od 2013 roku związany z Polskim Wydawnictwem Muzycznym, w 2017 roku objął stanowisko dyrektora - redaktora naczelnego tej oficyny. Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2008