Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Miło było usłyszeć te słowa w trakcie międzynarodowej konferencji poświęconej „Wykorzystaniu seksualnemu w Kościele i innych instytucjach” zorganizowanej 10 i 11 kwietnia przez Instytut Kryminologii Uniwersytetu Leuven i Międzynarodowy Instytut Socjologii Prawa pod patronatem rządu kraju Basków w Oñati. Wśród uczestników z różnych krajów Europy, USA i Australii obecni byli prawnicy, psycholodzy, psychiatrzy, mediatorzy oraz duchowni. Wszyscy na co dzień zaangażowani są w badania, pomoc psychologiczną, psychiatryczną i sądową ofiarom przemocy seksualnej; kilku brało udział w przygotowaniu rządowych i kościelnych raportów dotyczących wykorzystania seksualnego nieletnich w Kościele katolickim swoich krajów.
Jak na ich tle reprezentuje się Polska? Za wyjątkiem Kościoła hiszpańskiego, który uważa się w tej kwestii za „wyjątkowy”, bo rzekomo niemający problemu z pedofilią wśród duchownych, episkopaty pozostałych krajów znacznie wyprzedzają Kościół polski w profilaktyce, edukacji i pomocy ofiarom księży-pedofilów. Polski Episkopat do dziś nie opracował jeszcze norm, które spełniałyby wymogi Watykanu, nie podał liczby duchownych skazanych za tego typu wykroczenia, nie powołał żadnej komisji ekspertów, która pomagałaby mu w radzeniu sobie z przyczynami i konsekwencjami tego typu przestępstw wśród swoich członków i wciąż arbitralnie godzi się na pomoc finansową ofiarom. Powołanie na Akademii Ignatianum w Krakowie Centrum Ochrony Dziecka, na czele którego stoi koordynator ds. ochrony dzieci i młodzieży z ramienia Konferencji Episkopatu Polski, to ważny krok naprzód; ale krok niewystarczający. Oprócz biskupów wzorowo reagujących na przypadki wykorzystania nieletnich przez duchownych mamy wciąż takich, którzy osoby pomagające ofiarom traktują jak „obłąkanych sekciarzy”, nie dowierzając samym ofiarom. Tym z pewnością nie można się chwalić za granicą, jak i wpadać w samozadowolenie nad Wisłą. Widać bowiem wyraźnie, że w niektórych miejscach ciągle atrakcyjna jest pokusa „zrobienia kroku wstecz”. Na szczęście papież mówi: Non possumus!