Polityczne i prywatne

Izrael, mały kraj będący kulturowo-etnicznym tyglem, inspiruje dziś twórców filmowych z całego świata.

09.04.2012

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Footnote” („Przypis”) Josepha Cedara / fot. materiały prasowe
Kadr z filmu „Footnote” („Przypis”) Josepha Cedara / fot. materiały prasowe

„Walc z Baszirem” Ariego Folmana, „Ajami” Scandara Copti i Yarona Shari, „Oczy szeroko otwarte” Haima Tabakmana, „Meduzy” Etgara Kereta, „Liban” Samuela Maoza – już tych kilka tytułów znanych z polskich kin wystarczy, by docenić, w jak wyśmienitej kondycji jest dzisiejsze kino izraelskie. Aż czterokrotnie w ciągu ostatnich pięciu lat filmy z tego kraju otrzymywały nominację do Oscara dla najlepszego zagranicznego tytułu roku. Zwraca też uwagę tamtejsze kino dokumentalne, niezwykle żywotne i różnorodne, często bardzo krytyczne wobec rodzimej polityki i relacji społecznych. Tegoroczny festiwal Off Plus Camera to okazja, by poznać najświeższe dokonania kinematografii Izraela.

WAŻNIEJSZE NIŻ PRAWDA

Wśród nich pokazany zostanie znakomity „Footnote” („Przypis”) Josepha Cedara. Najnowszy film reżysera „Twierdzy Beaufort” konkurował niedawno w tej samej oscarowej kategorii, co „W ciemności” Agnieszki Holland i irańskie „Rozstanie”.

Katedra studiów talmudycznych jako miejsce absurdalnej tragikomedii rozgrywającej się między ojcem a synem? – coś takiego jest możliwe tylko w izraelskim filmie. Bohater „Przypisu”, profesor Eliezer Shkolnik, strawił życie na studiowaniu biblijnych manuskryptów, ale to jego syn – reprezentujący bardziej popularnonaukowe i „folklorystyczne” podejście – zbiera splendory i zostaje wytypowany do prestiżowej nagrody państwowej. Jednak na skutek biurowej pomyłki to właśnie -Shkolnik senior zostaje ogłoszony laureatem. Syn, nie chcąc popsuć najpiękniejszego dnia w życiu ojca i jeszcze bardziej pogłębić jego wieloletniej frustracji, gotów jest potajemnie zrezygnować z nagrody, w myśl pojemnej zasady, iż w życiu „jest coś ważniejszego niż prawda”. Ale rzecz komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy młody Shkolnik poznaje pewne fakty dotyczące przebiegu kariery swego ojca... Cedar rzuca tu mocno ironiczne spojrzenie na rodzime sfery uniwersyteckie: na ich swoiste sekciarstwo, patriarchalizm i jałowe grzebanie się w tradycji, z drugiej zaś strony – na flirt światka naukowego z mediami i postępujący upadek dobrych obyczajów. Ten dramat ojca i syna, uwięzionych w swoich małych i wielkich ambicjach, udaje się reżyserowi przedstawić w bardzo oryginalnej, sowizdrzalskiej tonacji, z wykorzystaniem śmiałych zabiegów formalnych i nietuzinkowej muzyki. Sam Cedar uważa swój film za podskórnie polityczny: wszak komitet przyznający naukowe nagrody to nic innego jak jeszcze jedna „grupa trzymająca władzę”. „Przypis” opowiada o tym, jak łatwo podeptać wyznawane wartości, aspirując do tej grupy.

Nie tylko uniwersytet jest dla filmowców izraelskich symbolem dokonujących się zmian. „Krajem utraconym” nazwał kiedyś Göran Rosenberg, szwedzki pisarz o żydowskich korzeniach, swoją pierwotną ojczyznę, która odeszła bardzo daleko od ideałów przyświecających jej w 1948 r., kiedy formował się Eretz Israel. Podobnego określenia mogłaby użyć bohaterka filmu „Beautiful Valley” („Piękna dolina”, reż. Hadar Friedlich), która z perspektywy swoich osiemdziesięciu lat przygląda się upadkowi swojego kibucu. Hanna nie może przeboleć bankructwa, które w sensie dosłownym i przenośnym dotyka całego jej dotychczasowego świata. Dawne ideały – poczucie wspólnoty, równość i kolektywna praca – załamały się pod naporem komercjalizacji, egoistycznie pojętego indywidualizmu czy narastającego konfliktu pokoleń. Hanna nie rozumie, dlaczego dzisiejsza młodzież ucieka od syjonistycznej utopii na dyskoteki w Tel Awiwie, a służbę wojskową przestała traktować jak zaszczyt. Nawet praca w kibucowych ogrodach przestała być wartością samą w sobie; stała się ryzykowną fanaberią dla kogoś, kto – tak jak Hanna – nie zadbał o prywatne ubezpieczenie i konto w banku.

Przyznać jednak trzeba, że dominująca w filmie nostalgiczna nuta pobrzmiewa dosyć dwuznacznie. Bohaterka idealizuje stary świat, ale zaczyna powoli dostrzegać jego ułomność. Relacje z dorosłą córką, którą w niemowlęctwie oddała do kibucowego domu dziecka, już zawsze pozostaną chłodne. Jej koleżanka Miriam, mimo wielkiego talentu, nie zrobiła kariery muzycznej, bo rada kibucu, z Hanną na czele, postanowiła niegdyś, że Miriam bardziej przyda się na miejscu. Film, opowiedziany niespiesznie, jakby chciał wejść w biologiczny rytm swojej sędziwej bohaterki, traktuje przede wszystkim o zwykłej ludzkiej samotności, która u kresu życia dotyka zakładników wielkich ideologicznych porywów.

PRZESZŁOŚĆ BEZ PRZYSZŁOŚCI

W Izraelu to, co prywatne, i to, co polityczne, związane jest ze sobą bardziej niż gdziekolwiek indziej. Przekonuje nas o tym film „Invisible” („Niewidzialne”) w reżyserii Michal Aviad, nawiązujący do autentycznych zdarzeń z 1978 r. Pośród szesnastu ofiar seryjnego gwałciciela z Tel Awiwu była Nira i Lily, które trafiają na siebie przypadkiem po dwudziestu latach i zaczynają przepracowywać wspólną traumę. Nira, z zawodu filmowiec, podchodzi do sprawy bardziej metodycznie, prowadząc prywatne śledztwo na temat tożsamości przestępcy, weterana wojny Yom Kippur, który zdążył już wyjść na wolność. Lily próbuje rozładować swój wewnętrzny dramat, angażując się w działalność polityczną – jest propalestyńską aktywistką sprzeciwiającą się brutalnym akcjom osadniczym i nawet w swojej pracy jako instruktorka fitnessu nie omieszkuje wyrażać swoich zdecydowanych poglądów. Film „Invisible” pokazuje, że przemoc wpisana w izraelską codzienność dotyka szczególnie boleśnie kobiet, które nie znajdują wsparcia w instytucjach, a często nawet u najbliższych. Nie wiemy, na ile film Aviad, którego akcja jest bądź co bądź oddalona w czasie, opisuje dzisiejszy stan świadomości. Finałowa scena z wymierzonym w okno gwałciciela obiektywem fotograficznym – metafora samego filmu – wskazywałaby, że ciągle jest o co walczyć.

Najlepszą wizytówką izraelskiego kina prezentowanego na Off Plus Camerze jest film, który całkowicie odchodzi od publicystyki, a mimo to mówi bardzo dużo o stanie ducha izraelskiego społeczeństwa. „Konserwator” Yossiego Madmoniego, zwycięzca ubiegłorocznego festiwalu w Karlowych Warach, rozgrywa się w pokrytym kurzem warsztacie renowacji mebli antycznych, gdzie raz jeszcze jesteśmy świadkami niebywale gęstego dramatu między ojcem a synem, między dwoma pokoleniami należącymi do dwóch odległych światów. Stary właściciel warsztatu, Yaakov Fidelman, próbuje unieważnić upływ czasu, cierpliwie czyszcząc i polerując drewniane powierzchnie. Jednak w świecie szybkiego konsumowania i pogoni za nowością zakład konserwujący przeszłość nie ma przed sobą przyszłości. A może jest on wygodną skorupą, w której Yaakov chowa się przed wyzwaniami, które niesie życie z innymi ludźmi, w nowych czasach? Równolegle ze żmudną pracą konserwatorską odbywa się proces odpominania rodzinnej historii Fidelmana, pokrytej kolejnymi warstwami przemilczeń i kłamstw – jego relacji z dorosłym synem i nieżyjącym już wspólnikiem. Dopiero przyjęcie do pracy czeladnika, tajemniczego młodego człowieka mówiącego po rosyjsku, narusza mocno zatęchły spokój rodziny. Z pieczołowitością godną tytułowego konserwatora izraelski reżyser tasuje i rozdaje na nowo karty, by wydobyć całą złożoność zachowań swoich bohaterów.

NOC W TEL AWIWIE

Znacznie lżejszy ciężar gatunkowy prezentują filmy „Rabies” („Wścieklizna”) i „2 Night”, adresowane raczej do młodszej części widowni. W pierwszym z nich Aharon Keshales i Navot Papushado sięgają po formułę horroru – gatunek nieuprawiany dotychczas na gruncie izraelskiego kina, łatwo się domyśleć, z jakich powodów. „Rabies”, wyraźnie wzorowane na filmach Lyncha, Tarantino czy braci Coen, proponuje ekstremalną i mocno prześmiewczą odmianę kina grozy, bliską jego najbardziej krwawemu podgatunkowi, znanemu pod nazwą gore. W scenerii lasu pełnego min i pułapek odbywa się nieskrępowana niczym zabawa z użyciem rozmaitych narzędzi tępych i ostrych, z udziałem psychopatycznych morderców, seksownych nastolatek i mało rozgarniętych policjantów.

Lekcję światowego kina odrobił po swojemu także Roi Werner w „2 Night”, izraelskiej odpowiedzi na „Przed wschodem słońca” Richarda Linklatera. Dziewczyna i chłopak, którzy przed chwilą poznali się w nocnym klubie, jeżdżą po mieście w poszukiwaniu miejsca do zaparkowania, prowadząc niekończące się rozmowy, ale pod maską wyluzowania i zgrywy skrywając potrzebę szczerości i bliskości. Wiele w tej historii niezafałszowanego uroku: bohaterowie snują na głos nieprzystojne fantazje, czytają Hanocha Levina na dachu samochodu, popalają trawkę – jakby byli zawieszeni w czasie, jakby ta pierwsza i ostatnia wspólna noc w Tel Awiwie miała się nigdy nie skończyć.

Dziś już nie sposób kojarzyć izraelskiego kina z erotyczną serią komediową „Lody na patyku”. Rozwój edukacji filmowej, zwiększony udział stacji telewizyjnych w produkcji, wreszcie ustawa o kinematografii z 2001 r. ożywiły tamtejszą twórczość filmową. Z czasem swoją reprezentację, zarówno za kamerą, jak i na ekranie, zaczęli zyskiwać dotychczasowi outsiderzy: nowi imigranci, Arabowie, ortodoksyjni Żydzi, a także homoseksualiści i kobiety. W ostrzejszym świetle zaistniały tematy niewygodne, jak choćby polityka Izraela wobec arabskich sąsiadów. Dziś ten mały kraj, będący kulturowo-etnicznym tyglem, już nie tylko kopiuje, ale również inspiruje twórców filmowych z innych krajów. Dość przypomnieć ogromny wpływ „Walca z Baszirem” na współczesne kino dokumentalne. Telewizyjny serial Hagaia Levi’ego o psychoterapeucie z problemami, czyli „BeTipul”, zrobił ogromną karierę na licencji wykupionej przez HBO – najpierw jako amerykański „In Treatment”, a potem również w polskiej wersji, znanej jako „Bez tajemnic”, i przygotowującej właśnie swój drugi sezon.  


5. Festiwal OFF PLUS CAMERA, Kraków 13-22 kwietnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 16/2012