Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
...która ukazała się w roku 1961 na łamach „Ruchu Muzycznego”, pisał: „umiejętność doboru architektonicznej oprawy dla imprez muzycznych, sonorystyczne wykorzystywanie pałacowych wnętrz, dziedzińców ogrodów, kościołów – jest swoistym kunsztem, troskliwie pielęgnowanym w wielu krajach Europy. Owe koncerty w oprawie adresowane są przede wszystkim do słuchacza spragnionego wrażeń plastyczno-pejzażowo-historycznych. Tkwi w nich moment pewnej teatralizacji, mistyfikacji czy stylizacji, nawiązywania do tradycji życia koncertowego epok minionych.
Piękne tradycje pałacowego muzykowania ożywiono niedawno w efektownej scenerii Zamku łańcuckiego. Na początku czerwca odbył się tu mały festiwal muzyki kameralnej, pomyślany jako wstęp do imponującego przedsięwzięcia. W zabytkowym pałacu, gościnnie wypożyczanym przez Dyrekcję Muzeum, ma powstać specjalny ośrodek muzyczny – ogólnopolskie centrum uprawiania kameralistyki, krzewienia kultury kameralnej. Urządzane będą cykle koncertów oraz konkursy wykonawcze i kompozytorskie. Łańcut przyciągać zacznie rzesze muzycznych turystów z całego kraju. Owe rewelacyjne projekty, godne najwyższej aprobaty, są wspólnym dziełem Zespołu do Spraw Muzyki MKiS oraz Dyrekcji i Kierownictwa Artystycznego Państwowej Orkiestry Symfonicznej w Rzeszowie”...
Współuczestnikiem tamtych wydarzeń, a później oddanym wielbicielem łańcuckich festiwali był redakcyjny kolega Pocieja, Józef Kański, który wspominał, jak trzeba było przekonywać dyrektora, że melomani nie zadepczą zabytkowych podłóg. Magnacką rezydencją nikt się specjalnie nie chwalił: w czasie II wojny mieścił się w niej sztab Wehrmachtu, a ordynat Alfred Potocki zdołał uciec na Zachód przed wkroczeniem Armii Czerwonej, wywożąc z sobą wiele cennych dóbr zamkowych. Chodziły słuchy, że premier Edward Osóbka-Morawski osobiście próbował skuć z frontonu herb Potockich.
Nastawienie władz zmieniło się, gdy imprezą zainteresowali się muzycy z całej Polski, a wkrótce także wykonawcy z zagranicy. W 1968 r. do programu włączono recitale na barokowych organach bazyliki w Leżajsku. Potem przyszedł czas na koncerty w Mielcu i Rzeszowie. Organizatorzy spełniali kolejne obietnice: urządzili w Łańcucie wieczory poetycko-muzyczne, sesje naukowe, a w 1980 r. – konkurs kompozytorski, w którym jury pod przewodnictwem Włodzimierza Kotońskiego nagrodziło m.in. utwory Lidii Zielińskiej i Zbigniewa Pniewskiego.
W 1981 r. dyrekcję artystyczną imprezy objął Bogusław Kaczyński, przemianował ją na Festiwal Muzyki Łańcut i zaczął zapraszać także większe zespoły, urządzając plenerowe koncerty oratoryjne i przedstawienia operowe. Łańcut zmienił się w wiosenną stolicę muzyki. W kolejnych latach Festiwal rozwijał się, z jednej strony nawiązując do pierwotnej koncepcji Dni Muzyki Kameralnej, z drugiej zaś kontynuując najcelniejsze pomysły Bogusława Kaczyńskiego. Od roku 2009 dyrektor naczelną Muzycznego Festiwalu w Łańcucie jest Marta Wierzbieniec.
Minęło ponad pół wieku – dla wielu melomanów odmierzane rytmem łańcuckich koncertów.