Pokuta

Powiedziała, że nienawidzi katechetki. To wystarczyło, by piętnastolatka z Pomorza trafiła na Mszę o uwolnienie, a później na trzy lata do egzorcysty. Bez konsultacji z psychologiem.

17.09.2013

Czyta się kilka minut

 / Rys. Martyna Adamska
/ Rys. Martyna Adamska

Dlaczego ja? – pytała trzy lata temu, kiedy jej powiedziano, że jest opętana. Miała wtedy piętnaście lat. Potem wytłumaczono jej, z jakiego powodu trafiło na nią. Dziś dziwi się, że stojący przed furtką dziennikarze przyszli właśnie do niej.

– Moglibyście zapukać do następnych drzwi, zadzwonić trzy domy dalej... Wystarczyłoby stanąć przed co drugim domem w tym mieście. Wszędzie tutaj są opętani – mówi Katarzyna.


NAJPIERW JEST PRZEKLEŃSTWO


Historia Katarzyny zaczyna się w niewielkim miasteczku na Pomorzu, kilkadziesiąt kilometrów od Trójmiasta. Najzwyczajniej, jak tylko w życiu nastolatki można sobie wyobrazić: na szkolnym korytarzu.

Szkoła, do której chodzi, znajduje się na obrzeżach miejscowości, w której wszyscy znają wszystkich. Z rynku można tu dojść w kwadrans. Katarzyna dojeżdża na lekcje z innego miasteczka, oddalonego o kilkanaście kilometrów.

Wtedy, trzy lata temu, religii uczyli w szkole m.in. ksiądz Tomasz i zakonnica, sercanka. Ksiądz przyznaje dziś, że o szatanie opowiada tylko wtedy, kiedy pytają uczniowie. Twierdzi, że woli mówić o Jezusie.

Ale na Pomorzu do „zagrożeń duchowych” związanych z działalnością szatana Kościół zdaje się przykładać szczególną wagę. W diecezji gdańskiej jest obecnie pięciu egzorcystów – więcej w Polsce ma tylko diecezja płocka. Pracy dla nich nie brakuje, dlatego na początku 2012 r. do pracujących już dwóch abp Leszek Sławoj Głódź wyznaczył jeszcze trzech nowych.

W szkołach młodzież dowiaduje się od katechetów, że w świecie jest coraz więcej zła, które może wkraść się do wnętrza każdego, kogo nie chronią sakramenty i systematyczna pokuta. Że przyczyną dręczeń, zniewoleń i opętań może być spowiedź świętokradcza. Albo przekleństwo rzucone na kogoś z rodziny.

– Na przykład: kobieta zachodzi w niechcianą ciążę. Nawet jeśli potem dziecko jest kochane, ta pierwsza myśl może spowodować jego problemy duchowe – tłumaczy ksiądz Tomasz, dodając jednak, że przypadki, w których zło przejmuje władzę nad człowiekiem, są wciąż rzadkie. Częściej zdarzają się zniewolenia i dręczenia: – Pojawia się lęk. Ktoś boi się zasypiać w swoim łóżku. Ma wrażenie czyjejś obecności. A gdy już zaśnie, czuje zimny chłód na policzku, jakby dotknięcie, uczesanie grzywki – mówi katecheta.


SKIEROWANIE Z KORYTARZA


Czego nienawidzą nastolatki? Szkoły, wakacji z rodzicami, psa sąsiada.

Katarzyna nie lubi siostry sercanki. „Nienawidzę jej” – mówi pod nosem na widok przechodzącej korytarzem katechetki. Stoi razem z koleżankami z klasy i księdzem Tomaszem. Jest wrzesień, początek roku szkolnego 2010/11.

Ksiądz Tomasz: – Nie od razu dotarły do mnie jej słowa. Zapytałem, czy zna tę siostrę. Odpowiedziała: „Tylko z widzenia, lekcje religii mam przecież z księdzem”.

Siostra katechetka należy do Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego, czyli sercanek. Wśród swoich najważniejszych zadań zgromadzenie wymienia m.in. posługę młodym dziewczętom.

O jej pracy w szkole mówią uczniowie:

Martyna, 16 lat: – Lekcje z katechetką miała moja koleżanka z klasy fryzjerskiej. Opowiadała, że siostra się na nią uwzięła, kazała zostawać po lekcjach na wspólną modlitwę. Kiedy koleżanka powiedziała, że już nie chce, siostra stwierdziła, że jest opętana i musi pojechać do egzorcysty. Krzyczała na nią, bo ona nie chciała. Ale w końcu pojechały.

Jacek, 17 lat: – Egzorcysta przyjeżdżał do nas na lekcje. Siostra katechetka zabierała też do niego dziewczyny. W klasie chodziło na modlitwy kilka osób, ale opętana była podobno tylko jedna.

– Jakieś dziewczyny z naszej szkoły chodziły do egzorcysty z katechetką. Co działo się potem, średnio nas interesowało – mówią chłopcy grający wieczorem w piłkę na rynku.

Kilka miesięcy temu siostra sercanka została przeniesiona do innej miejscowości.


BAŁA SIĘ SERCA


Czym katechetka podpadła Katarzynie?

Sercanki na czarnym szkaplerzu (przedniej części stroju zakonnego) mają wyszyte czerwone, gorejące, oplecione koroną cierniową serce – symbol Bożego Serca. Na nim połyskuje zawieszony na szyi duży krzyż. Zdaniem księdza Tomasza, serca miał wystraszyć się demon tkwiący w piętnastolatce.

– Ją ten krzyż gryzł. Tak ujawniło się zło w niej siedzące – mówi katecheta.

Z księdzem Tomaszem rozmawiamy późnym wieczorem w pokoju domu katechetycznego. Za ławą, przy której siedzimy, stoi stary kredens. Na nim – wysoki krzyż. Nasz rozmówca nie jest egzorcystą. – Jestem jak lekarz pierwszego kontaktu. Rozeznaję problem i kieruję do specjalisty – mówi. – Służyłem samochodem, razem z siostrą pokazaliśmy, jak to jest. Potem się wycofaliśmy.

Po zdarzeniu na korytarzu siostra sercanka przekonuje 15-letnią Katarzynę, że ma poważny problem duchowy. Z rodzicami dziewczyny, którzy w domu nie zauważają u dziecka żadnych problemów, idzie gorzej. Po namowach Katarzyna zgadza się jednak pojechać do Sopotu. Tam, w ostatnią sobotę miesiąca, odprawiane są Msze św. o uzdrowienie i uwolnienie – trzygodzinne nabożeństwa, w czasie których wierni przychodzą głównie z intencjami zdrowotnymi.

– Fajna sprawa, bo to odbywa się przy Monciaku w soboty wieczorem – mówi o nabożeństwach ksiądz Tomasz. – W ciepłe dni niektórzy obok imprezują. Nagle wejdą do kościoła i już w nim zostają. Nie ukrywam: jak tylko mogę, co miesiąc, zawsze kogoś ze szkoły zabieram. Bo wiara wtedy rośnie. Dzieją się uzdrowienia, nadzwyczajne znaki.

Późnym popołudniem (jest jesień, ciemno robi się wcześnie) wsiadają do samochodu. Rodziców informują: wracamy nocą.

Ksiądz Tomasz mówi, że zabierają Katarzynę do Sopotu po to, aby umocnić ją w wierze. Piętnastolatka widzi, jak w pewnym momencie trzygodzinnej Mszy św. wierni ustawiają się w rzędzie. Podchodzą do nich kapłani, kładą dłonie na ich głowach. Niektórzy z kolejki mdleją.

Po Mszy siostra idzie z dziewczyną do zakrystii. Po wyjściu nie będą już mieć wątpliwości: Katarzyna jest opętana.

Ksiądz Tomasz: – Wieszając ornat, spojrzał na nią ksiądz. Nie wiedziałem, że jest egzorcystą. Wtedy doszło do manifestacji.

„Manifestacja” – to ujawnienie się zła. Egzorcyści chętnie opisują, jak może wyglądać: czasem zmienia się głos, ktoś nagle zaczyna mówić w innym języku. Jedna z opętanych kobiet – cytowała trójmiejskiego egzorcystę w ubiegłym roku prasa – miała nawet zwymiotować pieska, który potem zaczął biegać po sali.

Ale tamtego wieczoru w zakrystii kościoła w Sopocie nic takiego się nie dzieje.

Katarzyna po prostu słabnie.


MODLITWA „FIZYCZNIE TRUDNA”


Egzorcysta, pod którego wzrokiem miała zasłabnąć dziewczyna, uznaje sprawę za poważną i proponuje wizytę za dwa dni. – Zło się uzewnętrzniło – mówi dziś o zdarzeniu z zakrystii ks. Tomasz. – Powiedzieliśmy rodzicom. Nie chcieli uwierzyć.

Dwa dni później ksiądz zawozi piętnastolatkę i jej rodziców do egzorcysty.

Dlaczego akurat Katarzyna, dziewczyna z wierzącej rodziny, nastolatka, której, jak sam przyznaje, gdyby nie ta sprawa, pewnie by nawet nie zapamiętał? Ksiądz Tomasz mówi, że dziewczyna się „pogubiła”. Pojawił się grzech. A z tego zła – dodaje – Bóg chce wyprowadzić dobro: – Widzę, jak nawraca się cała rodzina. Wcześniej chodzili do kościoła na zasadzie zaliczenia. Teraz mają pragnienie modlitwy. Różaniec, który był zakurzony, jest odmawiany!

Wyjazdy do Gdyni odbywają się zawsze z jednym z rodziców. Bywa, że kolejka do egzorcysty jest długa. Katarzyna wchodzi, odprawiana jest modlitwa. – Czasem fizycznie trudna. Bo zło ujawnia się przy egzorcystach – opowiada ksiądz Tomasz. I dodaje: – Następnego dnia spotykamy się na lekcji religii. Dziewczyna się nie modli. Gdy odmawiamy „Ojcze nasz”, ją to duchowo męczy; ja od niej nie żądam nawet tego, aby się przeżegnała.

Dlaczego więc tak łatwo zgodziła się na udział w kilkugodzinnym nabożeństwie?

Ksiądz Tomasz: – Wiele koleżanek z klasy chciało pojechać. Ale jednej coś wypadło, druga też nie mogła... Ostatecznie pojechała tylko Katarzyna.


MINIZŁO


Katecheta, który skierował piętnastolatkę do egzorcysty, mówi o zagrożeniach duchowych:

– Dziś byłem w swoim domu rodzinnym. Mały dzieciak. Kanał MiniMini. Co druga bajka to podręcznik magii. Podręcznik tego, jak dziecko ma postępować przed ekranem, aby zdobywać energię i zmieniać świat. W podstawówce nie ma ławki, na której nie byłoby zeszytu z Master Hard [postacią z kreskówki – red.]. Wejdźcie do sklepu: zawsze jeden regał to potwory. Idźcie do sklepu z ciuchami dla młodzieży: co druga bluza ma czaszkę – wylicza ksiądz Tomasz. – Ktoś powie: taka subkultura. Ale ja widzę, co on ma na sobie. Tam krew się leje. Na koszulkach możemy odnaleźć hasła, krótkie modlitwy do konkretnych demonów!

Zdaniem katechety, samo noszenie takich bluz nie oznacza, że ktoś jest opętany. Ale kiedy dochodzą do tego inne rzeczy – muzyka satanistyczna, zabawa w okultyzm, horoskopy – zaczynają się problemy. Wtedy zło ma większy wpływ na człowieka: – Kolejnymi etapami są: „Harry Potter”, saga „Zmierzch”, w końcu – odejście od Kościoła. Jeśli odchodzę od Boga, zostaję sam. A wtedy zło będzie mną manipulować. Zło działa na wiele sposobów...


TEST NA OPĘTANIE


Pomorscy egzorcyści przyjmują w Gdyni-Chyloni, na terenie parafii pw. św. Mikołaja. Teoretycznie, aby skorzystać z ich pomocy, trzeba najpierw zgłosić się do Diecezjalnej Poradni Rodzinnej, w Gdańsku-Oliwie. Tam zbierane są zgłoszenia i dopiero potem, po konsultacji klinicznej – rozmowie z psychologiem lub psychoterapeutą – tworzone są listy, które wysyła się księżom egzorcystom, średnio dwa razy w miesiącu.

Procedura jest zgodna z kościelnymi wytycznymi obowiązującymi w całym kraju. Do odprawienia rytuału egzorcyzmu konieczne jest wykluczenie choroby lub innych zaburzeń psychicznych.

W przypadku Katarzyny nie dochowano tej procedury. Aby uznać ją za opętaną, wystarczyły: zdanie o katechetce na korytarzu, Msza o uwolnienie i zdarzenie w zakrystii.

Tymczasem księża egzorcyści odwiedzają pomorskie szkoły. Ten, który od trzech lat zajmuje się Katarzyną, podczas wizyty w jednym z gdańskich liceów mówił uczniom, że opętania dotyczą najczęściej młodych ludzi, 16- i 17-latków, ciekawych świata i wyrywających się do samodzielności. Zdaniem egzorcysty – który twierdzi, że w ciągu roku pomaga ponad trzystu osobom – spora część przypadków domniemanych zniewoleń to choroby psychiczne lub, najczęściej, kłopoty osobowościowe.

W trakcie jego wizyty w liceum jeden z uczniów zapytał: „Jak ksiądz rozpoznaje, że ma do czynienia z opętaniem?”. Odpowiedział, że ma na to sposób. W klasie pojawiło się niedowierzanie.

Ksiądz Tomasz: – Egzorcysta wyjaśnił wtedy, że kładzie ręce na głowie młodych ludzi i trzyma przez chwilę. Zło nie jest w stanie wytrzymać władzy duchownego. Szatan zbuntował się przeciw Bogu, bo Bóg miał nad nim władzę. Młodzież zaczęła się śmiać. Egzorcysta odpowiedział, że po spotkaniu mogą sami spróbować. Zaczęli ustawiać się w kolejce. Jedna osoba nagle jakby spod tej ręki zaczęła odjeżdżać w dół. Słabo jej się zrobiło, nogi zdrętwiały. Nie była opętana, tylko dręczona przez demony. Po spotkaniu wyspowiadała się, nawróciła.


„NIE UMIEM TEGO WYTŁUMACZYĆ”


– Egzorcystów jest tutaj i tak za mało – słyszymy dziś z ust Katarzyny przed bramką jej domu na przedmieściach pomorskiego miasteczka. Nie chce wracać do swojej historii, na jej wspomnienie reaguje nerwowo. Żyje wciąż w poczuciu winy. W pierwszej chwili ucieka do domu. Po chwili wraca ze spuchniętymi od płaczu oczami. Wychodzi razem z matką.

– Katarzyna popełniła kilka lat temu grzech. Wpadła w złe towarzystwo. Opętanie to jej pokuta za grzechy – mówi matka.

Katarzyna: – Gdybym wiedziała, że tak to się skończy, nie popełniłabym tego grzechu.

– Ale na szczęście teraz jest już lepiej.

– Wcale nie jest lepiej, mamo.

– Jak to nie, przecież mówiłaś, że już lepiej się czujesz. Powalczysz znowu. Wszyscy powalczymy. Zobaczysz.

– Nie wiem. Były wakacje, jakoś o tym zapomniałam, teraz zaczyna wracać.

Ojciec Katarzyny prosi w rozmowie telefonicznej o pomoc.

– Nie wiem, czy z tym problemem powinniśmy iść do egzorcysty – mówi. – Nie mam na ten temat wiedzy. Czy to wszystko było faktycznie potrzebne? Na jakiej zasadzie to działa? Dla mnie ta sprawa, tak głęboko duchowo, jest niezrozumiała, niepojęta.

Mężczyzna zapewnia, że rodzina, w której oprócz Katarzyny wychowują jeszcze z żoną jej młodszych braci, nie mogła być powodem kłopotów nastolatki. – Ale co w tych czasach wyrabia młodzież w tym wieku, to już inna sprawa – dodaje.

– Czy byli państwo u psychologa?

– Nie.

– Ktoś sugerował taki kontakt?

– Nikt nigdy nie powiedział nic o psychologu. Nie wiem. Może teraz spróbuję poszukać dobrego specjalisty? Ciężko mi kogoś znaleźć.

Głos ojca Katarzyny zdradza zmęczenie i bezsilność. „Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć” – powtarza kilka razy. Mówi, że to, co widział u egzorcysty, który przyjmował Katarzynę, „normalne nie jest”. – Dla mnie to jest sprawa, której nie mogę pojąć swoim rozumem. Jak to działa? Dla kogoś, kto jest wychowany jako wierzący, takie cuda są w świecie niewytłumaczalne.

Ale mama Katarzyny nie ma wątpliwości: tylko egzorcysta może pomóc córce.

Katarzyna, dziś 18-latka, regularnie jeździ na Msze o uwolnienie. Nie tylko do Sopotu, także do Rumii, gdzie takie nabożeństwa odprawiane są co miesiąc. Jest wciąż poddawana egzorcyzmom.

– Mają tu ręce pełne roboty. Ostatnio wróciłam od egzorcysty do domu o jedenastej wieczorem – taka była kolejka. Co ja bym bez niego zrobiła? – mówi podenerwowana o swoim egzorcyście.

– Po jakimś czasie ci ludzie poczytują to za łaskę, że sprawa, która rozpoczęła się od rozlania się zła, w taki sposób sprawia ostatecznie, że cała rodzina się nawraca – twierdzi ksiądz Tomasz.


***


Władze zakonu sercanek wiedzą o kontrowersjach związanych z działalnością katechetki. Na naszą prośbę o rozmowę z nią lub informację, dokąd została przeniesiona oraz czy wciąż ma kontakt z uczniami, odmawiają.

„Ministerstwu Edukacji Narodowej nie są znane przypadki angażowania księży egzorcystów do pracy lub kontaktu z uczniami” – informuje biuro prasowe resortu oświaty.

Psycholodzy, którzy dowiedzieli się o przypadku Katarzyny, deklarują pomoc – jeżeli tylko rodzina dziewczyny wyrazi na to zgodę.   


Imiona bohaterów zostały zmienione.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka i redaktorka „Tygodnika Powszechnego”. Doktorantka na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Do 2012 r. dziennikarka krakowskiej redakcji „Gazety Wyborczej”. Laureatka VI edycji Konkursu Stypendialnego im. Ryszarda Kapuścińskiego (… więcej
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2013