Pogięte fotografie

Jak to, co się dzieje tu i teraz – i o czym się tu i teraz dyskutuje – może się odbić w wierszu? Na przykład tak, jak u Marcina Barana w utworze z nowego tomu, zatytułowanym „Wiktorija”:

28.08.2012

Czyta się kilka minut

Ciche kopniaki miękko lądują na twarzach i tułowiach
natarczywie rozjuszonych młodzieńców,
a dziewczyny stoją zupełnie nieruchomo,
w ich rozdziawione usta wpływa niema i sodowa mgła.

Nieopodal, w nocnym blasku miasta stosownie europejskiego,
cicho prezentują swoją niewidzialną broń
pogięte fotografie legitymacyjne, na których widać
twarze dziewcząt i chłopców podziemnej armii
.


Piszę ten felieton po obejrzeniu meczu, na którym obok typowych kibicowskich haseł skandowano też: „Narodowe Siły Zbrojne!” oraz „Bohaterom – cześć i chwała!”. Na szczęście tyle i nic więcej. Po procesie, do którego ostatecznie nie doszło ostatnio w Warszawie (chodziło o kibiców jednego klubu odsyłających kibiców drugiego klubu – jako Żydów – do gazu), człowiek zastanawia się, czy nie byłoby uczciwiej oglądać mecze bez fonii, tak jakby rozgrywały się przy pustych trybunach. Ostatecznie skoro nikt nie słyszy, a nawet jak słyszy – nie reaguje, a nawet jak zareaguje – to niemrawo i dla wymiaru sprawiedliwości ośmieszająco, może lepiej udawać, że tego nie ma. Jak wszyscy będziemy udawać, to może naprawdę tego nie będzie?

Poeta nie udaje – słyszy, widzi, wie. Widzi, jak nieoczekiwanie nasunęły się na siebie te dwa porządki: świat kibiców z jego, co tu kryć, skłonnością do przemocy nie tylko werbalnej, i świat, w którym czci się bohaterów przeszłości – organizując wystawy, obchody, zwołując sesje albo przygotowując rekonstrukcje. Co powstaje w efekcie takiego nasunięcia? Poeta nie rozstrzyga, pisze wiersz, który unaocznić ma sam proces. Z ironicznych sygnałów pojawiających się w kilku miejscach (szczególnie w tytule) można się domyślać, że przygląda się tej współczesnej „wiktoryi” z dystansem, z lekkim rozbawieniem i jednocześnie niesmakiem. Ale poeta nie uczy, nie opiniuje, nie ma kolumny w gazecie. Nie będzie pisał, że „trzeba”, że „należałoby”. Robi to, co rzeczywistość: nasuwa na siebie dwa wspomniane porządki i pozwala nam popatrzeć na rezultaty.

Znalazłem u Konwickiego charakterystyczne zdanie dotyczące powstańców warszawskich: oni byli w porządku, to historia była nie w porządku. To jest też moje zdanie dotyczące wszystkich „dziewcząt i chłopców podziemnej armii”. Również Marcin Baran pewnie by się pod nim podpisał. Pierwsza strofa jego wiersza – opis nocnej bójki – napisana jest lekko, z odcieniem kpiny, nawet jeśli budzi skojarzenia z opisami brutalnych przesłuchań. Druga – w której uwaga czytającego przesunięta zostaje na historycznych bohaterów – zdecydowanie porzuca ten z lekka kpiący ton. Jego echem jest jeszcze sformułowanie o mieście „stosownie europejskim”, co można interpretować tak: oto miejsce, które jeszcze nie wie, czym jest, które niby się dostosowało, ale czegoś mu jeszcze brakuje, coś mu nadal ciąży, coś przeszkadza... To, co naprawdę ciekawe, dzieje się tu jednak dalej. Kontrapunktem dla „cichych kopniaków” wymierzanych przez krewkich młodzieńców i „niemej mgły” wpływającej do ust przyglądających się im dziewcząt jest podniosła cisza, jaka spowija wystawę, cisza, w której bohaterowie przeszłości „prezentują broń”. Jaką broń? Broń własnych milczących spojrzeń. To, co ocalało, to właśnie milczące spojrzenia z uszkodzonych legitymacyjnych zdjęć – kruche świadectwa życia kogoś, dla kogo przemoc była wyborem bolesnym, dramatycznym, często niechcianym. Kto czytał Baczyńskiego, Świrszczyńską, ten wie.

Szacunek, który nie będzie alibi dla wrogości – oto co winniśmy tym milczącym spojrzeniom. Taką w każdym razie konkluzję dopisuję do wiersza Marcina Barana.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2012