Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zdanie to wybrzmiało w mediach tak, jakby przewodniczący Episkopatu chciał uczynić Polskę państwem wyznaniowym. Jego oświadczenie było reakcją na wywiad minister edukacji narodowej Joanny Kluzik-Rostkowskiej udzielony „Gazecie Wyborczej” na temat deklaracji sumienia nauczycieli. Pomysł, by wzorem lekarzy także nauczyciele katoliccy podpisywali własną deklarację wiary, pojawił się w środowiskach prawicowo-narodowych. Zaniepokoił on minister Kluzik-Rostkowską, która uważa, że może to doprowadzić „do wojny religijnej w polskiej szkole”. „W ostatnim czasie mam przeświadczenie, że pewne środowiska – bo nie wszyscy katolicy – chciałyby po prostu poszerzyć swoją strefę wpływów. Zaingerować w neutralność światopoglądową państwa i szkoły” – obawia się minister edukacji narodowej.
Czego innego obawia się z kolei przewodniczący Episkopatu: „Niektórzy utożsamiają świeckość z laicyzmem, który postuluje zamknięcie religii w sferze życia prywatnego jednostki, co w praktyce oznacza czynną ateizację”. Nawet jeśli wprost nie przypisuje minister edukacji takiej interpretacji świeckości, metropolita poznański stwierdza, że Kluzik-Rostkowska grozi nauczycielom sankcjami za powoływanie się na klauzulę sumienia (choć w jej wypowiedzi trudno wprost taką groźbę odnaleźć).
Jestem przekonany, że ani abp Gądecki nie chce uczynić z Polski państwa wyznaniowego, ani minister Kluzik-Rostkowska nie chce ateizować polskiej młodzieży. Postulowana „bezstronność” jest tylko łatwa w teorii. Zamiast jednak wzajemnie się oskarżać, działajmy na rzecz budowania społecznego zaufania. Bez niego każde prawo, nawet najbardziej precyzyjnie sformułowane, można politycznie zmanipulować.
Teza o tym, że niemożliwa jest bezstronność państwa, to cytat z opracowania Rady Społecznej przy metropolicie poznańskim dotyczącego relacji państwa i Kościoła. Sądzę, że zbyt pochopnie metropolita poznański uznał ten tekst za rozstrzygający. Jest to przecież materiał studyjny i sami autorzy podkreślają, że przeznaczony jest on do szerszej dyskusji. Rozumiem, że właśnie dlatego pojawiają się w nim ostro ciosane, prowokujące tezy.