Ładowanie...
Okopy i nowoczesność
Okopy i nowoczesność
SZYMON ŁUCYK: W wydanej niedawno książce pisze Pan, że za sprawą I wojny światowej stara, XIX-wieczna Europa popełniła samobójstwo, a na jej gruzach powstała Europa już zupełnie inna. Na ile lata 1914-18 to moment zwrotny?
ANDRZEJ CHWALBA: Metafora „samobójstwa Europy” nawiązuje do tego, że I wojna światowa trwała dłużej, niż ktokolwiek przewidywał, i przyniosła większe straty, niż spodziewali się najwięksi pesymiści. Te gigantyczne straty i spustoszenie moralne wywołane wojną zahamowały na lata rozwój cywilizacyjny. Wielkie obszary Europy, nie tylko zachodniej, zostały zniszczone, kontynent musiał zadłużyć się w USA. Wkrótce po wojnie zaczyna się inflacja, a potem hiperinflacja, napędzająca ruchy totalitarne. Na niej wyrasta fenomen faszyzmu, a następnie nazizm. Nadchodzi też inny kataklizm: kilkuletni Wielki Kryzys. Równocześnie w okopach I wojny rosła demokratyzacja: spotkali się tam na ogromną skalę żołnierze z różnych klas społecznych. Wielkie znaczenie miało też umocnienie się jedności narodowej w miarę przedłużania się konfliktu. Bo była to nie tylko wojna państw – jak przedtem – ale także narodów.
Również dziś widać różnicę w podejściu do tej wojny: inaczej patrzą na nią Polacy czy Czesi, którzy po 1918 r. zyskali niepodległość, a inaczej Niemcy, Francuzi czy Brytyjczycy.
Dla Polaków I wojna światowa skończyła się „happy endem”, podczas gdy Zachód pamięta ją jako czas gehenny i dramatów. Zresztą także w przypadku II wojny mamy do czynienia z konfliktem pamięci: dla mieszkańców Francji była ona uciążliwa, ale daleka od hekatomby w Polsce. Można tu mówić o asymetrii czy nawet konfrontacji pamięci zbiorowej na Zachodzie i Wschodzie. My dziwimy się krajom zachodnim, że nie pamiętają o naszej tragedii 1939-45, a one, że my nie pamiętamy o ich dramacie I wojny. Choć trzeba podkreślić, że wielkie zniszczenia dotknęły także dużą część ziem polskich. Jeden przykład: 700 tys. ludzi, czyli 10 proc. ludności Galicji, witało 11 listopada 1918 r. w lepiankach, ich domy leżały w gruzach. O tym zapomnieliśmy.
Brytyjski historyk Eric Hobsbawm twierdził, że wraz z I wojną weszliśmy we współczesną erę „wojny totalnej”, nastawionej na całkowite wyniszczenie przeciwnika.
Niektórzy, także Hobsbawm – skądinąd znakomity historyk, o marksizującym nastawieniu – nadużywają pojęcia „wojna totalna”. Na pewno początek wojny w 1914 r. przypominał bardziej wojnę XIX-wieczną, jak wojna o wyzwolenie Włoch czy wojna francusko-pruska 1870-71. Wtedy walczono aż do wielkiej, decydującej bitwy. Tymczasem gdy I wojna światowa zaczęła się przedłużać, przekształciła się w wojnę na wyniszczenie, w której o zwycięstwie rozstrzygają potencjały ekonomiczne i umiejętność gospodarowania nimi oraz zdolność wykorzystania solidarności obywateli ze swym państwem.
Jeszcze w 1914 r. podczas Bożego Narodzenia dochodziło do krótkiego bratania się żołnierzy na froncie zachodnim…
Nie tylko na Zachodzie, także na froncie wschodnim. Lotnicy armii carskiej zrzucali paczki żołnierzom armii austro-węgierskiej z okazji katolickich świąt. Później jednostki, które się fraternizowały z wrogiem, wycofywano na zaplecze, bo obawiano się, że powstrzyma to wolę walki. I trudno sobie wyobrazić takie sceny fraternizowania się w kolejnej fazie tej wojny. Wtedy przybrała ona charakter zbliżony do „wojny totalnej”. Biorąc pod uwagę skalę kontroli państwa nad obywatelami, można powiedzieć, że wszystko i wszyscy zostali podporządkowani wojnie.
Mimo cierpień, zniszczeń i głodu prawie do końca narody zachowały wierność wobec swej władzy politycznej. Nawet w Austro-Węgrzech rozpad nastąpił dopiero pod koniec wojny.
Wojna bywa matką wynalazków. W latach 1914-18 nie tylko użyto gazów bojowych czy lotnictwa, ale dokonano też wielu odkryć w rozmaitych dziedzinach życia.
Lata 1914-18 przyniosły zwłaszcza rozwój chemii, także np. w technologii żywienia, w czym liderami byli Niemcy. Z powodu brytyjskiej blokady gospodarczej i widma głodu w Niemczech pojawiło się w tym czasie 11 tys. produktów zastępczych, w tym np. 837 rodzajów bezmięsnych kiełbas i 511 rodzajów kawy z różnymi dodatkami. Wtedy rodzi się pojęcie „Ersatz”, popularne do dziś. Z kolei lotnictwo wojskowe, które rozwinęło się w czasie I wojny, po 1918 r. dostrzegło szansę w rozbudowie transportu pasażerskiego. Bez doświadczeń I wojny nie byłoby wielkich koncernów, jak Sikorsky czy Boeing w USA, a także firm brytyjskich i francuskich. Koncern motoryzacyjny Rolls-Royce rozkwitł potem dzięki zdolności przekształcenia produkcji wojennej w cywilną. Z drugiej strony, inne branże po wojnie wpadły w kryzys, gdyż rządy wycofały zamówienia wojenne. W efekcie w latach 20. bezrobocie rosło zastraszająco i zdawało się, że zaraz wybuchnie rewolucja.
Na frontach i zapleczu toczyła się też inna walka: lekarzy ratujących zdrowie i życie.
Wielkie ruchy wojsk i ludności sprzyjały epidemiom, np. malarii przywleczonej przez żołnierzy pochodzących z imperium osmańskiego, Afryki czy Syjamu. W 1918 r. w Europie pojawia się zabójca nieznany przez wieki: grypa hiszpanka. Pochłonęła więcej ofiar niż działania na froncie. W przypadkach wielu epidemii, jak też chorób psychicznych będących skutkiem traumy wojennej, ówczesna medycyna była niemal bezradna. Ale w innych kwestiach notowała sukcesy: w czasie wojny udało się wynaleźć szczepionki m.in. przeciw czerwonce i durowi brzusznemu.
Upowszechniły się też badania rentgenowskie, do czego przyczyniła się Maria Skłodowska-Curie.
Zorganizowała ona we Francji przenośną radiologię polową, która umożliwiała znalezienie pocisków w ciele i diagnozę złamań. Ambulanse z aparatami rentgenowskimi zwano Les Petites Curie („Małe Curie”). Czasem za kierownicę siadała sama Noblistka. W ogóle w medycynie najbardziej znaczące sukcesy odnotowała wówczas chirurgia, spiesząca na pomoc ofiarom gazu i artylerii. Setki tysięcy żołnierzy miały zmasakrowane twarze i lekarze zaczęli się zajmować – z różnym powodzeniem – rekonstrukcją twarzy. To początki chirurgii plastycznej. Także protezy, wózki inwalidzkie, rehabilitacja ruchowa: to wszystko upowszechnia się w tym okresie. Na filmach archiwalnych z I wojny widzimy, że zatrudniano w fabrykach wiele osób niepełnosprawnych, mających protezy czy szczudła.
Skoro mowa o fabrykach: I wojnę wiąże się ze zjawiskiem masowej emancypacji kobiet, które musiały podjąć pracę przy produkcji wojennej. Pisze Pan, że w 1914 r. fabryka aut Renault zatrudniała 190 kobiet, a pod koniec wojny 6770.
Jeszcze przed wojną kobiety pracowały masowo w przemyśle odzieżowym, włókienniczym, tytoniowym. Niemniej skala i dynamika zmian w latach 1914-18 jest nieporównywalna, a wymusiły je okoliczności. Choć nie jest prawdą, że podczas wojny kobiety zastąpiły całkiem w fabrykach mężczyzn. W skali Europy ci ostatni wciąż liczebnie górowali wśród zatrudnionych.
I zazdrośnie strzegli miejsc pracy...
Tak, a nawet przepędzali z fabryk kobiety. Wynikało to zarówno z ich interesu, jak i z patriarchalnego modelu rodziny. Mężczyźni uważali, że zatrudnianie kobiet obniża ich wartość i godność, skoro nie mogą sami utrzymać rodzin. Niejeden żołnierz przepraszał żonę: kochanie, jest mi przykro, że pracujesz, gdy wrócę, będziesz znów w domu. I rzeczywiście po wojnie część kobiet wróciła do domów. W 1920 r. poziom zatrudnienia kobiet w fabrykach był znacznie wyższy niż przed wojną, ale dużo niższy niż w 1918 r. Choć więc wojna przyniosła tu zmiany społeczne, nie były one jeszcze tak głębokie, jak może się zdawać na pierwszy rzut oka.
Zaraz po I wojnie kobietom przyznano też prawa wyborcze, choć tylko w niektórych krajach Europy. Dlaczego?
We wszystkich nowych państwach, które powstały po 1918 r., w tym w Polsce i Czechosłowacji, przyznano kobietom pełne prawa obywatelskie. Ale np. we Francji otrzymały one prawo głosowania dopiero w 1944 r. We Włoszech miały prawo głosu tylko w wyborach samorządowych, a w Anglii mogły głosować tylko kobiety powyżej 30. roku życia. W okresie I wojny wprowadzono też poprawkę do konstytucji USA: ostatecznie zaakceptowano decyzję o przyznaniu praw wyborczych kobietom. Podobna rzecz stała się w Rosji podczas rewolucji lutowej 1917 r. i w Niemczech podczas rewolucji listopadowej 1918 r.
Skutkiem tej wojny była też idea pacyfizmu: wtedy zaczyna rosnąć w siłę coraz bardziej radykalny ruch pacyfistyczny.
Rzeczywiście, po I wojnie w krajach demokratycznych – Francji, Anglii, Belgii – pacyfizm rozkwitł. I zaskoczeni Polacy dziwią się do dziś, dlaczego we wrześniu 1939 r. Francuzi nie chcieli umierać za Gdańsk. Ale pamiętajmy, że niecały rok później, w czerwcu 1940 r., gdy Niemcy maszerowali na stolicę Francji, robotnicy francuscy mówili: nie będziemy umierali za Paryż. Pacyfizm okresu międzywojennego miał więc także ciemną stronę: rozbroił politycznie Zachód. Swoją bezczynnością w latach 30. XX wieku przywódcy zachodni rozzuchwalili Hitlera i Stalina. W tym sensie Zachód jest współodpowiedzialny za II wojnę światową. A stało się tak w dużej mierze dlatego, że przywódcy demokracji mieli przed oczami rzeź z lat 1914-18 i chcieli za wszelką cenę uniknąć nowych ofiar.
ANDRZEJ CHWALBA (ur. 1949) jest historykiem, profesorem UJ. Autor książek, m.in. „Józef Piłsudski – historyk wojskowości”, „Polacy w służbie Moskali”, „Kraków w latach 1939–1945”, „Kraków w latach 1945–1989”. Ostatnio wydał „Samobójstwo Europy. Wielka Wojna 1914–1918” (Wydawnictwo Literackie 2014).
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
Newsletter
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]