Obama wraca do Iraku

Nawet trzy lata może potrwać zaangażowanie militarne USA w walkę z Państwem Islamskim.

08.09.2014

Czyta się kilka minut

Obliczoną na zniszczenie dżihadystów – twórców „kalifatu” w Iraku i Syrii – międzynarodową kampanię wojskową ogłosił na szczycie NATO w Newport prezydent Barack Obama.

Ona już trwa: w sierpniu Amerykanie wykonali 145 nalotów przeciw siłom IS (Islamic State; Państwo Islamskie); ich celem była też ochrona mniejszości etnicznych i religijnych oraz strategicznych instalacji – jak zaopatrująca Bagdad w elektryczność zapora w Haditha, o którą w miniony weekend trwały walki. Druga faza kampanii, która ma zacząć się po sformowaniu w Iraku rządu jedności narodowej (co ma nastąpić lada dzień), zakłada wyposażenie i szkolenie walczących z IS oddziałów armii rządowej, Kurdów i milicji sunnickich.

Obamę, który w specjalnym orędziu ma w tym tygodniu wytłumaczyć Amerykanom, dlaczego „wracają do Iraku”, czeka niełatwe zadanie: według Pentagonu walka z IS (z wykorzystaniem lotnictwa i sił specjalnych oraz CIA, za to bez udziału wojsk lądowych) potrwa nawet trzy lata. Nie to jest jednak najtrudniejsze. Sukces operacji może wymagać od Amerykanów współpracy z rządami (np. Iranu) i grupami, których cele są odmienne; z USA łączy je tylko obawa przed IS. Konieczne będzie też większe zaangażowanie Turcji, np. przez uszczelnienie granicy z Syrią. Na razie rząd nowego premiera Turcji, Ahmeta Davutoğlu, ma ograniczone pole manewru: w niewoli Państwa Islamskiego jest 49 obywateli Turcji, których dżihadyści ujęli w czasie walk w Mosulu. Także w Syrii – gdzie są kwatery dowództwa IS – Amerykanie mogą mieć problemy z mobilizacją do działań. W Syrii naturalnym sojusznikiem w walce z IS byłyby bowiem oddziały rządowe Baszara al-Asada, którego ustąpienia dotąd żądał Zachód (wojska Asada popełniły liczne zbrodnie podczas trzyletniej wojny domowej).

Jednym z członków międzynarodowej „koalicji dziesięciu”, o której w Newport mówili Amerykanie, ma być także Polska. W jakim charakterze – tego nie powiedziano. W pierwszych reakcjach polscy politycy raczej wykluczali, by do Iraku miały trafić polskie wojska.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2014