Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
WOJCIECH PIĘCIAK: 40 lat temu, gdy Sowieci trzymali się mocno, zastanawianie się nad polityką wschodnią mogło wydać się abstrakcyjne. Ale niektórzy to robili?
HENRYK GŁĘBOCKI: Kluczową cezurą jest rok 1980. Przed Sierpniem swobodna refleksja nad relacjami Polski ze wschodnimi sąsiadami była możliwa głównie w laboratorium polskiej myśli: na „nowej Wielkiej Emigracji”. Nie tylko w „Kulturze”, gdzie myśl Giedroycia i Mieroszewskiego ewoluowała, a jej ostateczny kształt – „koncepcja ULB”, nowych relacji z Ukrainą, Litwą i Białorusią, opartych na uznaniu strategicznego znaczenia dla Polski ich niepodległości – uformował się na początku lat 70. Myślano o tym też w środowiskach m.in. ludowców i narodowców. Za to w PRL myślenie o polityce zagranicznej, szczególnie wschodniej, uważano zwykle za nierealne. Dlatego środowiska jawnej, choć nielegalnej opozycji lat 70. uprawiały „niepolityczną politykę”. Koncentrowały się początkowo na sprawach, które zdawały się bardziej realne, wysuwając program samoorganizacji i obrony przed represjami.
Jednak powstający „drugi obieg” popularyzował już wtedy idee emigracji.
Tak, a równie istotną rolę odegrało zakonspirowane środowisko opracowujące długofalowe idee: Polskie Porozumienie Niepodległościowe, popularyzujące hasło odzyskania niepodległości i współpracy w tym celu z sąsiadami. Wyrazem ówczesnych dyskusji był spór między zwolennikami „finlandyzacji”, jak Kuroń i Michnik (z ich programem ewolucjonizmu, tj. reformy systemu), a zwolennikami otwartego wysuwania haseł niepodległości.
Już wcześniej podziemny „Ruch” z przełomu lat 60. i 70. głosił ideę współpracy z narodami zniewolonymi przez Sowiety; z „Ruchu” wywodzili się działacze ROPCiO. Także KOR, mimo podziałów wewnętrznych, podnosił ideę solidarności z narodami-współwięźniami „obozu”. Zainteresowanie Wschodem rozbudzały lubelskie „Spotkania”, a KPN wysuwała hasła niepodległości i sojuszu z narodami Europy Wschodniej. Z drugiej strony idee realizmu politycznego, nawiązujące do Dmowskiego i Wielopolskiego, odnawiali Aleksander Hall z RMP czy Stefan Kisielewski, wzywający do wykorzystania koncepcji Mikołajczykowskiego PSL, by dotrzeć z ofertą ugody ponad PZPR („lokajami”) do centrali imperium (do „panów”).
Na ile rok 1980 był tutaj cezurą?
Po Sierpniu – wobec groźby sowieckiej interwencji – strategia wobec Moskwy stała się kluczowa dla opozycji. A samoograniczająca się, pokojowa rewolucja Solidarności upowszechniała idee wcześniej wąsko dyskutowane, nawet hasło „eksportu rewolucji”. Realne działania Solidarności umożliwiło przyjęcie płaszczyzny związkowej, przez kontakty z ruchami związkowymi na Zachodzie, ale i w „obozie”. Z drugiej strony, podczas ówczesnych debat odwoływano się też – wobec sowieckiego zagrożenia – do argumentów „realistów”, by szukać ugody z Moskwą za plecami PZPR; do tego wzywał partyjny liberał Stefan Bratkowski.
Jednak zjazd Solidarności, tj. pierwsza po 1945 r. demokratycznie wybrana przez znaczną część Polaków reprezentacja narodowa, wywołał wybuch emocji, czego wyrazem było „Posłanie do ludzi pracy Europy Wschodniej”. Nawiązywało ono do tradycji polskiego apelu wolnościowego z czasu powstań: „Za wolność naszą i waszą”. Na Kremlu wywołało furię. „To niebezpieczny i prowokacyjny dokument. (...) Jego autorzy chcieliby posiać zamęt w krajach socjalistycznych” – mówił Breżniew. Szef KGB Andropow dopatrywał się wpływu polskich idei nawet w wystąpieniach w Gruzji...
Co zmieniły tutaj lata 80.?
Stan wojenny przyczynił się, paradoksalnie, do bardziej otwartych dyskusji. Do popularyzacji idei antykomunizmu i solidarności z narodami Europy Wschodniej przyczyniła się też popularność książek emigracyjnego pisarza Józefa Mackiewicza. W tym czasie powstają nowe inicjatywy, z aspiracją do bycia ośrodkami sowietologicznymi, popularyzujące idee antykomunistycznego sojuszu narodów imperium, bez złudzeń co do możliwości ewolucji systemu. Najważniejsze to środowiska pism „Niepodległość”, „Obóz” i „ABC” (od Adriatyk-Bałtyk-Morze Czarne), inicjowane przez znawców problematyki wschodniej, jak Jerzy Targalski („Józef Darski”), Jan Malicki (dziś szef Studium Europy Wschodniej UW) czy Marek Karp (w 1990 r. twórca Ośrodka Studiów Wschodnich). Kontakty na Wschodzie nawiązywały też KPN i Solidarność Walcząca, która miała Wydział Wschodni, docierający do sowieckich republik i tamtejszych środowisk.
Na ile perspektywa rozmów z władzą wpłynęła też na myśl wschodnią opozycji?
Sposób wychodzenia z komunizmu drogą negocjacji Okrągłego Stołu, prowadzonych przez elity „S”, sprawił, że to nie wymienione wyżej środowiska i ich idee odegrały kluczową rolę, ale krąg doradców „S”, których myślenie zdominowane było koncepcjami ewolucjonizmu. Ideę porozumienia elit głównego nurtu „S” z władzą usiłowano przenieść też na inicjatywy wobec Moskwy, próbując zrealizować pomysł bezpośrednich z nią kontaktów. Ciekawe, że Jaruzelski i Kiszczak bali się wyraźnie, iż zostaną przelicytowani jako partnerzy Moskwy.
Niestety, próby wyjaśnienia tych odległych spraw do dziś wywołują furię ich uczestników. Przykładem reakcje na publikacje np. Antoniego Dudka, który znalazł raporty wywiadu PRL o tajnych rozmowach Michnika w Moskwie latem 1989 r. Bez zbadania tych spraw trudno zrozumieć mechanizmy transformacji komunizmu i imperium oraz skutki przyjętej drogi.
Wtedy Jesień Ludów ’89 i upadek Sowietów w 1991 r. zmieniły sytuację.
Warto przypomnieć, że na przełomie lat 1989-90 francuski sowietolog Alain Besançon ostrzegał – w ostrym sporze z Michnikiem – przed skutkami ugody na warunkach Okrągłego Stołu, gdy Moskwa dąży do konwergencji z Zachodem i modernizacji imperium. Jak pisał, zmodernizowana i bardziej wolna Polska pozostawała wciąż peryferiami zmodernizowanego i mniej opresyjnego, ale imperium. Sukces transformacji imperium mógł prowadzić do jego unowocześnienia z pomocą pieniędzy i technologii Zachodu, w kształcie znanej nam dziś Rosji Putina. Na szczęście dla nas rozpad Sowietów pozwolił wyjść z tej pułapki. Ale z punktu widzenia Putina nie to było celem pierestrojki. Dziś usiłuje on naprawić tamten „błąd”.
Dr hab. HENRYK GŁĘBOCKI pracuje w Instytucie Historii UJ i IPN w Krakowie, zajmuje się dziejami imperium rosyjskiego i sowieckiego. Autor wielu książek, ostatnio: „Diabeł Asmodeusz w niebieskich binoklach i kraj przyszłości. Hrabia Adam Gurowski i Rosja”.