O różnicy kultur

Nieliche, ale wciąż skromne grono wielbicieli win żarliwie namawia, byśmy zaniechali płynów zmieniających postrzeganie, płynów przypisanych przez Opatrzność do naszej szerokości geograficznej.

04.11.2013

Czyta się kilka minut

Odstawcie wódkę – mawiają – jest niesmaczna. Człowiek po wódce jest nadaktywny w sposób przykry dla otoczenia, jest wesół specyficznie, jest gadatliwy i chutliwie zwierzęcy. To nieładnie – przekonują. Popatrzcie – mówią – do wódki pasuje tylko śledź i nóżka zimna, rzeczy gruntownie szare, do wina zaś oliwa i serek – substancje ładne i o ileż tonujące nabrzmienia. Pijąc wino więc – mówią, błyskając białkami i diabolicznie nam się przyglądając – aż nadto stajecie się ludźmi śródziemnomorskimi. Porzućcie zatem siermięgę słowiańską i kładźcie do diaska na co dzień dowód swej łacińskiej kultury, pijąc wino. Nie nalew na kartoflu czy bursztyn z chmielu. Delektujcie się zatem, a nie chuchajcie w piąstkę! Wąchajcie, a nie smarczcie! Zzujcie naftalinami jadący strój ludowy i wdziejcie szaty toskańskiego patrycjusza, a będzie wam i waszym bliskim dane znacznie lepiej i więcej. Takoż osaczają i mnożą nam wszystkim te szantaże, które działają na tak wielu ludzi nieprzygotowanych.

Wszystko pięknie, ale człowiek tak okrążony wpada w rozpacz klasyczną dla ludzi, wobec których powzięto próbę wykluczenia. Idzie ów okrążon toskańsko do pobliskiego sklepu z winami i tamże zagubiony plącze się od czerwonych po białe, od kwaśnych po słodkie, od tanich po drogie i od musujących po kompletnie niemusujące. Kupuje butelczynę, której etykietka nic mu nie mówi, butelkę tę rozrządza z żoną, ale uczucie wynikłe z wprowadzenia obcej substancji jest zaskakująco inne niźli po flaszce klasycznej, zwanej prosiakiem. Oto niejasne motywy każą osobnikowi nieprzywykłemu do win opuścić po ich spożyciu bezpieczne domostwo i ciepłe łoże, po czym każą znaleźć się w pozycji kucznej w miejscu publicznym. Takoż kucznie człowiek znękany śródziemnomorskim mirażem trafia – jak ów silnie konserwatywny poseł Wipler – przed oblicze rozsierdzonego patrolu policji państwowej. Patrolu czyniącego konserwatywnie swe statutowe powinności o godzinie czwartej nad ranem. Na ulicy bynajmniej nie florenckiej, a mazowieckiej. Każdy dorosły człowiek wie, choćby wypił skrzynię żytniej, że chrzęszczący orężem policyjny patrol o świtaniu jest obiektem zdecydowanie do ominięcia niźli do zaatakowania. Tylko dzidziuś w pieluszkach może wdać się z owym obiektem w dyskusję, dzidziuś i osobnik po butelce wina – jak widać.

Poseł Wipler – niechże będzie nam tu prześwietnym przykładem – zwiedziony modą na dietę śródziemnomorską i obiecanym mu awansem cywilizacyjnym, nabrzmiały substancją obcą jego walczącej wątrobie, napotkał mur widzenia stereotypowego. Widzenia, do którego policjanci są przyuczani. Policjanci, widząc oto posła Wiplera nagrzanego (1,4 promila), powstałego srogo z pozycji kucznej, operującego łaciną mazowieckich nizin i sprawiającego przy tym ogólne wrażenie osobnika, który zaniedbał powąchania we właściwej chwili skibki chleba, powalili go, spętali nóżki i wrzucili na pakę radiowozu. Jest to procedura klasyczna, przewidziana dla brawurowych konsumentów wódy. Policja państwowa celnie obnażyła próbę zamaskowania prawdziwej natury człowieka środkowo-wschodniego, patrol ów odarł ze złudzeń wszystkich tych, którzy wino traktują jak wódkę, myśląc, że im to ujdzie płazem. Śródziemnomorski miraż zderzył się z rzeczywistością ziemniaka, by nie rzec buraka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2013