O nierozerwalnym

16.08.2021

Czyta się kilka minut

Oto nadszedł dzień dziwny i wcale nie dlatego, że oglądamy właśnie p. Gowina całego na biało, w wieńcu z lilii, trzymającego na rękach jagnię i śpiewającego w takt grubego rechotu jego już nieaktualnych kolegów. Wieszczyliśmy tu nie raz i nie dwa, że oto w łonie polskiej prawicy pojawią się w końcu rewizjoniści, czy – jak kto woli – dysydenci. Będą oni łzawić. Będą pisać dzienniki oparte na tajnych zapiskach, mówiliśmy, że będą udzielać wstrząsających wywiadów, obnażać tajemnice alkowy i mrugać do nas okiem, raz lewym, raz prawym. Jest dla nas jasne, że kilka oficyn bije się już o memuary p. Gowina z nadzieją na wyczesanie niezłego grosza. Czego się z nich dowiemy? Otóż tego, co zawsze – że autor chciał dobrze. Dla Polski i Polaków. Półki w tutejszych bibliotekach od dziesięcioleci, ba! – od setek lat uginają się od książek pisanych pod ten szablon. No więc, są to wszystko sprawy przez nas po wielokroć przemyślane i takoż po wielokroć ogłoszone. Słowem, na temat ostatnich wydarzeń w instytucji zwanej niekoniecznie słusznie parlamentem, bowiem nie spełnia on już w pełni swej klasycznej definicji, nie będziemy dziś ględzić. Nie żałujemy ani przez chwilę tej decyzji, która może się wydać masom czytelniczym zbyt pochopną, świadczącą o oderwaniu od rakietowego ciągu wydarzeń. Jest to opinia wadliwa.

Dziwność dzisiejsza nie wzięła się – w naszym mniemaniu – z nieistotnych przetasowań wśród peryferyjnych de facto ludzi, przez lata wdychających powietrze i wydychających dwutlenek (albo na odwrót) zgodnie z dyrektywami Wielkiego Tamburmajora. Sensem nieoczekiwanego jest oczywiście projekt ustawy uderzającej w inwestorów z zagranicy, a ściślej z Ameryki. Jeżeli ustawa zacznie obowiązywać, będzie to miało dla nas ważne życiowo skutki. Już zresztą ma. A zatem, to co nas zaskakuje, to kolejna w naszym życiu dezaktualizacja nierozerwalnych sojuszy. Nieco mniej niż pół życia spędziliśmy w kraju ślubującym wieczny sojusz ze Związkiem Radzieckim, zaś nieco więcej niż drugie pół – w świętym sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Dziwność dnia polega więc na tym, że kolejny święty sojusz właśnie się na naszych oczach rozkracza. Czy świat się od tego zawali, kury przestaną nieść, a krowy ryczeć? Być może. Pewne jest jednak, że tutaj – pomiędzy Odrą a Bugiem – nie da się być, za przeproszeniem, Szwajcarią albo udawać, że Polska leży na Uranie, bo niestety nie leży. No chyba że Wielki Tamburmajor każe tak mówić, każe nam wdychać wodór i hel, a wydychać metan (albo na odwrót). Patrząc na jego zwolenników, jest to absolutnie do wyobrażenia. Znamy takich osobiście.

Przejdźmy do rzeczy i zastanówmy się, co oznacza koniec nierozerwalnego sojuszu z USA. Doprawdy chciałoby się, by jedynym efektem tego rozstania było jakieś ograniczenie handlowe bądź podróżnicze dla posła Suskiego. Niestety ów, co zdaje się już zadeklarował, do chrześnicy w Ameryce się wcale nie wybiera. Sankcja ta zatem jako skuteczna – odpada. Można by się dalekosiężnie znęcać nad prezydentem Dudą, że ów po szczęśliwym zakończeniu swego przedziwnego urzędowania w ramach represji nie zostanie zaproszony do umiłowanych przezeń Stanów na cykl wykładów – jakkolwiek brzmi to śmiesznie – prawniczych. Ktoś powie, że to szarża, bowiem p. Duda nie zostałby zaproszony, nawet gdyby zaserduszkował bądź to zalajkował cały TikTok z Fejsem włącznie, bądź gdyby powiedział, że chce pojechać tylko na nartki. Co zatem? Czego się spodziewać na poważnie? Przyjrzyjmy się depeszy z końca ubiegłego tygodnia: „W czwartek talibowe zdobyli Ghazni i Herat, trzecie największe miasto w Afganistanie. Wieczorem afgańskie władze poinformowały o przejęciu przez talibów Kandaharu. Waszyngton w odpowiedzi przyśpieszył ewakuację pracowników ambasady w Kabulu”. Otóż przyszłość rysuje się jakoś w tym stylu. W przenośni, oczywiście. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2021