Modlitwy Elie Wiesela

Elie Wiesel uważa się za współczesnego Hioba. Hiobami są ofiary Zagłady i ci, którzy przeżyli wojenną katastrofę. Jest on Hiobem, ale zarazem z Księgą, Bogiem i biblijnym Hiobem się spiera.

11.02.2013

Czyta się kilka minut

Krytykuje go za to, że tak łatwo uległ argumentom Boga i, godząc się z Nim, zamilkł. Nie może mu wybaczyć tego, że się kaja i ustępuje. „Bóg mówił Hiobowi o wszystkim poza tym, co go bezpośrednio obchodzi... A mimo to, zamiast się oburzać, Hiob poczuł się zadowolony... Nie prosił o nic więcej, sprawiedliwość dlań się spełniła. Czy był tak dumny z tego, że zainspirował boski poemat, a może zadowoliło go to, że usłyszał głos Boga i zapomniał o swoich zasadach? Czy takie wrażenie zrobił na nim niebiański głos, że zapomniał o swoich postanowieniach?... Hiob wycofał swoje pytania, umilkły jego skargi. Powiedział: Tak, jestem drobinką, kimś nieważnym; nie mam prawa mówić. Nie jestem wart Twoich słów i myśli... Odtąd będę żył z wyrzutami sumienia, w kurzu i popiele. I to był Hiob, nasz bohater, ten, kto wyznaczał wymagania, potem złamany, pokonany człowiek. Na kolanach poddał się bez warunków”. Wiesel nie akceptuje takiego Hioba i rzuca wyzwanie Bogu. Wierzy w Niego. Stale w obozie Auschwitz zadawał sobie pytanie: gdzie On jest. „Usłyszałem w sobie głos z odpowiedzią: Gdzie On jest? Tutaj – wisi na stryczku... Tej nocy zupa smakowała trupem”.

Wiesel, utożsamiając się z Hiobem, nie godzi się na zakończenie Księgi. Twierdzi, że została dodana w późniejszych czasach i służy pocieszeniu tych, którzy byli blisko utraty nadziei. Chce wierzyć, że Hiob zmarł, nie okazując skruchy, nie upokarzając się. Zmarł w bólu. Nie godzi się na to, że „wojownik zamienił się w owcę. Smutna przemiana nie do wyjaśnienia w kategoriach literackich”. Powiada: to protest przeciw Bogu przyniósł Hiobowi spotkanie z Bogiem. To nie współczucie Boga dla cierpienia doprowadziło do konfrontacji. Wiesel pisał: „Odwaga Hioba nie poszła na marne. Niespodziewanie Bóg wkroczył do opowieści i zechciał być wysłuchanym”. Tylko bunt i protest może doprowadzić do spotkania z Najwyższym. Dlatego wygłasza te dziwne słowa, które brzmią jak modlitwa: „O Boże, daj mi siłę, bym mógł przeciw Tobie grzeszyć, bluźnić, przeciwstawiać się twojej woli. Daj mi siłę, bym mógł Tobie zaprzeczyć, odrzucić Ciebie, wyśmiać”. Nawet jeśli w tym spotkaniu okazuje się On być okrutny i niesprawiedliwy, to nie jest obojętny. A obojętność jest w tym wszystkim najgorsza. „Torturując swego sąsiada, nadal jesteś człowiekiem. Zło jest ludzkie, słabość jest ludzka, ale obojętność jest czymś nieludzkim”. I można też sądzić: nie-Boskim. W tym spotkaniu nieobojętnego, choć nie wiemy, czy sprawiedliwego, Boga z człowiekiem pojawia się miejsce na dialog. „Wyrasta z samotności i zwraca się ku samotności Boga. To jest spotkanie dwóch samotności. Gdy dochodzi do takiej konfrontacji, rodzi się sztuka i religia”.

Wiesel jest Hiobem i Hiobem są ofiary Szoah. (Choć Wiesel woli mówić – Holokaustu; on właśnie wprowadził w obieg to stare pojęcie w późnych latach sześćdziesiątych). Szczególnie intensywnie odczuwał obecność Hioba w tużpowojennej Europie. Uważał wtedy, że ofiary Holokaustu mogły jakoś pojednać się z Bogiem, przebaczyć Mu cierpienia, które na nich zesłał, ale pytał, co z tymi, którzy zginęli. Jak on, ocaleniec, może przebaczyć Bogu to, że zginęli niewinni, jego najbliżsi? Nie umierali dla Boga. Hiob nigdy nie krzyczał i nie bronił swoich zabitych dzieci, i to jest, zdaniem Wiesela, nie do przyjęcia. Protest Hioba musi trwać. Ten gniew zdaje się być święty i tylko on może jego i innych ocalonych przywieść na powrót do Boga. Nie po to, by się w nim zatopić, całkowicie mu zaufać, ale po to, by być z Nim w walce, sporze, namiętnej krytyce. Wiesel będzie twierdził, że wiara religijna musi przejść próbę buntu i ateizmu, ale też próbę, jaką zdaje się być odrzucenie przez Boga. Wiesel chętnie cytuje następującą chasydzką opowieść (wszak sam urodził się pośród chasydów Satmar). Zdaje się, że bohater tego midrasza jest mu wyjątkowo bliski:

„Żydzi uciekli ze swej wsi, ze swego kraju. Płynęli statkiem, ale statek się rozbił. Znaleźli się na pustyni. Dziesiątkowały ich głód, pragnienie, choroby. Pośród nich był człek, któremu z głodu zmarła żona. On jednak szedł z nadzieją, że napotka żydowskie osiedle. Gdy zorientował się, że pozostał ostatni przy życiu, poczuł miażdżący go ból. Rozejrzał się dokoła, popatrzył w niebo i zwrócił do Boga: »Panie Wszechświata, wiem, czego chcesz, chcesz, bym przestał w ciebie wierzyć – ale nie wygrasz ze mną, słuchaj mnie, Ty ze mną nie wygrasz«”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1951-2023) Socjolog, historyk idei, publicysta, były poseł. Dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego. W 2013 r. otrzymał Nagrodę im. ks. Józefa Tischnera w kategorii „Pisarstwo religijne lub filozoficzne” za całokształt twórczości. Autor wielu książek, m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 07/2013