Maryja i Salome

Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa i Maria Magdalena” – początek Ewangelii przeznaczonej na wspomnienie Matki Bożej Bolesnej (15 września).

17.09.2013

Czyta się kilka minut

Niejeden ksiądz czy diakon odczytujący ów fragment – konsekwentnie wtedy niejeden słuchający go wierny – ma kłopot z doliczeniem się: ile w końcu kobiet stało pod krzyżem Jezusa – trzy czy cztery? Odpowiedź brzmi: cztery. „Siostra Matki Jego” nie jest tożsama z „Marią, żoną Kleofasa”. To inna kobieta (wymieniona z imienia przez św. Marka; por. Mk 15, 40), Salome – matka św. Jana i Jakuba.

Jan zapamiętał – trudno, żeby było inaczej (!) – że wśród kobiet, które doszły na Golgotę za Panem, była jego własna matka. Nie wymienił jej z imienia, podobnie zresztą, jak zataił swoje – chowając się za określeniem: „uczeń, którego Jezus miłował (J 19, 26).

Mając tuż obok siebie swoją własną matkę, Jan usłyszał naraz z wysokości krzyża: „Oto Matka Twoja” wskazujące mu Maryję. Słowa te zapewne słyszała także i Salome. Jaki w niej wzbudziły rezonans? Co poczuła? A co poczuł Jan? Co zrozumiał? Co my rozumiemy?

Golgota jest miejscem narodzin nowej Rodziny – jest miejscem objawienia nowych rodzinnych więzów i relacji. Jest miejscem, gdzie realizuje się i objawia nowe macierzyństwo i ojcostwo. I dziecięctwo! Nowe więzi, które w żadnym wypadku nie unieważniają dawnych. Salome nie traci niczego ze swojego macierzyństwa względem Jana przez to, że on wchodzi w synowską relację względem Maryi (a więc Kościoła); również Zebedeusz – ojciec Jana i Jakuba – nie traci swoich synów przez to, że stają się oni (jak my wszyscy) – dzięki śmierci Chrystusa – prawdziwie synami Bożymi! Podobnie i Jan nie przestaje być synem swojej matki (i swojego ojca). Te więzi nie zostają unieważnione – przeciwnie, zostają wzmocnione! Może nawet więcej – właśnie dzięki temu, że Jan ma w swoim życiu piękne doświadczenie relacji z matką i ojcem, może właściwie zrozumieć naturę podarowanych mu w Jezusie Chrystusie relacji: do Kościoła-Matki i do Boga-Ojca!

Wszyscy nosimy w sobie to doświadczenie. Od momentu chrztu. Nasi rodzice przynieśli nas do chrztu nie po co innego, jak po to, byśmy – poprzez ten sakrament – otrzymali Ojca w Bogu i Matkę w Kościele. Byśmy odnaleźli się w rodzinie, jaką jest Kościół. Byśmy – w miarę, jak dojrzewamy do życia własnym chrztem – otwierali się na życie, które przekracza granice tego, co mogą nam dać (i dają) nawet najlepsi mama z tatą. Byśmy widzieli, jak wypełnia się na nas słowo z Janowego Prologu o tych, którzy nie tylko „z krwi i nie z woli ciała, i nie z woli męża, ale z Boga się narodzili” (J 1, 13).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kardynał, arcybiskup metropolita łódzki, wcześniej biskup pomocniczy krakowski, autor rubryki „Okruchy Słowa”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Doktor habilitowany nauk humanistycznych, specjalizuje się w historii Kościoła. W latach 2007-11… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2013