Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dominikanin twierdzi, że dla każdego człowieka najważniejszym ziemskim autorytetem jest jego sumienie. Podobnie mówił inny mnich, Marcin Luter” – pisał na łamach „Gazety Wyborczej” Tomasz Piątek, ewangelik. Zdaniem publicysty „Polityki” Edwina Bendyka porównywalnie o autonomii sumienia pisał z kolei amerykański ateista Ronald Dworkin w opublikowanym pośmiertnie eseju „Religia bez Boga”. „Dominikanin otwiera fascynującą debatę: czy moralność katolicka oparta na powinności i posłuszeństwie Kościołowi to faktycznie pełnia chrześcijańskiego życia? Skoro ma tak wiele wad, to czy nie ciąży na nas obowiązek poszukania w tradycji innego modelu?” – zastanawiał się na łamach „GW” Konrad Sawicki, publicysta „Więzi”.
Ale o. Wiśniewski spotkał się również z ostrą krytyką. Zastępca naczelnego „Gościa Niedzielnego” ks. Tomasz Jaklewicz na portalu Wiara.pl przestrzegał: „Wystąpienie o. Wiśniewskiego to nic innego jak wezwanie do nieposłuszeństwa Kościołowi. Autor czyni to pod przykrywką dopominania się o wolność sumienia, ale w gruncie rzeczy jest to zachęta do rebelii katolików przeciwko pasterzom”. Jak zawsze, prawdziwe znaczenie także tego eseju o. Ludwika odkrył na łamach „Do Rzeczy” Tomasz Terlikowski, naczelny portalu Fronda.pl: „Całe wielkie rozważanie na temat autonomii sumienia św. Tomasza itd. służy głównie temu, by usprawiedliwić używanie gumek i pigułek i aby biedni katolicy otwarci nie czekali już na decyzje papieża”.
Jedno jest pewne: temat autonomii sumienia nas rusza – najwidoczniej nie mamy go wciąż dobrze przemyślanego. W czasach PRL, gdy wierzący byli konfrontowani z wrogą im ideologią, refleksja o autonomii sumienia była wykorzystywana do rozbijania jedności Kościoła. To nie był dobry czas dla ćwiczenia się w braniu odpowiedzialności za własną drogę życiową. Wychowani zostaliśmy do posłuszeństwa. Wręcz daliśmy sobie wmówić, że tylko ono nas zbawi. „Trzeba mieć świadomość, że pomyłka [sumienia] może mnie osobiście bardzo, bardzo drogo kosztować. Ceną może być nawet moje zbawienie” – komentował „Blask wolności” na portalu Wiara.pl Jan Drzymała.
Choć publicysta „Gościa Niedzielnego” nie ma racji – nie można utracić zbawienia, krocząc za głosem sumienia (choćby błędnym) – użył metafory, która dobrze ukazuje istotę sporu o sumienie. „To jest trochę tak, jakbym się bał latać samolotami, bo nie ufam konstruktorom. Można więc sobie własny samolot zbudować i podjąć śmiałe próby lotu nad Atlantykiem” – krytykował stawianie autonomii sumienia przed posłuszeństwem Magisterium. Tymczasem nie chodzi o brak zaufania „konstruktorom”. Chodzi o pytanie: do czego powołał nas Bóg – do bycia pasażerem czy pilotem? ©℗
Do kupienia na stronie: powszech.net/wisniewski
Zamówienia większej liczby egzemplarzy przyjmujemy także pod numerem telefonu: 12-422-25-18
lub adresem: zamowienia@tygodnik.com.pl
Dla księgarń, bibliotek i parafii – rabaty.