Już nie jesteśmy niewolnikami

Maan Abdul Salam, syryjski działacz praw człowieka: Nawet jeśli reżim Al-Asada się utrzyma, to nikt nie zmusi ludzi, aby znów „nie wiedzieli”. Najważniejsza rewolucja, która się dokonuje, to rewolucja świadomości.

05.03.2012

Czyta się kilka minut

MAGDA QANDIL: W marcu 2011 r. Syryjczycy zaczęli demonstrować przeciw reżimowi w Damaszku. Na jakim etapie jest rewolucja? MAAN ABDUL SALAM: W Syrii od blisko roku toczy się bitwa o naszą godność i należne nam prawa człowieka, których byliśmy pozbawieni przez ostatnie 45 lat. Straciliśmy nie tylko wolność słowa, ale możliwość decydowania o sobie, o przyszłości, straciliśmy wszelkie prawa. Celem tej rewolucji jest odzyskanie człowieczeństwa i praw obywatelskich. Przez ostatnie pół wieku nie byliśmy obywatelami tego kraju, tylko niewolnikami systemu, który teraz próbujemy obalić. Dlaczego za próbę zmiany systemu Syryjczycy płacą dużo wyższą cenę niż Egipcjanie czy Tunezyjczycy? W żadnym innym kraju [Arabskiej Wiosny – red.] władze nie stawiły ludziom takiego oporu. W Syrii reżim zaciekle walczy o przetrwanie, używając przemocy na ogromną skalę. Uważam, że w tej sytuacji społeczność międzynarodowa ma obowiązek interweniować, żeby powstrzymać niekończący się rozlew krwi. Jaką interwencję ma Pan na myśli? Nie chcę opowiadać się za jakąś konkretną formą interwencji. Mogę natomiast żądać, by ewentualne działania społeczności międzynarodowej gwarantowały ochronę ludności cywilnej, poszanowanie praw człowieka, pokojową transformację i proces demokratyczny. To warunki konieczne, bez ich spełnienia będę przeciwny jakiejkolwiek interwencji. Wielu Syryjczyków mówi, że społeczność międzynarodowa zostawiła ich samym sobie. Syria ma szczególną pozycję w sercu Bliskiego Wschodu, co nie pozwala na szybką i bezpośrednią interwencję czy działania militarne, jak w Libii. Syria jest jak naczynie połączone z innymi państwami i aktorami w regionie. Jakiekolwiek działanie w Syrii odbije się na reszcie Bliskiego Wschodu, dlatego społeczności międzynarodowej nie jest łatwo je podjąć. Ale mam poczucie, że nie jesteśmy sami. Angażowanie się na rzecz Syrii nie jest opłacalną sprawą, nie mamy wielkich złóż ropy, a mimo to od początku były kraje, które wypowiadały się głośno w naszej sprawie. Pacyfikacja Homs skłania obserwatorów, ale też samych Syryjczyków, do wniosku, że reżim ma jednak szanse się utrzymać. To możliwe, ale nie bezterminowo. Ten reżim stracił wiarygodność i poparcie większości. Nie da się cofnąć mentalnego wyzwolenia, tej nowo nabytej przez Syryjczyków świadomości należnych im praw. Nikt nie zmusi ludzi, by znów „nie wiedzieli”. Najważniejsza rewolucja, która się dokonuje, jest rewolucją świadomości, bez względu na to, w którą stronę to wszystko pójdzie. Skoro reżim stracił poparcie, czy to znaczy, że miał je wcześniej? Oczywiście, że tak. Zwłaszcza w obliczu takich wydarzeń w naszym regionie jak wojna w Iraku w 2003 r. czy morderstwo byłego premiera Libanu Rafika Haririego w 2005 r., o które został posądzony Damaszek, Asad miał poparcie wielu Syryjczyków. Gdy jednak w zeszłym roku reżim zwrócił się przeciw nim, przestali go popierać. Wcześniejsza przemoc, choćby wobec więźniów politycznych, nie była przekonująca? Miała znacznie mniejszą skalę. Wraz z wybuchem protestów reżim pokazał swą prawdziwą twarz. Co teraz? Reżim, zanim odejdzie, będzie nadal niszczyć Syrię. Mam nadzieję, że ta przemoc się w nas nie utrwali, że będziemy umieli ze sobą żyć w przyszłości. Wierzę w pojednanie między tymi Syryjczykami, którzy stawiają dziś opór reżimowi, z tymi, którzy milczą wobec jego zbrodni. Ale nie wierzę w pojednanie z samym reżimem. Ci ludzie muszą trafić w ręce międzynarodowego trybunału. Nie dla zemsty, ale dla sprawiedliwości. 
MAAN ABDUL SALAM jest działaczem na rzecz społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka i niezależnym wydawcą. Założone przez niego w Damaszku wydawnictwo i zarazem organizacja Etana prowadziło warsztaty dla młodych aktywistów i dziennikarzy z Syrii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2012