Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Liturgia obchodzonej w ubiegłym tygodniu uroczystości św. Józefa przypomniała nam dzień jego zwiastowania. Nawykliśmy mówić wyłącznie o zwiastowaniu Maryi (opisanym u Łk 1, 26-38), a przecież Józef też miał swoje zwiastowanie (Mt 1, 18-25). Zwiastowanie Józefowi odbywa się we śnie: „oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus” (Mt 1, 20n).
Pierwsze skojarzenie wywołuje z biblijnej pamięci Księgę Rodzaju, i rozmowę, jaką Bóg prowadzi z Abrahamem: „Żona twoja, Sara, urodzi ci syna, któremu dasz na imię Izaak” (Rdz 17, 19). Obietnica udzielona przez Anioła Józefowi brzmi niemal tak samo, identycznie zaś sformułowane jest dołączone do niej zadanie: „nadasz mu imię”. Józef pokazany jest więc jako nowy Abraham, i jest to znaczące domknięcie poprzedzającego naszą perykopę rodowodu Pana Jezusa, wyprowadzonego od Abrahama właśnie (Mt 1, 1-17). Wtedy też jasnym się staje i to, że to ostatecznie Jezus (a nie Izaak) jest owym Potomkiem, którego Bóg obiecał Abrahamowi.
Możliwe jest i inne skojarzenie, które w biblijną historię zbawienia sięga jeszcze dalej. W zwiastowaniu Józefa chodzi przecież o to, by „przyjął do siebie swoją Małżonkę”. Czy to przypadek, że „drogą” do owego „przyjęcia” jest sen?
Czy to nie czytelny odsyłacz do pierwszych stron Pisma? Do stworzenia człowieka i pierwszego małżeństwa? Pamiętamy, że kiedy Adam był sam, Pan pogrążył go w głębokim śnie (Rdz 2, 21), po którym przyprowadził do niego kobietę. Adam przyjął ją ze słowami: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!”. Dlatego to, jak stwierdza Pismo, podnosząc doświadczenie Adama do poziomu zasady, „mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę, i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem” (Rdz 2, 23-24).
Adam i Józef – obydwaj – aby przyjąć do siebie swoje żony, muszą „przejść” przez sen. Nie dlatego, żeby kochali spać… Ale dlatego, że sen jest w Biblii stanem bliskim śmierci. Człowiek, który kładzie się spać, nie ma pewności, czy się obudzi. A skoro powstaje rano ze snu, widzi w tym wielki i nieustanny tytuł do wdzięczności Bogu za otrzymane życie. W Józefie – na progu jego małżeństwa – wiele musi „umrzeć” (zapewne niemal wszystko inaczej sobie wyobrażał). Bez tego nie przyjmie do siebie Maryi – z Jej Tajemnicą, poczętą w Niej z decyzji, której przecież z nim nie konsultowała. Ostatecznie, wezwany jest – tak jak Adam – by przyjąć Żonę podarowaną mu przez Boga i będącą z Nim w niewyobrażalnie intymnej i indywidualnej relacji. Skoro Ją przyjmie, powstanie rodzina, w której będzie wzrastał Pierworodny odrodzonej Ludzkości.
Widać więc, że Ewangelia jest ponowną Księgą Rodzaju; że Wcielenie jest nowym stworzeniem (re-creatio); że Bóg jest niezmordowany, by czynić wszystko nowe. ©