Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Najpierw wybuchły starcia w Jerozolimie i innych miastach po znalezieniu ciał trzech porwanych izraelskich nastolatków i wieści o dokonanym w rewanżu morderstwie na 16-letnim Palestyńczyku. Poprzedziły to trzy tygodnie izraelskiej akcji poszukiwawczej na Zachodnim Brzegu, która kosztowała życie kilku Palestyńczyków. Nacjonalistyczni izraelscy demonstranci atakujący Palestyńczyków, Palestyńczycy demolujący ulice i obrzucający kamieniami izraelskie auta: zaczęto już pytać, czy to kolejna intifada – nowe palestyńskie powstanie. Ale izraelska opinia publiczna nie zdążyła jeszcze zmierzyć się z okolicznościami mordu (palestyńskiego nastolatka spalono żywcem) ani sprawcami (trzej zatrzymani Izraelczycy przyznali się do winy), gdy Hamas zaczął z Gazy ostrzał rakietowy. Zamiast przyjrzeć się wewnętrznemu konfliktowi w Izraelu, jaki ujawniły ostatnie zdarzenia, Izraelczycy zwierają szeregi wobec ostrzału.
W chwili zamknięcia numeru liczba ofiar izraelskich nalotów na Gazę to 170 zabitych Palestyńczyków. Po stronie izraelskiej jest kilku rannych, jedna osoba zmarła w drodze do schronu. Ale dysproporcja ofiar nie powinna przyćmić tego, że na Izrael spadło już 500 rakiet, również dalekiego zasięgu, zagrażających Tel Awiwowi, Jerozolimie, nawet Hajfie. Jak i tego, że Hamas kieruje rakiety na cywilów. A na izraelskim południu wiele miast jest biednych, imigranckich, gdzie na tanio budowanych osiedlach z lat 50. i 60. brakuje bunkrów.
Ale przy każdym izraelskim ataku w gęsto zaludnionej Gazie pojawiają się pytania o ofiary cywilne. Izrael tłumaczy, że robi, co może, by ich uniknąć. Ale pomyłki są, giną całe rodziny. Trzeba też pytać, czy dom przywódcy Hamasu, zamieszkiwany przez jego rodzinę, może być ostrzelany jako obiekt wojskowy? Jak prowadzić naloty na rejon zamieszkany przez 1,8 mln ludzi? A także: czemu Hamas atakuje akurat teraz? Niektórzy komentatorzy twierdzą, że – jakkolwiek strasznie to brzmi – celem może być pokazanie światu palestyńskich ofiar. Pozostaje nadzieja, że uda się uniknąć operacji lądowej, która przyniosłaby jeszcze więcej zabitych.