Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ostatnim numerze „Tygodnika” opublikowaliśmy reportaż Anny Golus („Intymność na sprzedaż”) o popularnych produkcjach telewizyjnych TVN: „Superniani”, „Idealnej niani” i „Surowych rodzicach”. Autorka dowodziła, że programy, które mają pomagać w wychowaniu dzieci, łamią ich prawo do godności i intymności. Podobne opinie wyrazili psycholodzy oraz byli uczestnicy „Superniani” (jeden z bohaterów reportażu, ojciec dzieci uczestniczących w programie, opowiedział o kulisach nagrania, a także o emocjonalnych szkodach, na jakie narażono dzieci). Tekst Anny Golus wywołał żywy oddźwięk na facebookowym profilu „Tygodnika”.
Do psychologa dziecięcego chodzę z synem bez kamery. Polecam.
Agnieszka
To jest fenomen naszych czasów – do psychologa to wstyd, do telewizji to sukces!
Katolicka Mama
Podjęty temat jest bardzo ważny. To pytanie o granicę naszej intymności. Coraz większy ekshibicjonizm w mediach to fakt, któremu trzeba się przeciwstawiać. Naprawdę, są granice, których media – a przez nie „oglądacze” – nie powinny przekraczać. Chrońmy samych siebie i nasze dzieci.
Paweł
Rodzice na to pozwolili? Żal dziecka, sama mam sześcioletnią córkę i nigdy bym nie pozwoliła na jej upokarzanie!
Małgorzata
Nigdy w życiu nie wpadłoby mi do głowy nasłanie na syna „Superniani”. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy zastosowanie lansowanych przez nią metod. Dlaczego? Bo kocham i szanuję moje dziecko, bo nie uważam, że wolno łamać dzieciom kręgosłupy moralne po to, by żyło nam się łatwiej, bo wierzę, że dziecko to człowiek i ma niezbywalne prawa – takie same jak ja.
Edyta
Tekst w idealnym momencie! Właśnie myślałam o „Superniani”. Co robi, czy też co może robić psycholog w rodzinie, rozumiem, ale nie rozumiem, co w tej rodzinie robi operator kamery. Zabijanie intymności i poczucia wstydu osobistego, które u każdego jest inne i ma indywidualną granicę, za którą zaczyna się trauma, jest od jakiegoś czasu coraz bardziej akceptowane przez społeczeństwo. Gdzie są ci, którzy oburzali się na program „Big Brother”? Dziękuję za ten artykuł.
Eliza
Dorośli czasami robią coś z/dla dziecka, nie patrząc na to, jak odbiera to mały człowiek. A potem dziwią się, że Ono dorasta i staje się nieczułym egoistą. Jak można wymagać szacunku od kogoś, jeśli my sami nie umieliśmy uszanować człowieka w Nim, kiedy był dzieckiem! Dziękuję za poruszenie tego tematu!
Bogusława
Wszystko jest odporządkowane „oglądalności”, zarówno w telewizji publicznej, jak i komercyjnych. Ojciec Knabit mówił kiedyś, że potrzebna nam jest popularyzacja dobra. Cóż, lepiej sprzedają się żywioły, dramaty, wchodzenie w sprawy osobiste ludzi, którzy od chwili pojawienia się w TVN stają się lokalnymi celebrytami.
Dorota