Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie sposób nie zauważyć tego znaku – wszak był to jeden z pierwszych gestów nowego prymasa Polski, który tego samego dnia objął swą katedrę i urząd – zaledwie kilka godzin wcześniej to jego dłonie były z szacunkiem całowane. Pocałunek złożony przez prymasa na rękach ojca Jana nie był jedynie gestem uprzejmości i życzeń wobec kapłana, który następnego dnia miał obchodzić 40. rocznicę swoich święceń. Nie był także jedynie znakiem wdzięczności i uznania dla jego pracy.
Nie był również – i to warto zauważyć przede wszystkim – odwróceniem właściwej relacji między biskupem a charyzmatycznym prezbiterem/wiernym, zaprzeczeniem pasterskiej władzy najczcigodniejszego z polskich metropolitów. Przeciwnie, był jej potwierdzeniem i najwłaściwszą formą jej realizacji – w pełnej zgodzie z tym, jak władzę pasterską na nowo zrozumiał i opisał Sobór Watykański II (ksiądz prymas nie jest więc tu żadnym rewolucjonistą ani nawet protagonistą; a jeśli jest – to biada nam...) – by się o tym przekonać, wystarczy przeczytać soborowy dekret „Presbyterorum ordinis”.
Podkreśla on, że misja pasterska w Kościele nie realizuje się w pierwszym rzędzie we władzy biskupa (także proboszcza czy ogólnie duchownego) egzekwowanej wobec poszczególnych osób (nie jest rodzajem szachów, podczas których można w dowolny sposób przestawiać na szachownicy kolejne pojedyncze figury). Nie sprowadza się więc do prostego wydawania dowolnych poleceń każdemu z wiernych, a następnie do ich egzekwowania, nadzoru i kontroli. Nie! Funkcja pasterska – mówi Sobór Watykański II – jest przede wszystkim funkcją budowania wspólnoty; odnosi się więc nie tyle do każdego wiernego z osobna, co do całego Ciała.
W takiej optyce pierwszą funkcją pasterza okazuje się w Kościele rozeznanie – a właściwie pomoc każdemu z ochrzczonych w rozeznaniu właściwych mu darów Ducha Świętego (charyzmatów, działań, posług). Rzecz jasna, na rozeznaniu się nie kończy; po nim pojawia się konieczność potwierdzenia, wspierania, zaufania, umocnienia, posłania, towarzyszenia (także w wymiarze formacji), uwolnienia do działania – w jedności, we wzajemnym szacunku (dla człowieka, ale i dla Ducha Świętego!), i w szczerej radości z czyjegoś zaangażowania. Tylko taki pasterz buduje Kościół, otwierając możliwości rozwoju i odpowiedzialności każdego z Jego członków – dla dobra całego Ciała (por. 1 Kor 12).
W takim też kluczu odczytuję gest prymasa Polaka – drobny, ale fundamentalny (nie pod publikę, lecz pod najwłaściwszą eklezjologię): jako potwierdzenie ze strony pasterza posługi i misji konkretnego charyzmatu – jego uznanie i ponowne posłanie, deklarację towarzyszenia i wsparcia, rozpoznanie jego miejsca i znaczenia w Ciele Kościoła w Polsce. I tak zapewne odczytał ten gest ojciec Jan.