Franciszek postraszył biskupów

Przypadek odwołania biskupa Roberta Finna z Kansas City to ważny moment w walce z nadużyciami seksualnymi w Kościele. Z Watykanu popłynął bardzo silny sygnał, który warto skomentować.

05.05.2015

Czyta się kilka minut

Papież Franciszek. Fot: Andrew Medichini/AP/EastNews /
Papież Franciszek. Fot: Andrew Medichini/AP/EastNews /

Sprawa zaczęła się od tego, że w 2009 roku rodzice poskarżyli się na ks. Shawna Ratigana z diecezji Kansas City. Miał on spędzać zbyt wiele czasu z dziećmi i robić im zbyt wiele zdjęć. W maju 2010 dyrektor szkoły, w której duchowny pracował, napisała do diecezji list z zastrzeżeniami. Zdaniem jej oraz innych nauczycieli niektóre zachowania księdza pasowały do profilu „dziecięcego drapieżnika”. W liście nie było jednak żadnych konkretnych oskarżeń ani dowodów. W toku późniejszego procesu okazało się, że korespondencja ta dotarła do kurii, bp Finn został o niej powiadomiony, ale listu – jak sam przyznał – wtedy nie przeczytał.

Zdjęcia, które przemilczano

W grudniu 2010 technik komputerowy odkrył na laptopie ks. Ratigana znaczną ilość zdjęć dziewczynek. Także nagich. Powiadomiono diecezję, a fotografie obejrzał ks. Robert Murphy, ówczesny wikariusz generalny, który zdał relację ordynariuszowi. Następnego dnia ks. Ratigan próbował popełnić samobójstwo, pozostawiając list, w którym pisał: „Przepraszam za szkody wyrządzone dzieciom”. Ale przeżył.

Bp Finn nie zgłosił wtedy sprawy ze zdjęciami odpowiednim władzom państwowym. Nałożył na księdza restrykcje, z zakazem zbliżania się do dzieci włącznie, wysłał do psychiatry i przeniósł na przedmieścia Kansas City. Jednak nie ustanowił nad nim żadnego nadzoru. Wspomniany zakaz duchowny złamał, nadal robił dzieciom zdjęcia, o czym 31 marca 2011 ordynariusz został poinformowany. Ale poważniejszych konsekwencji nie było.

Zdegustowany biernością bp. Finna działać postanowił ks. Murphy. 11 maja 2011 sam zgłosił na policję fakt odkrycia zdjęć na laptopie ks. Ratigana. Ten został aresztowany 18 maja. Po procesie sąd skazał go za produkowanie pornografii dziecięcej na 50 lat więzienia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia.

Skutki zaniedbania

Jednocześnie w stan oskarżenia postawiony został sam bp Robert Finn. Sąd uznał go za winnego temu, że nie zgłosił policji faktu odnalezienia zdjęć, co było jednoznaczne z osłanianiem księdza, który stanowił zagrożenie dla dzieci. W trakcie procesu wyszło też na jaw, że hierarcha był zły na ks. Murphy’ego, gdy ten powiedział mu, iż poszedł na policję. Wyrok na biskupa zapadł we wrześniu 2012: dwa lata więzienia w zawieszeniu.

W 2014 roku na polecenie papieża Franciszka przeprowadzono wewnętrzne śledztwo kościelne dotyczące bp. Finna, który mimo wyroku nadal kierował diecezją. Nie znamy jego wyników. 21 kwietnia 2015 dowiedzieliśmy się jednak, że rezygnacja ordynariusza diecezji Kansas City została przyjęta, z podaniem paragrafu 401 punktu 2 Kodeksu Prawa Kanonicznego. Ten zaś brzmi następująco: „Usilnie prosi się biskupa diecezjalnego, który z powodu choroby lub innej poważnej przyczyny nie może w sposób właściwy wypełniać swojego urzędu, by przedłożył rezygnację z urzędu”. Innymi słowy, Watykan uznał, że hierarcha nie może dalej pełnić swojej funkcji.

Dyskusja o odpowiedzialności

Sprawa ze Stanów Zjednoczonych wpisuje się w coraz głośniejszą dyskusję na temat odpowiedzialności zwierzchników kościelnych za zaniedbania dotyczące przypadków nadużyć seksualnych, jakich dopuścili się podlegli im księża. Tym trudnym problemem zajmuje się już nie tylko Papieska Komisja ds. Ochrony Nieletnich, ale także Rada Kardynałów. Rzecznik prasowy Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi zdradził, że podczas ostatniej sesji spotkań dziewięciu hierarchów pod przewodnictwem papieża (13-15 kwietnia) poruszono zagadnienie odpowiedzialności.

Bezpośrednim bodźcem do wprowadzenia tej kwestii pod obrady była watykańska nominacja dla nowego ordynariusza Osorno w Chile. Gdy w styczniu tego roku ogłoszono, że będzie nim bp Juan de la Cruz Barros Madrid, powstała konsternacja. Dość powszechnie było bowiem wiadomo, że hierarcha ten od dawna oskarżany jest o bliskie związki z księdzem pedofilem. Ks. Fernando Karadima – bo o nim tu mowa – w 2011 roku został przez Watykan uznany winnym nadużyć seksualnych wobec nieletnich i wysłany na dożywotnią emeryturę oraz życie w duchu pokuty i modlitwy.

Ofiary duchownego dziś oskarżają bp. Barrosa oraz trzech innych chilijskich hierarchów o krycie ks. Karadimy, gdy ten w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych dopuszczał się wykorzystywania dzieci. Toczy się w tej sprawie proces sądowy. Nic więc dziwnego, że podczas instalacji nowego ordynariusza Osorno doszło do gorszących scen. Protestujący tłum rzucał przeróżnymi przedmiotami w hierarchę, podczas mszy krzyczano „pedofil” i „wynoś się”, a sama liturgia musiała zostać skrócona.

Kilka tygodni później Stolica Apostolska wydała krótki komunikat. Wynika z niego, że Kongregacja ds. Biskupów „starannie zbadała” kandydaturę bp. Barrosa i nie znalazła „obiektywnych powodów by wstrzymać nominację”. Sprawa jednak nie przycichła. Co więcej dwoje członków Papieskiej Komisji ds. Ochrony Nieletnich, Brytyjczyk Peter Saunders i Irlandka Marie Collins, zagroziło opuszczeniem watykańskiego gremium, jeśli sprawa ta nie zostanie rozwiązana. Dlatego właśnie szef komisji kard. Seán O'Malley wprowadził problem odpowiedzialności kościelnych zwierzchników pod obrady Rady Kardynałów.

Nowy etap w walce z nadużyciami

Temat ten zapewne będzie powracał. Można się spodziewać, że co jakiś czas w różnych częściach świata podobne historie będą się pojawiały. Kolejnym przykładem może być sprawa abp. André-Josepha Léonarda. 23 kwietnia sąd apelacyjny w Liège uznał prymasa Belgii winnym niewłaściwego zajęcia się oskarżeniami wobec księdza, który dopuścił się czynów pedofilskich. Ponieważ belgijski hierarcha dosłownie na dniach skończy 75 lat, można podejrzewać, że Watykan zwyczajnie wyśle go na emeryturę. Niemniej problem pozostaje.

Kwestia odpowiedzialności przełożonych za czyny podległych im księży to bardzo skomplikowana materia. Każdy przypadek jest inny, a do tego trzeba mieć świadomość, że dramatyczne historie miały najczęściej miejsce wiele lat temu. Natomiast obowiązujące normy postępowania Kościół wypracowuje dopiero od niedawna.

Reakcje na nominację bp. Barrosa pokazują, że Kościół nie ma wyjścia i musi zmierzyć się z problemem. Niemniej, mając w pamięci sprawę bp. Finna, warto docenić fakt, iż wchodzimy w nowy etap w walce z nadużyciami seksualnymi w Kościele. Już nie tylko ci bezpośrednio zaangażowani w krzywdę są pociągani do odpowiedzialności, ale także ich przełożeni, którzy nie zachowali się odpowiednio w odpowiednim czasie.

Zmuszenie bp. Kansas City do odejścia ma jeszcze jeden wymiar: pedagogiczny. Teraz wszyscy biskupi będą wiedzieli, że do każdego oskarżenia kierowanego wobec księdza jego diecezji muszą podchodzić z wyjątkową starannością. Bo zaniedbania zapewne w przyszłości wyjdą na jaw, a oni poniosą konsekwencje.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.