Ewangelia drażni

Papież, przemawiając 23 października do kapelanów więziennych, nawiązał do pytania, które, jak wyznał, wciąż powraca w jego sercu po telefonach, jakie nadal wykonuje do więźniów w Buenos Aires:

16.12.2013

Czyta się kilka minut

„Dlaczego on tam jest, a nie ja, który mam tak wiele, o wiele więcej powodów, aby tam być (...), skoro słabości, jakie mamy, są takie same, dlaczego on upadł, a nie upadłem ja?”.


Powyższy cytat pokazałem kilku księżom. Ich reakcja była zastanawiająca – irytowali się: „Przecież kryminaliści zasłużyli na więzienie!”. Zrezygnowany chciałem poszukać innego cytatu. O to nietrudno, bo Franciszek co tydzień zasypuje nas bon motami. Ale ten cytat nie dawał spokoju. Rzeczywiście drażni... Ale i pociąga!

Zacząłem zastanawiać się, dlaczego drażni i co w nim pociąga. Drażni, bo wydaje się, że pomniejsza wymiar zła dokonanego przez ludzi siedzących w więzieniach. Mierzy go miarą naszych zwyczajnych czynów, co najwyżej niewielkich przewinień. Skoro równie dobrze ja mógłbym trafić do więzienia, a przecież nic złego nie robię, ci, którzy tam siedzą, też wielkich zbrodni nie dokonali. Ale czy rzeczywiście pytanie papieża pomniejsza winę? Raczej nie chcemy przyznać, że bylibyśmy zdolni do takiego samego zła. I też trudno się dziwić, lepiej myśleć o sobie dobrze niż źle. Psychologowie dawno odkryli, że w naszych głowach siedzi optymista, który stara się bronić nas przed nami samymi.

Załóżmy jednak, że jesteśmy zdolni do zła zasługującego na więzienie. Czy to oznacza, że nasze wysiłki, by być dobrymi, idą na marne? Bronimy się przed taką wizją, chcemy za wszelką cenę wierzyć w resocjalizującą siłę kultury, moralności, religii. I znów słusznie – odrzucenie tej wiary mogłoby rzeczywiście prowadzić do nihilizmu.

Ale pytanie Franciszka wcale się tego od nas nie domaga. Ono, tak jak Ewangelia, bierze w nawias nasze samozadowolenie i wprowadza nową perspektywę, której się nie spodziewaliśmy. To nas oczywiście drażni, ale daje też okazję do spojrzenia na siebie bardziej obiektywnie.

Kiedyś dla zabawy szkolny chuligan kopnął mojego syna. Krzywdy mu nie zrobił, ale gdy się o tym dowiedziałem, krew się we mnie zagotowała. Odruch był tak nagły i tak silny, że dał mi do myślenia. Wcale nie jestem pewien, do jakiego zła byłbym zdolny w niesprzyjających okolicznościach...

Tak czy inaczej zawsze potrzebujemy Bożego miłosierdzia. A jego rewersem jest (czy powinna być) nasza pokora. Gdy w ten sposób popatrzymy na pytanie Franciszka, wiele się wyjaśnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2013