Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„Jeśli Polacy mnie wybiorą, jednym z pierwszych projektów aktów prawnych, jakie w ramach swojej inicjatywy ustawodawczej wniesie do Sejmu prezydent, będzie ustawa przywracająca poprzedni wiek emerytalny” – zapowiedział podczas konwencji wyborczej kandydat Prawa i Sprawiedliwości Andrzej Duda.
Zapomnijmy na moment o czymś, o czym kandydaci – w tych i poprzednich wyborach – zapomnieć nam nie dają: że obietnice obietnicami, a życie życiem; że politykowi wycofać się ze złożonej przed wyborami zapowiedzi „to jak drugiemu splunąć”. Zapomnijmy też, że w gruncie rzeczy prezydent w tej – i innych ważnych sprawach – niewiele może. Innymi słowy: wbrew wszystkiemu potraktujmy słowa kandydata poważnie, zwłaszcza, że po wyborach prezydenckich odbędą się te parlamentarne, a wystawiające Dudę Prawo i Sprawiedliwość w sprawie emerytur – co nie może dziwić – mówi to samo.
Najnowszy numer biuletynu informacyjnego „Demografia i Gerontologia Społeczna” przynosi analizę sytuacji demograficzną dzisiejszej (i tej za lat dziesięć, dwadzieścia i więcej) Polski, a także wyliczenia, jaki wpływ na tę sytuację miałby powrót do „starych” zasad przechodzenia na emeryturę. Przypomnijmy: od trzech lat trwa stopniowe odchodzenie od cezury wiekowej 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn (oczywiście faktyczny średni wiek przechodzenia na emeryturę – choćby ze względu na przywileje niektórych grup zawodowych – był niższy) na rzecz zrównania wieku emerytalnego na poziomie lat 67. Na czym polega stopniowość zmian? Wiek emerytalny jest podwyższany o trzy miesiące w skali roku, co oznacza, że o ile pracujący dzisiaj mężczyźni będą odchodzili na emeryturę w wieku 67 lat już wkrótce, kobiety nowe przepisy obejmą w pełni do dopiero za lat 25.
Dr Piotr Szukalski z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego, autor analizy zamieszczonej w najnowszym wydaniu biuletynu „DiGS” (opartej w dużej mierze na najnowszych prognozach GUS), przypomina, że zmiany zasad przechodzenia na emeryturę miały swoje proste uzasadnienie: „bez takiej próby zbilansowania należałoby albo podnieść składkę, albo obniżyć wartość świadczenia, albo wprowadzić naraz obie te metody dostosowawcze”. Dlaczego tak jest? Między innymi dlatego, że – jak zauważa socjolog UŁ – w przyszłości życie Polek będzie wydłużało się o dwa lata na przestrzeni dziesięciolecia (dziś średnia dla kobiet to około 81 lat), a w przypadku mężczyzn – o 2,5 roku (dzisiaj niemal 73 lata). Jak nietrudno obliczyć, w roku 2035 kobieta będzie żyła przeciętnie 85 lat, zaś mężczyzna zbliży się do pułapu lat 80.
I wreszcie wniosek najważniejszy: „Patrząc tylko z perspektywy krótkiego okresu, tj. roku 2020, powrót do poprzednich cezur wieku emerytalnego oznaczałby o ponad 1 mln więcej osób mogących ubiegać się o świadczenie emerytalne, a jednocześnie ów milion nie musiałby już starać się o pozostanie na rynku pracy i uzyskiwanie dochodów z pracy – pisze dr Szukalski. – Wystąpiłoby zatem – nawet zakładając, iż nie wszystkie z tych osób pracowałyby – zmniejszenie się liczby płatników składek na ubezpieczenia społeczne i podatników (a składki i podatki to podstawowe źródła finansowania Funduszu Ubezpieczeń Społecznych) przy jednoczesnym wzroście liczby świadczeniobiorców”.
Wróćmy teraz do kandydata na prezydenta – Andrzeja Dudy. Jego przedwyborcza zapowiedź – zamknijmy na chwile oczy i wyobraźmy sobie, że politycy mają skłonność popierać swoje obietnice wyliczeniami, a także informują ludzi o skutkach ubocznych swoich planów – mogłoby przecież brzmieć tak: „Jeśli Polacy mnie wybiorą, jednym z pierwszych projektów aktów prawnych, jakie w ramach swojej inicjatywy ustawodawczej wniesie do Sejmu prezydent, będzie ustawa skutkująca obniżeniem państwa przyszłych emerytur o kilkaset złotych miesięcznie”.
Takiego masochizmu od kandydata nie wymagajmy. Ale odpowiedzi na pytanie, jak Andrzej Duda wyobraża sobie zrównoważenie kosztów świadczeń dla owego dodatkowego miliona emerytów – domagajmy się jak najszybciej.