Dwa serca

Himmler nie miał poczucia humoru. Gdy wydał rozkaz, żeby w ciągu 48 godzin stłumić powstanie w Warszawie, trzeba było się postarać. Generał Heinrich-Friedrich Reinefarth, jako człowiek niezwykle ambitny, dał z siebie wszystko, aby wykonać zadanie.

22.08.2007

Czyta się kilka minut

5 sierpnia 1944 roku rozpętał apokalipsę. Efekt: około 50 000 ofiar ludobójstwa Grupy Bojowej Reinefartha tylko na terenie Woli. Kobiety, dzieci, starcy. Wszyscy. Część z nich spłonęła żywcem, część dopiero po śmierci. Problemów nie brakowało: "Jeńców mamy więcej niż amunicji, by ich rozstrzelać". Zalecano użycie kolb. Rzadkie chwile wytchnienia po ciężkiej pracy "Heinz" zapewniał sobie, grając na skrzypcach. Beethoven w środku spalonego miasta... Kiczowate jak zachód słońca nad morzem.

Pomysłowość i determinacja muzykalnego gruppenfuehrera nie przeszły bez echa. Tym bardziej że po mocno opóźnionym stłumieniu Powstania Warszawskiego dowódca Reinefarth zadbał o odpowiedni PR na łamach branżowej prasy: "Myśmy i tego wroga pokonali, zadając mu straty wynoszące około ćwierć miliona ludzi". Elegancki czarny mundur będzie jeszcze bardziej efektowny, bowiem jego posiadacz został nagrodzony Liśćmi Dębowymi do Krzyża Rycerskiego Orderu Żelaznego Krzyża. (Sporo tych krzyży w karierze Reinefartha.) Generalny gubernator dr Hans Frank wręczył odznaczenie w trakcie wystawnego przyjęcia 16 października 1944 roku. Na Wawelu.

Gruppenfuerher SS Heinrich-Friedrich "Heinz" Reinefarth nigdy się nie ukrywał, przecież nie miał nic do ukrycia. Po wojnie został zwolniony od odpowiedzialności karnej "z braku wystarczających dowodów winy". "Heinz" był z wykształcenia prawnikiem. Prowadził własną kancelarię adwokacką. W 1951 roku wybrano go burmistrzem w Westerland, kurorcie na wyspie Sylt. Został posłem do Landtagu w prowincji Schleswig-Holstein. Do końca życia otrzymywał najwyższą emeryturę generalską. Miał problem z sercem.

Powstanie Warszawskie dogorywa. Pewnego dnia jeden z oficerów przynosi Reinefarthowi jakąś zdobyczną relikwię. Otwierają futerał, a tam naczynie. Nazwisko na naczyniu brzmiało: CHOPIN. Generał jest człowiekiem kulturalnym do szpiku kości, więc natychmiast przypomina sobie testament Chopina. "Chopin w sercu został Polakiem" - zaświadcza "Heinz" autorytatywnie.

Kiedy Heinrich-Friedrich Reinefarth umierał w 1979 roku jako powszechnie szanowany obywatel, serce Chopina wciąż jeszcze biło.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2007