Czas marny

Jakaś wojna by się przydała, jakaś okupacja.

23.11.2014

Czyta się kilka minut

Naród wygląda wojny, jak kania dżdżu. Okupacji wygląda. Jakiegoś wroga wyczekuje w czasie marnym. Wylega na ulice i pragnie walki, ponieważ dawno się nie wykrwawiał i krew w nim buzuje. Nadciśnienie ma naród. Zwłaszcza ten nieco młodszy i ten bardziej męski. Przecież nie może bez końca wykrwawiać się na meczach, ponieważ na meczach to jest żadne wykrwawianie. To jest replika wykrwawiania, to jest chińska podróbka prawdziwej daniny krwi. Dlatego powinna być prawdziwa wojna z trupami, bohaterstwem oraz pochówkiem z towarzyszeniem salw. No bo ile można nosić te koszulki z fabrycznie naniesionymi ranami? Ile się można tatuować w heroiczne symbole? Ile można wykrzykiwać: „Katyń! Pamiętamy!”? Toż to można w końcu pamięć stracić, zanim się jakiś nowy Katyń wreszcie zjawi, zanim się jakieś powstanie nareszcie zacznie. Sklerozy można w końcu dostać.

Więc potrzebna jest ta wojna i barykady, i partyzantka, i rozstrzelania, i wywózki, najlepiej na wschód, są potrzebne jak tlen. W tym czasie marnym, gdy za prawdziwe bohaterstwo można dostać co najwyżej pałą po dupie, grzywnę albo (w przypadku najwznioślejszego czynu) półtora roku w celi z telewizorem, codziennym spacerem i siłownią. Nie po to ginęły całe pokolenia, całe roczniki szły do ziemi, żeby teraz za karę TVN przez półtora roku oglądać. Niech się chociaż jakaś komuna nareszcie zacznie, bo ile można wyśpiewywać niepokorne i niepodległe „raz sierpem, raz młotem” i żadnego gułagu, tylko chrypa, gardło boli, a zdradziecka policja stoi w oddaleniu i zabezpiecza, żeby włos z głowy nie spadł. Przecież to jest obelga i szyderstwo. To jawny cynizm, gdy chce się ginąć. Bo przecież nic okrutniejszego nad czas marny, gdy na stos chce się rzucić życia los, a zdrajcy co najwyżej pokażą cię w tiwimigawce, i to z zasłoniętą twarzą. Przecież od tego rzeczywiście można dostać takiego nadciśnienia, że samo pocieknie i żaden cyrulik nie będzie potrzebny.

Albo wzniosły lament dobiegający z duchowej stolicy województwa kujawsko-pomorskiego: Męczeństwa! Męczeństwa! Męczeństwa po trzykroć! Stosów i prześladowań! Lwów! Płomieni! Pogańskiego żołdactwa! Ognistych pieców! Gwoździ, nożyc, kleszczy! Albo chociaż NKWD, chociaż Związek Walczących Bezbożników!

A tu nic. Pięćdziesiąt tysięcy złotych kary... Jak policzek. Bo co to jest pięćdziesiąt tysięcy złotych dla duchowej stolicy kujawsko-pomorskiego za obronę prawdy, świętości i wiary? To jest przecież nic. To tak jakby do świętego Sebastiana strzelać z pistoletu na wodę, albo i w ogóle do niego nie strzelać. Ale, prawdę mówiąc, rozumiem ten lament i rozumiem ową nić tęsknoty za kimś w rodzaju genderowego i liberalnego Nerona, snującą się z duchowej stolicy. Nadszedłby taki Neron i nareszcie nadał sens czasom marnym, nareszcie uzasadniłby istnienie i walkę stolicy. A nie pięćdziesiąt tysięcy złotych...

Rozumiem to wszystko, ponieważ sam żyję w czasie marnym i pamiętam, że kiedyś było lepiej, bo był Neron, Gestapo, NKWD, SS i UB, a dziś jest tylko TVN. Rozumiem, wiem, ale jakoś nauczyłem się z tym żyć. Wiem, że jest to trudne, gdy ktoś chce ginąć za prawdę i przelewać krew. Trudno jest przecież przelać krew za TVN. Albo za „Newsweek”, albo umrzeć za Trzeci Program Polskiego Radia. W ogóle dziś trudno jest umrzeć tak, jak się chce. Na przykład „na dnie z honorem lec”. Dlatego nauczyłem się z tym żyć.

Ale może warto, gdy tak wielu i tak głośno do zwycięskiej śmierci oraz męczeństwa się rwie, stworzyć coś w rodzaju megahiperrekonstrukcji tamtych starych, dobrych czasów w skali jeden do jednego. Coś w rodzaju Bitwy nad Bzurą albo Wołyńskiej Rzezi. Żeby był Neron, UB i SS. Żeby czas marny zniknął jak zły sen i żeby każdy zainteresowany mógł tam wejść. Poświęcić na to jakieś biedniejsze województwo albo powiat, które chciałyby sobie dorobić do budżetu. Albo wręcz wydzierżawić teren od jakiegoś państwa. Mógłby to być na przykład Madagaskar.

I zrekonstruować tam ów szczęsny czas.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się w 1960 roku w Warszawie. Mieszka w Beskidzie Niskim. Prozaik i eseista. Autor Murów Hebronu, Dukli, Opowieści galicyjskich, Dziewięciu, Jadąc do Babadag, Taksimu, Dziennika pisanego później, Grochowa, Nie ma ekspresów przy żółtych drogach, Wschodu… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2014