Chłopcy z ulicy Kordeckiego

Grupa warszawskich uczniów z przełomu lat 40. i 50. zaskoczyła nawet Urząd Bezpieczeństwa: żadne inne podziemie młodzieżowe nie wykazało wtedy takiej determinacji.

08.10.2012

Czyta się kilka minut

Aresztowani członkowie Młodej Gwardii Przeciwko Komunistom, od lewej: Kazimierz Kądziela, Ryszard Andrzejewski i Wacław Borkowski (fotografie z akt śledczych UB). / Fot. Instytut Pamięci Narodowej
Aresztowani członkowie Młodej Gwardii Przeciwko Komunistom, od lewej: Kazimierz Kądziela, Ryszard Andrzejewski i Wacław Borkowski (fotografie z akt śledczych UB). / Fot. Instytut Pamięci Narodowej

Zaczęło się niewinnie: kilku uczniów ze szkoły podstawowej przy ul. Kordeckiego w Warszawie obejrzało propagandowy film sowiecki „Młoda Gwardia”. Odczytali go w sposób daleki od zamysłu jego twórcy Siergieja Gierasimowa – i postanowili założyć podziemną organizację, która walczyłaby z komunizmem z równym zapałem, z jakim filmowa młodzież sowiecka walczyła z nazistami.

Młoda Gwardia Przeciwko Komunistom (MGPK) – tak się nazwali – powstała we wrześniu 1949 r. Na czele stanął Bohdan Rymkiewicz (przybrał pseudonim „Zjawa”). Grupa rozrosła się „metodą łańcuszkową” przez znajomych i liczyła 13 osób. Najstarszy miał lat17, najmłodszy 12. Chłopcy przysięgali „życie swe poświęcić w obronie ojczyzny i Boga przeciwko komunistom”; pod przysięgą podpisali się własną krwią.

UCIECZKA Z DOMU

Na co liczyli? Jak wielu Polaków wówczas, na wybuch III wojny światowej, w której polskie podziemie wesprze zachodnich aliantów. Zbigniew Wąsowicz (jego pseudonim – „Zośka” – sugeruje inspirację także Szarymi Szeregami) przekonywał, że „gdy przyjdą Amerykanie, będą paczki UNRRA, a każdy robotnik będzie miał własne auto”. Na razie chłopcy chcieli gromadzić broń i prowadzić akcje w rodzaju zrywania czerwonych flag i plakatów propagandowych. Rozważali też rzecz poważniejszą: wysadzenie pociągu Moskwa–Berlin – słyszeli, że jeździli nim wysokiej rangi oficerowie sowieccy – ale do tego nie doszło.

Na spotkaniu pod koniec lutego 1950 r. dowództwo grupy objął Wąsowicz (Rymkiewicz chorował). Także na tym spotkaniu chłopcy zostali przyłapani przez właściciela terenu, na którym się zebrali – był to rejon Grochowa z pozostałościami carskich fortów. Dorosłego zdziwiło, że chłopcy nie są w szkole. Ci przestraszyli się i uciekli, zostawiając tornistry z dzienniczkami ucznia; trafiły one do szkoły.

Bojąc się konsekwencji, 1 marca chłopcy uciekli z domu – aby przyłączyć się do partyzantki kapitana Kazimierza Kamińskiego „Huzara”, działającej – w ich ocenie – na Białostocczyźnie. Ale dotarli tylko do Kobyłki. Mieszkająca tam babcia jednego z chłopców, Włodzimierza Salacha, namówiła chłopców do powrotu. Grupa się podzieliła. Tylko Wąsowicz chciał kontynuować „marsz na Białystok”. Ostatecznie uniósł się honorem i wrócił do stolicy pieszo; inni pojechali tam pociągiem.

MŁODZI, ZDETERMINOWANI

Po powrocie jeden z chłopców opowiedział ojcu-milicjantowi o organizacji. Wkrótce wiedziały o niej władze szkoły, milicja i UB. W obecności dyrektorki i rodziców chłopcy musieli się przyznać do swej aktywności. Jeszcze się im upiekło: zostali tylko poruczeni specjalnej opiece rodziców i nauczycieli.

Przeniesiony do innej szkoły, już na początku kwietnia 1950 r. Wąsowicz reaktywował MGPK. Tym razem uczniowie ruszyli na poszukiwanie „chłopców z lasu” na Lubelszczyznę. Po pięciu dniach podróży, 18 kwietnia, dotarli do Lublina, gdzie zatrzymano ich za jazdę bez ważnego biletu. Po przesłuchaniach przez tamtejszy Urząd Bezpieczeństwa zostali dostarczeni milicji w Warszawie, która oddała ich rodzicom. Sprawą zainteresował się też stołeczny UB. Znów, po rozmowach z rodzicami, chłopcy odzyskali wolność – pod warunkiem, że „nie będą więcej zakładać podziemnych organizacji”.

Ale funkcjonariusze nie docenili chłopców: ci odtworzyli grupę po raz trzeci – w czerwcu 1950 r. Na czele stanął Ryszard Mroczkowski (ps. „Wicher”). Po wakacjach grupa się rozrosła, ale pech jej nie opuszczał. Tym razem ciotka jednego z nastolatków powiadomiła szkołę na Kordeckiego o „bandzie”, która rzekomo zmusza jej siostrzeńca, by został jej członkiem.

Pod koniec października 1950 r. odbyło się zebranie egzekutywy szkolnej PZPR, podczas którego przesłuchano dwóch nastolatków; podali oni nazwiska innych. Obecnych na zebraniu milicjantów poproszono, by „wniknęli w sprawę tych chłopców, gdyż widać z ich zeznań, że robotą tą kierowała wroga ręka”. Wysłano też do milicji alarmistyczną informację, że w szkole znów formuje się MGPK, która „zbiera broń i planuje wysadzenie pociągu”.

BEZ SKRUCHY

Miarka się przebrała. Milicja aresztowała chłopców 28 października, a 1 listopada przekazała ich stołecznemu UB. Ze względu na małoletność kilku zwolniono, reszta była sądzona. W akcie oskarżenia pisano: „Element młody, lecz z premedytacją przejawiający wrogą, zdecydowaną działalność przeciwko Polsce Ludowej”. Podkreślano, że chłopcy nie okazali w śledztwie „najmniejszej skruchy” – to nie zdarzało się wtedy często u aresztowanych.

Sąd dla małoletnich wydał wyrok 9 sierpnia 1951 r. Najwyższą karę otrzymał Janusz Bauman (8 miesięcy więzienia), trzy osoby skazano na „resocjalizację” w poprawczaku, cztery wyroki zawieszono. Pozostałym umorzono postępowanie lub zwolniono ze względu na młody wiek.

Przypadek MGPK zainspirował innego młodego człowieka, Stefana Sękielewskiego (ps. „Zbigniew Zieliński”), który postanowił stworzyć własną antykomunistyczną organizację. Od koleżanki, która poznała Rymkiewicza, dowiedział się o MGPK i jej likwidacji przez UB. Sękielewski, chcąc niejako przedłużyć jej „tradycję”, tak samo nazwał swoją grupę, która powstała w Warszawie w listopadzie 1950 r.

Istniała niecały miesiąc, w jej skład weszły zaledwie cztery osoby, nie rozwinęła też działalności. Udało się tylko opracować treść ulotek i napisać dwa antysystemowe wiersze. Już 24 listopada Sękielewski został zatrzymany na dworcu. Znaleziono przy nim ulotki i przyrzeczenie MGPK. 25 marca 1952 r. warszawski Wojskowy Sąd Rejonowy skazał go aż na 7 lat, a jego kolegę Wacława Sulwińskiego („Błyskawica”) na 5 lat więzienia. Ich dwie koleżanki uniknęły kary ze względu na młody wiek.

WSTĄPIŁEM ŚWIADOMIE

Tymczasem na bazie „pierwszej” MGPK dwóch jej dawnych członków, Rymkiewicz i Wąsowicz, założyli Młodzieżową Organizację Antykomunistyczną (MOA). Skupiła dziesięć osób; liderami byli Wiesław Byczkowski („Wiktor”) i dwóch założycieli. W styczniu 1951 r. chłopcy złożyli przysięgę; zobowiązywali się walczyć „z okupantem” o wolność Polski „do ostatniej kropli krwi”. Planowali gromadzenie broni i stworzenie w Borach Tucholskich grupy dywersyjnej, która po wybuchu wojny Wschodu z Zachodem zacznie walkę z „sowieciarzami”. Komunistyczna agresja na Półwyspie Koreańskim pół roku wcześniej stwarzała wrażenie, że do konfrontacji komunizmu z Zachodem może dojść także w Europie. Do tego czasu grupa chciała prowadzić tzw. mały sabotaż – głównie w postaci ulotek.

Jeszcze w styczniu lub w lutym 1951 r. Wąsowicz wystąpił z MOA (odtąd szefem był Rymkiewicz) i stworzył jej bardziej radykalną mutację w postaci Oddziału Śmierci (OŚ); jego program zakładał walkę z komunizmem m.in. przez zabójstwa działaczy partyjnych i państwowych, organizowanie akcji ekspropriacyjnych i sabotaż. OŚ planował od lata 1953 leśne działania sabotażowe; miały trwać do wybuchu wojny Sowietów z Zachodem.

Wiele z tego nie wyszło. Wąsowicz malował antysystemowe hasła na murach i napisał antykomunistyczny wiersz. Do grupy wstępowali kolejni uczniowie. Jeden z nich zeznał potem: „Jeśli chodzi o organizację »Oddział Śmierci«, to w jej szeregi wstąpiłem całkiem świadomie. Mając już pewne doświadczenie z MGPK, wiedziałem, że poprzez ww. działalność przyczynię się do zmiany ustroju w Polsce Ludowej, a co zatem i dużej poprawy bytu”.

Władze przypadkowo wpadły na ślad obu organizacji, MOA i OŚ. W kwietniu 1953 r. w Stalinogrodzie (jak wtedy nazywały się Katowice) wojskowa bezpieka złapała Mroczkowskiego – dawnego lidera MGPK, a teraz dezertera z Ludowego Wojska Polskiego. Zeznał on, że Rymkiewicz i Wąsowicz proponowali mu jesienią 1952 r. wstąpienie do nowej organizacji. Na tej podstawie stołeczny Urząd Bezpieczeństwa rozbił MOA i OŚ, aresztując ich członków w kwietniu-maju 1953 r. Ubecy byli zdumieni, że znów mają do czynienia z tymi samymi chłopcami. Warszawski Sąd Wojewódzki skazał Wąsowicza na półtora roku, a Rymkiewicza na 10 miesięcy więzienia. Reszta otrzymała niższe kary, w kilku przypadkach zawieszone.

TEMAT SŁABO ZBADANY

Historia młodzieżowego podziemia z tamtych lat nadal nie jest do końca zbadana. Wiadomo, że w latach 1948-55 za udział w nim skazano w PRL-u aż 11 tysięcy młodych ludzi. Ale do liczby tej trzeba doliczyć tych, którzy nie zostali ujęci i także dlatego pozostają dziś nieznani – co najwyżej przekazując swe historie w kręgu rodzinnym.

Z uwagi na determinację jej bohaterów opisana tu historia nie ma precedensu w dziejach ówczesnej młodej opozycji. Oczywiście, powiela ona cechy typowe dla grup podziemnych, zakładanych wtedy przez młodzież: nielicznych i izolowanych, bez wsparcia dorosłych, powstających w kręgu koleżeńskim – i, co ciekawe, składających się często z młodzieży robotniczej. Cele tych „niepokornych dzieci proletariatu” były tyleż ambitne, co nierealne. Opierały się na złudzeniu – podzielanym przez część dorosłych – że będzie nowa wojna, w której Zachód wyzwoli Polskę.

Konspiracja młodzieżowa tamtych lat nie zmieniła Polski, nie mogła tego dokonać. Ale nie znaczy to, że nie warto docenić tych dziewczyn i chłopców.

Prowadząc swoją małą wojnę z systemem, mówili również „nie” obojętności lub konformizmowi rówieśników i dorosłych. 


Bartłomiej Noszczak (ur. 1976) jest pracownikiem warszawskiego IPN, redaktorem „Przeglądu Archiwalnego IPN”. Przygotowuje monografię o konspiracji uczniowskiej w Warszawie 1944–1989.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2012