Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Brazylijscy politycy jeszcze bardziej. Tymczasem zaskoczeniem nie jest to, że do protestów doszło (i jak), lecz że tak późno. Zaczęło się w São Paulo, gospodarczym sercu Brazylii, i rozlało na cały kraj tak, że jednego dnia w 460 miastach protestowało półtora miliona ludzi. Iskrą była podwyżka cen transportu publicznego, lecz manifestanci prędko wystąpili z frontalną krytyką wydatków publicznych na faraoniczne budowle przed Mundialem (2014) i Olimpiadą (2016). Trwający właśnie Puchar Konfederacji – próba generalna przed Mundialem – stał się okazją do pokazania rządzącym czerwonej kartki za politykę przerzucania kosztów megaimprez na obywateli, nierówny podział owoców wzrostu gospodarczego, korupcję i niedofinansowanie służby zdrowia i szkolnictwa.
Brazylia jest ofiarą własnego sukcesu. Podczas gdy w czasach prezydenta Luiza Inácio Lula da Silvy (2003-10) i teraz jego następczyni Dilmy Rousseff celebrowano osiągnięcia Brazylii i wzrost jej pozycji w świecie – ich ukoronowaniem miały być Mundial i Olimpiada – mało kto przejmował się kosztami. Przesłaniały je spektakularne wyniki w polityce społecznej (redukcja biedy i wzrost klasy średniej) i świetne sondaże. Ale modernizacja zbierała żniwo na prowincji (kryzys środowiskowy, brak ziemi) i w miastach (wzrost kosztów życia i pogorszenie jego jakości; robotnik z São Paulo przeznacza na transport piątą część pensji). Rząd Dilmy trafił też na okres dekoniunktury i inflacji. Atmosferę podgrzewało „czyszczenie” faveli w okolicach stadionów: łącznie w kraju wysiedlono 250 tys. osób.
Zaskoczeniem może być, że futbol, występujący zwykle w roli opium ludu, tym razem nie uśmierzył społecznego bólu, lecz posłużył jako wehikuł (a protestujących wsparli m.in. gwiazda reprezentacji Neymar i weteran Romario). Wystawienie rządzącym rachunku za stracenie z oczu społecznych celów postępu – na ulice wyszła głównie ucząca się lub pracująca młodzież, której warunki nie uległy polepszeniu – już nie.