Brazylia: cena sukcesu

„Postęp ma swoje niedogodności: od czasu do czasu eksploduje” – pisał Elias Canetti. Wobec trwającej od początku miesiąca fali protestów w Brazylii, uważanej za model sukcesu w Ameryce Łacińskiej, większość obserwatorów była zrazu bezradna.

24.06.2013

Czyta się kilka minut

Brazylijscy politycy jeszcze bardziej. Tymczasem zaskoczeniem nie jest to, że do protestów doszło (i jak), lecz że tak późno. Zaczęło się w São Paulo, gospodarczym sercu Brazylii, i rozlało na cały kraj tak, że jednego dnia w 460 miastach protestowało półtora miliona ludzi. Iskrą była podwyżka cen transportu publicznego, lecz manifestanci prędko wystąpili z frontalną krytyką wydatków publicznych na faraoniczne budowle przed Mundialem (2014) i Olimpiadą (2016). Trwający właśnie Puchar Konfederacji – próba generalna przed Mundialem – stał się okazją do pokazania rządzącym czerwonej kartki za politykę przerzucania kosztów megaimprez na obywateli, nierówny podział owoców wzrostu gospodarczego, korupcję i niedofinansowanie służby zdrowia i szkolnictwa.

Brazylia jest ofiarą własnego sukcesu. Podczas gdy w czasach prezydenta Luiza Inácio Lula da Silvy (2003-10) i teraz jego następczyni Dilmy Rousseff celebrowano osiągnięcia Brazylii i wzrost jej pozycji w świecie – ich ukoronowaniem miały być Mundial i Olimpiada – mało kto przejmował się kosztami. Przesłaniały je spektakularne wyniki w polityce społecznej (redukcja biedy i wzrost klasy średniej) i świetne sondaże. Ale modernizacja zbierała żniwo na prowincji (kryzys środowiskowy, brak ziemi) i w miastach (wzrost kosztów życia i pogorszenie jego jakości; robotnik z São Paulo przeznacza na transport piątą część pensji). Rząd Dilmy trafił też na okres dekoniunktury i inflacji. Atmosferę podgrzewało „czyszczenie” faveli w okolicach stadionów: łącznie w kraju wysiedlono 250 tys. osób.

Zaskoczeniem może być, że futbol, występujący zwykle w roli opium ludu, tym razem nie uśmierzył społecznego bólu, lecz posłużył jako wehikuł (a protestujących wsparli m.in. gwiazda reprezentacji Neymar i weteran Romario). Wystawienie rządzącym rachunku za stracenie z oczu społecznych celów postępu – na ulice wyszła głównie ucząca się lub pracująca młodzież, której warunki nie uległy polepszeniu – już nie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, korespondent "Tygodnika" z Meksyku. więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2013