Brawa i łzy

„To nasza historia, pierwszy raz opowiedziana tak szczerze. Bez sztucznego happy endu i unikania ciężkich scen. Tak tu było” (Envera, 40-letnia mieszkanka Sarajewa). „To policzek, wymierzony wspólnocie międzynarodowej” (Jasna Ornela Bery, aktorka).

20.02.2012

Czyta się kilka minut

Przed zadaszonym olimpijskim stadionem Zetra w Sarajewie tłumy zbierały się od wczesnego popołudnia. Wieczorem było już pięć tysięcy ludzi. Dla nich Angelina Jolie zaprezentowała we wtorek, 14 lutego, swój reżyserski debiut: opowiadający o wojnie w Bośni film „In the Land of Blood and Honey” („W kraju krwi i miodu”). Po projekcji reżyserka i aktorzy nagrodzeni zostali ponad 10-minutowym aplauzem – i łzami.

Wojna w Bośni i Hercegowinie z lat 1992-95 – zbrodnie, w tym przede wszystkim masowe gwałty, egzekucje, morderstwa dzieci, obozy koncentracyjne, wykorzystywanie „żywych tarcz”, wysiedlanie, rabowanie mienia – wszystko to pokazane jest na tle związku między dwojgiem młodych ludzi z Sarajewa: Bośniaczką Ajlą (Zana Marjanović), artystką malarką, oraz Serbem Danijelem (Dragan Kostić), policjantem, a później żołnierzem i zarazem synem generała. Już na początku wojny Ajla trafia do serbskiego obozu, gdzie przed gwałtami ratuje ją Danijel – staje się jego „własnością”. Ale Danijel zostaje wysłany na front i Ajla dzieli los pozostałych kobiet: codzienne gwałty, bicie, tortury. Dzięki wskazówkom zostawionym przez Danijela ucieka, odnajduje siostrę i przyłącza się do bośniackiego ruchu oporu. Na ochotnika zgłasza się do wykonania niebezpiecznej misji: odnajduje Danijela i wraz z nim przebywa w serbskim sztabie, skąd przekazuje informacje Bośniakom...

***

Niektórzy europejscy recenzenci krytykują ten film: że słaby, że scenariusz zbyt prosty. Ale tu, w Sarajewie, jego odbiór ma zupełnie inny wymiar niż, powiedzmy, w Paryżu czy Warszawie. Podobnie jak inny jest odbiór postaci jego reżyserki. Już kilka lat temu Angelina Jolie związała się z Bośnią, jako tzw. ambasador dobrej woli przy ONZ. Wspiera stowarzyszenia ofiar wojny i uchodźców, a jeden z wybudowanych dzięki jej interwencjom domów dla uchodźców nosi imię „Willa Angelina”.

Na konferencji prasowej w dniu sarajewskiej premiery Jolie mówiła, że zdecydowała się nakręcić film o najnowszej historii Bośni, by przypomnieć światu o najgorszym europejskim konflikcie w drugiej połowie XX w., kiedy to wspólnota międzynarodowa biernie przyglądała się rzezi dokonywanej w sercu Europy (zachodnia interwencja nastąpiła dopiero w 1995 r.). – Angelina przypomina tę dziś już zapomnianą wojnę, którą przecież można było powstrzymać. Przypomina, że siły europejskie i USA przez kilka lat nie reagowały, zdając sobie sprawę z rozmiarów zbrodni – mówił „Tygodnikowi” Ermin Sijamija, Bośniak grający serbskiego żołnierza. Jasna Ornela Bery (w filmie w roli sąsiadki Ajly) nazwała film „policzkiem wymierzonym wspólnocie międzynarodowej, biernie przyglądającej się ludobójstwu”.

***

Film Jolie wywołał burzę na Bałkanach, zanim jeszcze powstał. Władze bośniackie na interwencję stowarzyszenia „Kobiety – ofiary wojny” wstrzymały pozwolenie na kręcenie zdjęć w Bośni. Przewodnicząca stowarzyszenia, Bakira Hasečić, zarzuciła Jolie, iż poniża ofiary, pokazując historię rzekomej miłości między więzioną i gwałconą Muzułmanką a jej serbskim oprawcą. Ale potem, po specjalnej projekcji w grudniu 2011 r. – przeznaczonej tylko dla tego stowarzyszenia – protesty ucichły, a Jolie została zgodnie okrzyknięta najlepszym ambasadorem Bośniaków i Bośni.

Krytyka nie milknie za to z innej strony. Serbowie, a zwłaszcza władze Republiki Serbskiej w Bośni (części składowej tego federacyjnego państwa, jak określił jego strukturę traktat pokojowy z 1995 r.) – na czele z jej premierem Miloradem Dodikiem – już od kilku miesięcy nieustannie atakują film. Jego autorkę oskarżają o promowanie antyserbskich postaw i o piętnowanie Serbów jako narodu morderców. W Republice Serbskiej w Bośni film Jolie w ogóle nie zostanie wprowadzony do dystrybucji. Tę faktyczną cenzurę chce złamać blogerka z Prijedoru, która zorganizuje prywatną projekcję we własnym domu.

W Serbii premiera jest zaplanowana na koniec lutego, ale ze względu na nieprzyjazną atmosferę i serię pogróżek Jolie nie przyjedzie do Belgradu. Ona sama uważa, że „film absolutne nie jest antyserbski”, ale dodaje, że rozumie, „jak wiele emocji może wzbudzać po stronie serbskiej i jak trudny to temat zwłaszcza dla Serbów, jak trudna jest tu konfrontacja z przeszłością”.

***

Warto zobaczyć ten film – wiernie przedstawia ponury fragment historii bałkańskiej, jest wręcz brutalnie szczery i autentyczny. Co niewątpliwie jest zasługą świetnych aktorów i jugosłowiańskiej muzyki. Obsada w większości została skompletowana z aktorów pochodzących z byłej Jugosławii: Serbów, Chorwatów, Bośniaków, dotąd mało znanych (za wyjątkiem Rade Šerbedžiji – „Oczy szeroko zamknięte”, „Before the rain”, „Mission Impossible II”). Aktorzy przyznają, że ich osobiste wojenne przeżycia wpłynęły na zadane role.

Nakręcony w dwóch wersjach językowych – angielskiej i serbsko-chorwacko-bośniackiej – film Jolie nie jest czarno-biały, nie ma w nim stereotypów. Po stronie serbskiej widzimy różnych żołnierzy, a film odwołuje się też do dalszej historii, przywołuje np. cierpienia Serbów w czasie II wojny światowej.

Aktor Ermin Sijamija uważa, że dla zagranicznego widza film jest szansą na zrozumienie bośniackiej historii: – Przed zagranicznymi premierami naszego filmu, w Stanach czy Berlinie, byłem pewien, że wszyscy dokładnie wiedzą, co stało się w Bośni – mówi „Tygodnikowi”. – Tymczasem byłem zaszokowany, że większość osób, z którymi rozmawiałem, co prawda słyszała o wojnie i serbskim oblężeniu Sarajewa, ale nie miała pojęcia o skali zbrodni. Mam też nadzieję, że film zatrzyma proces zrównywania zbrodniarzy i ofiar. Dzięki Jolie wiadomo, kto tu był ofiarą.

***

Jolie ufundowała ponad 2000 biletów na sarajewską premierę. Ponad 600 trafiło do młodzieży, pozostałe do stowarzyszeń ofiar wojny. Envera, czterdziestoletnia mieszkanka Sarajewa, biła brawo i płakała: – To nasza historia, pierwszy raz opowiedziana tak szczerze, bez sztucznego happy endu, bez zakłamania, bez unikania ciężkich scen. Tak tutaj było i nikt nigdy nie powinien o tym zapomnieć. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2012