Ziarno samowoli

Mój drogi Piołunie,

04.01.2015

Czyta się kilka minut

wieczorami czytam sobie dziennik Starego Pisarza. Delikwent wprawdzie twierdzi, że w naszego Nieprzyjaciela nie wierzy, ale mnie i tak zdał się wysoce podejrzany. Za dużo w jego pisaninie grzebania się w miłości; za dużo ekscytacji tym najmizerniejszym z uczuć. Bez przerwy ględzi o kobiecie imieniem Rena, o dzieciach i wnukach, o przyjaźniach dawnych i aktualnych. Zresztą zbyt wiele w tym szczerości wobec siebie samego, zbyt wiele empatii wobec bliźnich. Krótko mówiąc, lektura przyprawia o mdłości.

Ale czytam nieugięcie, wynotowując fragmenty szczególnie naiwne i kompromitujące. Stary Pisarz na przykład ogłasza, że do Dekalogu dodałby jeszcze dwa przykazania. Pierwsze: „Nie upokarzaj ani nie poniżaj bliźniego swego”. Drugie: „Szanuj dziecko swoje”.

Szanować dziecko? Dobre sobie! To przecież twór bezmyślny i bezkształtny, który ugnieść i ulepić trzeba niczym plastelinę. Dziecku przede wszystkim wpoić musi się dyscyplinę. Dziecko się za dobre wynagradza – z umiarem, żeby nie rozpuścić; a za złe karze – surowo, żeby pamięć o przykrych następstwach nie wywietrzała aż do lat dojrzałych. Ale dziecko szanować? Niby pięknie to brzmi i szlachetnie, ale prowadzić musi na wychowawcze manowce. Najprostsza to droga, by dzieciaka zmarnować.

Niech za przestrogę posłużą przeklęci Opiekun, Matka i Dziecko. Ledwo Nazarejczyk dorósł lat dwunastu, a już krnąbrność swą ujawnił. Zamiast w posłuszeństwie się ćwiczyć – czmychnął niepostrzeżenie, przez trzy dni mędrkując z nauczycielami po krużgankach i dziedzińcach świątyni w Jeruszalaim. Gdy zaś Matka z Opiekunem po trzech dniach wreszcie Chłopaka odnaleźli, kija trzeba było wziąć grubego, i sprawiedliwości oraz wychowania wymogom zadośćuczynić.

Ale nic z tego. Cóż, jak widać, przekleństwo bezstresowego wychowania długą ma historię: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Matka prawi czułostki, ale Dzieciaka ckliwa mowa tylko do sprzeciwu podnieca, tylko w hardości utwierdza: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?”. I choć jedna z czterech bzdurnych opowiastek o Nieprzyjacielu zapewnia, że wrócili do Nazaretu i Chłopak był im już poddany, ale my, drogi Piołunie, doskonale znamy smutny ciąg dalszy.

Otóż ziarno samowoli padło na żyzną ziemię, przez lata rozwijało się w ukryciu, by wzejść w dorosłości. Nie przeczę, miał Nazarejczyk zadatki na wielką karierę. Być mógł prawdziwym panem tego świata, w najgorszym zaś razie – wziętym cieślą z żoną cnotliwą i gromadką dzieci, starość ojcu swemu osładzającą. A cóż z Dzieciaka wyrosło? Bezrobotny włóczęga. Kompan celników i prostytutek, co haniebną śmiercią żywot zakończył, zaliczony między łotrów i wichrzycieli. Na nic łzy Matki pod krzyżem, na nic... Zawczasu należało myśleć, zimny chów praktykować, rózgi nie żałować, a nie potem ręce załamywać...

Trzeba, drogi Piołunie, w mądrość ludu się wsłuchać, co od stuleci w przysłowiach głosi: „Kogo rodzice nie karzą rózgą, tego kat mieczem karze”. Albo: „Nie kocha ten dziecięcia, kto rózgi oszczędza, rózga bowiem przywary złe z dzieci wypędza”. I me ulubione: „Rózeczką Duch Święty dziateczki bić radzi, rózeczka bynajmniej zdrowiu nie zawadzi”.

Wystarczy zresztą i dziś poczytać niektórych nadwiślańskich autorów, co obficie cytują Stary Testament. Między innymi i taki passus z Księgi Przysłów, „Karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz – nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę”. Oczywiście, człek prawowierny musi się trzymać litery prawa jak pijany ściany. Bić więc trza, ale lekuchno. Byle dzieciaka nie zabić!

Ja to, drogi Piołunie, gorąco popieram. Ale w skrytości i zaufaniu Ci napiszę, że jedno budzi mą wątpliwość. Skoro Pismo trzeba dosłownie traktować, dlaczegóż to autorzy powyższych wywodów jeszcze rąk sobie nie poobcinali, skoro wypisują nimi takie herezje?


Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2015