Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nieoczekiwanie, gdyż wyrok – uszyty z łachmanów kłamstw (braci oskarżono o defraudację) – miał być ogłoszony 15 stycznia. Ale że poobijana i rozbita opozycja skrzykiwała się przez internet, by 15 stycznia demonstrować na placu Maneżowym pod Kremlem – miał to być największy od dawna protest opozycji i spekulowano, czy Maneżka ma szanse stać się „Euro-Maneżką” (na wzór Euromajdanu) – ogłoszenie wyroku przyspieszono. Władze nie chciały sprawdzać, czy przygotowywany protest wypali.
Wina braci miała polegać na tym, że przedsiębiorstwo Olega dopuścił się malwersacji, wykonując usługi kurierskie dla Yves Rocher. Wprawdzie przedstawiciele francuskiej firmy świadczyli przed sądem, że szkody nie ponieśli, ale to nie miało znaczenia. Chodziło wszak o uciszenie Aleksieja Nawalnego, który od dawna wyciąga politycznej elicie grzeszki korupcyjne i ukryte majątki, nazywa władzę „partią żulików i złodziei” itd. Wybrano metodę perfidną: nie skazano blogera, ale jego brata, który nie zajmował się polityką. Oleg, ojciec dwojga małych dzieci, został wzięty jako zakładnik. A w Rosję poszedł sygnał: możesz się uczciwie zajmować, czym chcesz, ale jeśli choć otrzesz się o politykę – ty albo ktoś, kto jest ci drogi, ucierpi.
Zaskoczona manewrem władz opozycja szybko się przegrupowała: już tego samego dnia wieczorem na Maneżce zebrało się kilka tysięcy ludzi. Wołano: „Wszyscy jesteśmy braćmi Nawalnych” i „To my jesteśmy narodem”. Interweniowała policja, 250 osób zatrzymano. Opozycja zapowiada, że kolejny protest odbędzie się 15 stycznia, zgodnie z planem.