Zafascynowani bezeceństwami

Mój drogi Piołunie, pytasz, którzy spośród naszych pacjentów należą do szczególnie przeze mnie umiłowanych? Nad którymiż to pochylam się z ojcowską troską?

23.02.2015

Czyta się kilka minut

Otóż do mych zdecydowanych faworytów zaliczam natury z wierzchu pokryte błyszczącą, cienką farbą pobożności, lecz w środku kipiące wszelką namiętnością. Nienawiścią, zazdrością, chorobliwym pożądaniem. Uwielbiam tych, co pryncypialni i do bólu zasadniczy są wobec bliźnich, ale ich duszami szarpią przeróżne żądze. Z tego napięcia, z tego jaźni rozdwojenia, rodzą się myśli i czyny, którym Szatan może tylko przyklasnąć.

Ile razy, drogi Piołunie, słuchając dla przykładu kaznodziei, co histerycznie tropi i gromi zło – miałeś nieodparte wrażenie, że ów człek w gruncie rzeczy z lubością opowiada o tych bezeceństwach? Że złem jest zafascynowany, podniecony?

Przez dziesięciolecia najpoczytniejszą – po Biblii – książką był słynny traktat „Malleus Maleficarum” – Młot na czarownice. Dzieło przyciągało niczym magnes i wielu znajdowało admiratorów. Nie pomagało nawet tępienie księgi przez samą Inkwizycję. I dziwić się nie ma czemu, bo czynić dobro to nuda, a tępić zło złem – czysta i nieskrępowana przyjemność. Co stronica „Malleus Maleficarum”, to smakowitsza strawa dla ciała, ducha i wyobraźni.

Szczególnie wysoko stawiam część pierwszą i rozdział siódmy „O sposobie, którym czarownice mężczyźnie członek wstydliwy odejmować swym omamieniem zwykły”. Tytuł treściwy i soczysty mówi wszystko: czarownica mężczyzny nie pozbawia penisa w sensie fizycznym, chyba że urżnęłaby przyrodzenie sztyletem, tasakiem lub sierpem, ale tak mało subtelnymi metodami służki Szatana się nie posługują. Umieją za to podstępnie omamić, taki urok rzucić, że biedak po prostu nie widzi swego członka, jakby oczy mu mgłą zaszły – tłumaczą uczeni inkwizytorzy i szlachetni dominikanie, podpisani pod księgą Henryk Instytor, takoż Jakub Sprenger, niech imiona ich wspominane będą i pochwalone na wiek wieków.

Po kilku jednak akapitach czcigodni autorzy postanawiają jeszcze ciekawsze ujawnić sensacje. Piszą mianowicie, że czasem wiedźmy – odebrawszy nieszczęśnikom ich męskość – jeszcze inszy urok rzucają. Zdaje się naonczas ludziskom, że czarownice trzymają ich członki w ptasich gniazdach lub skrzyniach zamkniętych, po 20 i 30 naraz. Przyrodzenia zaś tak się zachowują, jakoby żywe były, np. żywią się owsem. Przyznasz, drogi Piołunie, że przy tym to nawet markiz de Sade wysiada, a niejaki Grey wstydliwą jest pensjonarką.

I byłoby nawet śmiesznie, gdyby się za to nie płonęło na stosach.

Aby też wywodom dodać wiarygodności, pojawiają się konkretne, z życia czerpane przykłady. Imaginujesz sobie, drogi Piołunie, że pewien mężczyzna prosić miał czarownicę o zwrot członka. Ta poleciła mu wspiąć się na najwyższe drzewo, na którego czubku zobaczył gniazdo pełne przyrodzeń. Spryciarz pogardził własnym, a wybrać chciał największego. Ale czarownica rzekła, że to własność jednego plebana...

Innym zaś razem proboszcz dopuścił się z panną cudzołóstwa i obawiając się sromoty – zbiegł. Jednak po drodze spotkał samego Szatana, a tenże przebrany za zakonnika podsunął księdzu myśl następującą: gdybyś nie miał członka, czyż nie oczyściłbyś się z zarzutów? Pleban pomysł przyjął z entuzjazmem, podkasał sutannę, a diabeł sprawił, że członek zniknął. Tu cytat: „Czemu pleban wielce się radując, wrócił się do wsi, i uderzywszy w dzwony, gotował się przed wszystkimi parafianami swemi niewinność swoją pokazać”. Ale wówczas oczom zgromadzonych ukazał się członek większy jeszcze od poprzedniego – zaznaczają autorzy, jak widać żywo zainteresowani kwestią rozmiaru.

Jakiż jednak dziś dla nas wniosek płynie z tych wielce pouczających opowieści, drogi Piołunie? Szukając nowych ofiar – zwróć w pierwszym rzędzie uwagę na tych, co o dobru zwykle milczą, zaś obsesyjnie walczyć chcą z jednym zła rodzajem. Kto wie, może sami z tym właśnie mają problem?

Twój kochający stryj Krętacz ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2015