Wyrok na Lubangę mało historyczny

Wielu zdążyło nazwać ten wyrok „historycznym”, mowa była o „kamieniu milowym” międzynarodowej praworządności – bardzo przedwcześnie.

19.03.2012

Czyta się kilka minut

Bo choć 51-letni Thomas Lubanga, z wykształcenia psycholog, a z zawodu wojenny watażka z Kongo, zwany „rzeźnikiem z Ituri” (masakrował ludność w tej prowincji Konga), bez wątpienia zasłużył na uznanie go przez Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze winnym tego, iż wcielał w szeregi swej organizacji dzieci-żołnierzy, to jednak z pochwałami dla „historyczności” tego wydarzenia lepiej się wstrzymać.

Mimo że Trybunał powołano 10 lat temu – z myślą o ściganiu przestępstw prawa międzynarodowego, jak ludobójstwo, zbrodnie przeciw ludzkości i zbrodnie wojenne – to orzeczenie w sprawie Lubangi jest dopiero pierwszym, jakie Trybunałowi udało się wydać. Autor „Tygodnika” Paweł Leski, który spędził kilka lat w Afryce jako oficer śledczy ONZ, nazwał nawet ten Trybunał „sądem na niby” („TP” nr 51/2010), zarzucając, że jego urzędnicy wręcz „bronią się przed wiedzą o zbrodniach”, koncentrując się głównie na swym PR-ze.

W istocie, jeśli kolejne procesy przed MTK będą podobne do procesu Lubangi, to określenie „historyczny” wobec faktu jego zakończenia może nabrać przewrotnego znaczenia. Bo sprawa Lubangi była przeciwieństwem postępowań przed Międzynarodowym Trybunałem ds. Zbrodni w byłej Jugosławii. Nie dość, że ten proces ciągnął się cztery lata, to mało brakowało, a skończyłby się, nim się zaczął (z powodów proceduralnych). A potem Trybunał ułatwił sobie zadanie: choć Lubanga odpowiadał za masowe mordy, wyrzynanie całych wiosek, to „w ramach oszczędności procesowej” (określenie Leskiego) skoncentrowano się na jednym przestępstwie: rekrutowaniu dzieci. Takie postępowanie Trybunału krytykowano zwłaszcza w Kongo.

Oczywiście, ktoś mógłby na to ripostować, że lepszy taki jeden wyrok niż żaden. Rzecz jednak w tym, że w ciągu minionych 10 lat na świecie popełniano liczne zbrodnie, wojenne i przeciw ludzkości, a winnymi byli często ludzie rządzący państwami. Jeśli kolejne oskarżenia MTK mają się toczyć w podobny sposób co sprawa Lubangi, trudno będzie uznać go za „sąd światowy”, jak marzy się to teraz Luisowi Moreno-Ocampo. Jak dotąd jedynym „światowym sądem” naszych czasów, który skutecznie wypełnia swą misję, jest Trybunał ds. Zbrodni w byłej Jugosławii: w ciągu 18 lat istnienia okazał się wielkim sukcesem międzynarodowej sprawiedliwości, wśród 161 ściganych tu osób byli prezydenci i generałowie, zaś osądzono już ponad 60 z nich. A początkowo nikt się tego nie spodziewał. Z MTK było odwrotnie: wiązano z nim ogromne nadzieje...

Jeśli natomiast ktoś uważa, że sprawa Lubangi pomoże w uwrażliwieniu społeczności międzynarodowej na problemy Afryki, to są tutaj skuteczniejsze sposoby – co pokazuje choćby potężny rezonans międzynarodowej kampanii pod hasłem „Kony 2012”, prowadzonej właśnie w internecie (m.in. za pośrednictwem portalu YouTube – pisze o tym w bieżącym wydaniu Bartłomiej Sienkiewicz). Rzeczony Kony – to Joseph Kony, ugandyjski zbrodniarz, przywódca Armii Bożego Oporu, która w ciągu minionych 26 lat pustoszyła kraje Afryki. Nawet jeśli nie zostanie rychło aresztowany, i nawet jeśli kampania „Kony 2012” nie jest wolna od uproszczeń, to dzięki niej miliony młodych ludzi dowiedziały się wreszcie czegoś o dramacie Afryki.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2012