Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W ubiegłym tygodniu nieliczne grono Niemców – architektów powojennego pojednania polsko-niemieckiego – zmniejszyło się o kolejną osobę. Zmarł Klaus Skibowski, w Polsce postać mało rozpoznawalna – który przez wiele lat pozostawał jedną z istotnych postaci niemieckiego dziennikarstwa. Miał też swój udział w przygotowywaniu gruntu pod trudne rozmowy między Berlinem a Warszawą. W 1957 r., jako jeden z pierwszych zachodnioniemieckich dziennikarzy, wyruszył na wschód, żeby sondować gotowość polskiego Kościoła do podjęcia dialogu, a przy okazji odwiedzić swój prywatny raj.
Historia tej podróży układa się w gotowy scenariusz: po rozmowie z kardynałem Wyszyńskim Skibowski rusza do mazurskiego Ełku – miasta, z którym jego rodzina związana była od pokoleń. Zamożni, wpływowi przedsiębiorcy kierowali życiem miasta i jego modernizacją. Choć katolicy, w protestanckim mieście radzili sobie świetnie i stanowili jeden z jego filarów. W czasie plebiscytu po I wojnie światowej ojciec Skibowskiego czynnie działał w komitecie agitującym za pozostawieniem Ełku w granicach Niemiec. Po 1933 r., kiedy część rodziny wspierała NSDAP, Skibowski senior zachowywał się przyzwoicie. Niemiecki historyk Reinhold Weber twierdzi nawet, że to za jego sprawą Żydzi zdążyli uciec z Ełku przed pogromem.
Wtedy, w 1957 r., Skibowski – powracający do rodzinnego miasta, które opuścił 12 lat wcześniej – przeciera oczy ze zdumienia: czas i nowi mieszkańcy zacierają błyskawicznie ślady po niemieckiej przeszłości. Nie może odnaleźć grobów swoich dziadków; tam, gdzie stały bogate kamienice, widać pryzmy cegieł. Jego auto na niemieckich numerach budzi sensację. Nie ma w nim jednak resentymentu; podobnie jak pochodzący z Ełku słynny pisarz Siegfried Lenz, także Skibowski uzna, że jest to forma sprawiedliwości dziejowej, a jakiekolwiek rojenia o powrocie do przedwojennych granic mogą się rodzić wyłącznie w głowach szaleńców. Jedyne, co pozostaje, to nieuleczona tęsknota do kraju lat dziecinnych, której da wyraz w napisanej pod koniec życia książce „Wolken über weitem Land” („Chmury nad bezkresną krainą”).
Za zasługi dla polsko-niemieckiego pojednania otrzymał wysokie odznaczenia polskie i niemieckie (Krzyż Zasługi).