W świecie koncepcji

W skromnej na razie, przyznajmy, ofercie pomysłów na uniknięcie wojny i okupacji jest i pomysł taki, byśmy pożyczyli od kogoś broń atomową, a pożyczywszy, powiedzieli Putinowi, tu cytat: „Spróbuj, facet, no spróbuj”.

09.09.2014

Czyta się kilka minut

Wydaje się, że jest to w każdym calu pomysł pionierski, nie tylko w sferze praktyk pożyczkowych, ale też wojskowych i politycznych. Bomby atomowe są przedmiotami bardzo cennymi tak materialnie, jak i symbolicznie, zwłaszcza że są to obiekty w XXI wieku nieużywane, a właśnie nieużywanie jest najpewniej wartością w bombach atomowych na razie kluczową. Ryzyko kredytowe, polegające na tym, że pożyczkobiorca mógłby ich użyć bądź je popsuć, wyklucza chyba tego typu usługi. Atutem posiadania bomb atomowych jest zatem samo ich posiadanie, ale też umiejętność czekania. Właściciele broni jądrowej – by w skrócie określić ich postawę – kierują się dwoma porzekadłami: „dobry zwyczaj nie pożyczaj” oraz „czekaj tatka latka”. Wyjątków od tego nie ma.

Dajmy jednak na to, że ktoś lubiący ryzyko (idealnie tu pasuje określenie „ryzyk-fizyk”) rozważałby pożyczenie nam bomby zawierającej mechanizm uruchamiający reakcję łańcuchową. Musiałby to być w istocie ryzyk-fizyk z krwi i kości bądź osobnik nieoczytany etnologicznie. Otóż warto tu rzec, że większość Słowian – to oczywiście powierzchowne spostrzeżenie – jest silnych swą niezwykłą zdolnością do destrukcji, połączoną z przemożną ciekawością. Bomby atomowe są im niepotrzebne, te dwie skłonności równoważą bowiem potencjał atomowy ludów z fantazją i ludów bez fantazji, ludów pobudliwych i flegmatycznych. Przykładów nie trzeba specjalnie szukać.

Obie te cechy da się zauważyć, oglądając wiaty autobusowe przy drogach tej części świata. Oto Słowianin nie umie czekać bez przymusu obskubywania wiat, formowania ich brył wedle własnego gustu, rozkładania konstrukcji i zmieniania kolorystyki. Jest to klasyczny przykład na efekty irytacji wywołanej czekaniem i rosnącym zaciekawieniem. Jakże to będzie, gdy w dachu wiaty wybije się dziurę? – pyta siebie Słowianin oczekujący w deszczu na osobowy, opóźniony, z przyczyn obiektywnych. Wbrew pozorom dekonstrukcja wiaty autobusowej i próba odpalenia bomby atomowej nie są czynnościowo zdarzeniami tak odległymi, jak by się laikowi niesłowiańskiemu zdawało. Czekanie w wiacie i czekanie na rozkaz odpalenia jest czekaniem tego samego rodzaju. Nie ulega żadnej kwestii, że w procesie czekania u Słowian przychodzi moment przekroczenia masy krytycznej. A jest to moment, gdy narastająca irytacja zmienia chłodnik buraczkowy we wrzący rosół, i takoż jest to chwila, gdy wiata autobusowa wali się z chrzęstem, a w centrum dowodzenia dochodzi do naciśnięcia czerwonego guzika. Nawiasem, w obu tych sytuacjach pada na ogół zdanie w rodzaju: „Spróbuj, facet, no spróbuj”, bądź bardzo podobne.

Efekty owego krótkiego spięcia w centralnym układzie nerwowym są niemal identyczne. W pierwszym przypadku całe pokolenia czekają na autobus obok ruin wiaty. W drugim – pokolenia czekają na wynik badań biegłych, dlaczego mimo procedur zwyciężyła ciekawość zajrzenia do środka, odkręcenia śrubki, popsucia guzika, co przyniosło zadymienie lokalu sztabowego w związku z żałosnym spaleniem kosztownej panewki w rakiecie pożyczonej. Obie te sytuacje wiąże niezdolność tutejszych ludów do nudzenia się oraz szalony sceptycyzm wobec światowych procedur określających, jak się nudzić bezstratnie. Te fakty należy bezspornie wziąć pod uwagę, pożyczając bombę atomową.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 37/2014