Twarz

Wydarzeniem ostatnich dni, nie tylko medycznym, był przeszczep twarzy. Na razie wygląda, że udany. Oby.

28.05.2013

Czyta się kilka minut

Operacja była, jak można sobie wyobrazić, bardzo skomplikowana, na jej trudność wskazywał tłum opowiadających o niej lekarzy, speców z niemal wszystkich medycznych dziedzin. Ogrom przedsięwzięcia ilustrował też zegar – przy przyszywaniu nowej twarzy lekarze spędzili 27 godzin. Zainteresowanym pokazano materiały wideo i liczne ilustracje. Te okoliczności dały zresztą możliwość całkowitego wyłączenia wyobraźni. Każdy mógł sobie bardzo dokładnie obejrzeć a) zdjęcie twarzy obciętej, b) zdjęcie twarzy przeszczepionej. Obie zrobiły bardzo silne wrażenie. Zrozumiałe, że twarz przeszczepiona skupiła największą uwagę dziennikarzy i internautów, jest bowiem żywa i życia się od niej oczekuje. Twarz odcięta jest w stu procentach nieaktualna, ale też ciekawi.

Oto, jak się dowiadujemy, zaraz po tym strasznym wypadku okaleczonego mężczyznę zawieziono do szpitala. Sprawnie i szybko. Natychmiast rozpoczęto ogromnie trudną akcję ratowania człowiekowi życia, ale brakowało detalu – oryginalnej twarzy właśnie. Jak czytamy w „Gazecie Wyborczej”, prokurator „nie zgadza się na natychmiastowe zabranie do szpitala amputowanej przez maszynę części twarzy, dopóki nie zostaną dokończone oględziny miejsca wypadku”. Prokuratura w Oławie twierdzi, że było inaczej, że nic o pozostałej na miejscu wypadku twarzy przybyły tam funkcjonariusz nie wiedział i jej śledczo nie oglądał. Twarz utkwiła wewnątrz maszyny – sprawczyni tragedii. Gdy maszynę uruchomiono w celach badawczych, twarz się znalazła. Ta zwłoka, bo część ową w końcu do szpitala dostarczono, okazała się kluczowa. Stara i zmęczona oryginalna twarz nieszczęsnego kamieniarza obumarła. Potrzebny był zatem dawca. Znalazł się.

Smutne są liczne w ostatnich latach przykłady działań prokuratorów wyzuwających ludzi z majątku i godności bądź pozbawiania ich twarzy właśnie. Kręci się o takich przypadkach filmy, będące mieszaniną fabuły i prawdy, ale będące aż nadto ilustracjami, jak praca tej instytucji czasem wygląda. Najpewniej, wobec grozy tej historii, będziemy teraz świadkami licznych listów, oświadczeń, a być może i dochodzeń. Prokurator albo widział, albo nie widział, albo wiedział, albo nie wiedział, co się stało. Prowadził tzw. czynności czy nie prowadził? Hamował posłanie twarzy czy nie? Dobrze byłoby się dowiedzieć, jak było w istocie, również dla dobra prokuratury, której twarz nie jest okazem piękna.

Mamy tu do czynienia z zagadką najciekawszą od dziesięcioleci. Każdy posiadacz twarzy, a takich ludzi jest na świecie bardzo wielu, chciałby wiedzieć, co czyni nie lekarz, a urzędnik państwowy, gdy zastaje twarz oddzieloną od głowy, gdy jej właściciel jest gdzie indziej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2013