Ta gazeta ukazywała się w Polsce przez 13 lat w nakładzie prawie 50 tys. egzemplarzy i redagowały ją dzieci

9 października 1926 roku pojawił się nowy piątkowy dodatek do „Naszego Przeglądu”, największej w międzywojniu polskojęzycznej gazety żydowskiej.

09.12.2012

Czyta się kilka minut

 / Fot. Korczakianum
/ Fot. Korczakianum

Redaktor Janusz Korczak zapowiadał go tak: „Jest wiele ludzi dorosłych, którzy piszą tylko dlatego, że się nie wstydzą; są dzieci, które mają wiele ciekawych pomysłów, uwag i spostrzeżeń, a nie piszą, gdyż nie mają odwagi albo im się nie chce. Dziennik nasz zachęci młodzież do pisania. Zachęci i ośmieli”. Tej idei „Mały Przegląd” pozostał wierny do ostatniego numeru, który ukazał się 1 września 1939 roku.

Pomysł Korczaka polegał na tym, żeby pismo dla dzieci tworzyły same dzieci. Namawiał je, by pisały do redakcji listy o swoich codziennych zmartwieniach i radościach – żeby umiały je nazywać i nie wstydziły się ich. „Czasem nie chce się wszystkiego osobom znajomym i bliskim mówić, a pragnie się jednak komuś poskarżyć lub opowiedzieć o swoim życiu, myślach, potrzebach”. Chciał, żeby robiły to swoim językiem – nie przejmowały się stylistyczną nieporadnością czy śmiesznością. „Wiadomości można będzie podawać ustnie, telefonicznie, przesyłać pocztą, dyktować lub pisać” – zapowiadał.

Zebrany w ten sposób materiał nabierał ostatecznego kształtu pod nożyczkami młodocianych redaktorów pracujących w redakcji przy ul. Nowolipki 7 pod opieką Korczaka i jego zastępcy Jerachmiela Wajngartena. W gronie pierwszych redaktorów byli Chaskiel Bajn (segregował listy), Madzia Markuze (sekretarka), Edwin Markuze (reporter) i Emanuel Sztokman (sekretarz). Z czasem redakcję przejął sekretarz Korczaka Jerzy Abramow, później znany jako Igor Newerly.

Większość autorów i redaktorów „Małego Przeglądu” zginęła w Zagładzie. Tak było ze znanymi reporterami – Harrym Kaliszerem, Kubą Hersztajnem, Lejzorem z Gęsiej (Lejzorem Czarnobrodą), jak i z tysiącami korespondentów, znanych nam tylko z gazetowych pseudonimów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 51/2012