Szczerość za szczerość

Nasi rzucili się na amerykańską dziennikarkę Debbie Schlussel, która ma zdanie odmienne od naszego. Na nasz temat.

11.06.2012

Czyta się kilka minut

Ta publicystka kilku dużych amerykańskich gazet napisała ostatnio, że Polacy uczestniczyli w Zagładzie ręka w rękę z Niemcami. Jakkolwiek by oceniać historyczne kompetencje Debbie Schlussel, jednego nie można jej odmówić: jest bardzo szczera i pozbawiona hamulców w wyrażaniu opinii na tematy, które opanowała pobieżnie. Szczerość i pobieżność to akurat wartości, które sobie cenimy szalenie. Nieszczerość czy skrywanie opinii to dowody na zgąbczenie mózgu, określane u nas mianem „poprawności politycznej”. Z taką i podobnymi definicjami można przecież zapoznać się na dowolnym portalu skrzydła patriotycznego bądź konserwatywnego. Jest więc tak, że Debbie Schlussel to niemal Polka, biorąc jej skłonność do walki z wszelkimi mdłymi poprawnościami tzw. salonu.

Oto ci, owej poprawności nie lubiący i uważający ją za pogardy godną miękkość w ocenianiu, zobaczyli, czymże jest w tej materii twardość. Debbie Schlussel pokazała nam beton w formie zbrojonej i zrobiło to u nas tak wielkie wrażenie, że my pokazaliśmy jej natychmiast swój. Wiele tysięcy osób zadało sobie trud odszukania jej profilu na Facebooku i złomotaniu jej betonu naszym. Beton wgryzł się w beton. Kimże jest Debbie Schlussel, widziana przez naszych, z okazji jej widzenia nas jako morderców, rasistów i antysemitów? Kim jest i skąd jej mać? Debbie Schlussel jest wszystkim, co w naszych oczach najgorsze, by przytoczyć tu opinię umiarkowaną: Schlussel jest Żydówką na usługach Murzyna. Jest to opinia wyrażana przez ogromne rzesze, bardzo wielkie nawet jak na ruch rzesz ludzkich w internecie. Szczerość Schlussel zwarła się z naszą. Owoce zabawy „kto szczerzej” można oglądać głównie na jej profilu, ale i wszędzie tam, gdzie zawiedzie nas fantazja poszukiwania szczerości w przestrzeni wirtualnej.

Schlussel, uchodząca ponoć w swym kraju za ostrą zawodniczkę i w tym mniemaniu utrzymywana przez opinie amerykańskiego salonu, nie przypuszczała zapewne, że to nie koniec zabawy. Że będzie musiała ruszyć głową, że rejestry, które w jej mniemaniu są wysokie, są w istocie niskie, że są ludzie za morzami potrafiący śpiewać wyżej. Jej reakcja świadczy o ograniczonej odporności betonu amerykańskiego na ultradźwięki. W poczuciu niejakiej bezradności poprosiła wszystkich gości jej profilu, przybyłych nań zza Atlantyku, żeby spływali, bo to nie Auschwitz ani Getto Warszawskie. Posłużywszy się tym zdaniem, zamilkła. Czy dodając do swej zerowej poprawności jeszcze jedno zero, przegrała? Wygrała? Owszem. Nasz beton sparciał w oka mgnieniu. Rozległ się płacz i, jak zwykle w takich okolicznościach, wśród antysemickiego bluzgu kazano jej liczyć polskie drzewka w Jad Waszem.

Debbie Schlussel wygrała mecz jedną kontrą. Przegrani są jedyni i oryginalni, bo nie mają świadomości klęski. Takie są owoce nieustannego i pobieżnego wertowania nieaktualnych podręczników taktyki, nie tylko piłkarskiej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2012