Sportowcy Państwa Podziemnego

Polacy odnieśli bezprzykładny sukces na wimbledońskiej trawie, więc poszukajmy dziury w całym. Agnieszka Radwańska jest z Krakowa, a tak się przypadkowo składa, że kilka dni temu na Rynku spotkałem przypadkowo dawną znajomą, która ma kłopot.

09.07.2013

Czyta się kilka minut

Jej dwunastoletni syn, niestety, chyba ma talent do tenisa. W związku z tym jego rodzice muszą sprzedać mieszkanie oraz zapożyczyć się, gdzie się da, żeby zdobyć pieniądze na trenerów, sprzęt, przejazdy na turnieje itp. Gdyby byli obywatelami Francji czy Hiszpanii – problemu by nie było, koszta na siebie wzięłoby państwo. Hiszpańskie czy francuskie państwo, bo polskie państwo staje się państwem coraz bardziej podziemnym. To piękna tradycja okupacyjna, ale może stać nas na więcej.

Czy historia mojej znajomej brzmi znajomo? Pan Radwański, pan Janowicz oraz wielka rzesza panów i pań o nieznanych nazwiskach podejmują ogromne finansowe ryzyko, aby ich dzieci miały szansę nie zmarnować talentu. Kiedy już zdarzy się cud – jak tegoroczny polski Wimbledon – wszyscy jesteśmy dumni, że tak pięknie nam się przydarzyło. Nam – Polakom. Wszak ci na korcie to nasi. Wiemy to my, dowiedział się cały świat, który kojarzy Polskę z Janowiczem, a nie z jumą.

Polska reprezentacja piłkarek do lat siedemnastu zdobywa mistrzostwo Europy. Kobiecy futbol, ciągle jeszcze obśmiewany (wystarczy rzucić okiem na wesołe angielskie filmiki w internecie), czyni ogromne postępy i staje się coraz popularniejszy. Co stanie się z naszymi czempionkami za parę lat? Czy warto w nie zainwestować legendarne „pieniądze podatników”?

Można się śmiać, stukać w główkę, podkreślać wielkość zarobków sportowców, wyszydzić ideę promowania Polski. Wszak piłkarz, który nie strzeli gola w stuprocentowej sytuacji, przeklina po polsku – bo myśli po polsku. Cały świat czyta z ruchów ust w zwolnionym tempie na wielkiej imprezie, cały świat zawisa na wargach polskiego, dajmy na to, piłkarza nożnego – i przez chwilę też myśli po polsku. Co za bezcenna PR-owa zdobycz. Polska na ustach świata. K...wa mać!

Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo, jest wyścig szczurów, dobry jest, to się przebije, do cna wyprywatyzowany, i sobie zarobi niebotycznie, i mu się zwróci. Tenisistom i tenisistkom na własną rękę, piłkarzom i piłkarkom na własną nogę, a Kubicy na własne ryzyko.

Czy Polskie Państwo (Nie-Podziemne) XXI wieku ma interes i obowiązek zatroszczyć się o to, z kim i z czym Polska kojarzy się światu? Dla mnie to ciągle jeszcze pytanie retoryczne, ale retoryczne jakby coraz mniej.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2013