Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
„O mojej matce nie umiałbym nic powiedzieć” – deklaracja bezradności na początku wiersza „O mojej matce” zostaje zaraz zanegowana, ten wiersz to przecież litania migawkowych obrazów, która w dodatku będzie dalej miała kontynuację. Tyle że te obrazy nie budują domkniętej całości. Nieprzypadkowo kolejne ogniwa cyklu zaczynają się od słowa „albo” – „Albo jak przed studniówką mama przyszła na spotkanie...”, „Albo kiedy mówiła...”, „Albo jak nam opowiadała...” – jakby to były powroty do tej samej historii, lecz relacjonowanej wedle alogicznego porządku strumienia pamięci i z bolesną świadomością asymetrii między tym, jak postrzegaliśmy naszych najbliższych, a ich pełnym wizerunkiem. Asymetrii, która długo nie pozwalała zobaczyć własnej matki „w ostrym świetle prawdy, / ostrym i złożonym, / złożonym i sprawiedliwym, / sprawiedliwym i nieosiągalnym, / nieosiągalnym i wspaniałym”.
„Ziemia”, „Rozmowa”, „Ulica Radiowa”, „Nokturn” – znakomite wiersze-epitafia, wiersze-pożegnania, odnajdywanie formy, która sprosta światu nagle opustoszałemu („Anioły nie mają już dla nas czasu; / pracują teraz dla przyszłych pokoleń”). Elegie dla Krzysztofa Michalskiego, dla kuzyna Hannesa, pastora z Zurychu, dla poety Jerzego Hordyńskiego, którego wspomnienie przywołała książka znaleziona na półce amerykańskiej biblioteki, dla znajomego fryzjera z ulicy Karmelickiej. I dla Ruth Buczyńskiej, wspaniałej damy, krakowskiej adwokatki, ocalonej z Zagłady. „Była piękna. Powinna była zginąć wtedy, jak inni, jak inne, / zniknąć nie zostawiając śladu, odejść bez elegii, jak tylu innych, / jak powietrze, lecz żyła długo w świetle dziennym, w słońcu, / w powietrzu codzienności, w tlenie zwykłego Krakowa. (...) Była dobrym człowiekiem. I miała duszę. Wydaje nam się, że wiemy, co to znaczy”.
Ten tom nie jest jednak tylko obrócony w przeszłość, choć „piękne jest królestwo umarłych”. „Wciąż krążą nad nami / śmierć i ocalenie”, wciąż możliwe są takie zapisy, jak ten z „Pomarańczowego notesu”: „Pociąg pośpieszny, czerwiec, spokojny wieczór, światło cofa się łagodnie. Sarny pod lasem. Szczęście”. Wciąż potrzebne jest odczytywanie na nowo linii własnego życia, przypisanych mu radości i powinności. „Obudź się, moja duszo. / Nie wiem, gdzie jesteś, / gdzie się ukryłaś, / ale proszę cię, obudź się, / jeszcze jesteśmy razem, / jeszcze droga przed nami, / naszą gwiazdą będzie / jasny rąbek świtu”.
Adam Zagajewski, „Asymetria” Wydawnictwo a5, Kraków 2014, Biblioteka Poetycka pod redakcją Ryszarda Krynickiego, tom 82, ss. 85