Smak trawy

Mój drogi Piołunie,

17.09.2013

Czyta się kilka minut

nie wiem, czy tego uczą już w seminariach, ale od dawien dawna po nadwiślańskim Kościele cyrkuluje kilka do bólu ogranych, z pozoru złotych myśli. Jak się jednak domyślasz, żaden to metal szlachetny, ale najlichszy tombak. Ot, ludowe mądrości, bezmyślnie klepane frazesy i kiepskie bon mociki – ale już na beton stwardniałe, bo powtarzane z pokolenia na pokolenie, począwszy od wyżyn biskupich dworów, a skończywszy na nizinach parafiańszczyzny. Do moich ulubionych należy stwierdzenie, że pasterz idzie zawsze przed trzodą. Czyli w wolnym tłumaczeniu na nasze: morda w kubeł i słuchać przełożonych, a nie mądrzyć się i filozofować.

Cóż, naturalnie niezwykle jestem rad z takowego postawienia sprawy, ale w zaufaniu i dyskrecji Tobie akurat, drogi Piołunie, muszę coś szczerze wyznać. Przede wszystkim nie mam, do licha, pojęcia, gdzie coś takiego można wyczytać w tych czterech bzdurnych opowiastkach o Nieprzyjacielu. Są tam wprawdzie intelektualnie haniebne fragmenty o pastuchach, które już zresztą wiele razy w mych listach obśmiewałem. Na przykład o tych psychicznie niezrównoważonych, co łażą za jedną zagubioną albo nawet życie swe chcą oddać za bezrozumne bydlęta. Ale przypowieść o pasterzu człapiącym zawsze z przodu? Nigdy nie trafiłem, nawet w apokryfach, a w końcu na Piśmie znam się jak mało kto.

Oczywiście pozostają jeszcze obserwacje z natury i snucie daleko posuniętych analogii. I chociaż łąki czy hale cuchnące owczym łajnem nie należą do moich ukochanych landszaftów, jednak na świecie widywałem już to i owo. I przyznać muszę, że tak – widziałem pastuchów dziarsko maszerujących przed stadem, ale bywało też, że leźli obok, z tyłu albo wręcz w środku śmierdzącego tałatajstwa. Jak komu pasuje. Albo jak akurat potrzeba.

Tu zresztą nawet może dostrzegłbym i pewną naukę. A mianowicie podczas lektury bajeczek o zwariowanym Cieśli ciężko się oprzeć wrażeniu, że rękami i nogami broni się On przed wszelkim schematem, automatyzmem, stereotypem, łażeniem na życiowe skróty i sądzeniem po pozorach. Przed wszystko wyjaśniającymi teoriami i jedynie słusznymi ustrojami. Gdy ględzi o religijnych zakazach i nakazach, zawsze stara się wykazać, że liczy się nie ślepy szacunek dla litery prawa, ale głębokie zrozumienie i praktykowanie jego ducha. Tłumaczy cierpliwie tym prymitywom, że wiara to wcale nie jest zestaw pobożnych odruchów Pawłowa. Dlatego każe mieć oczy i uszy szeroko otwarte, a przede wszystkim – mieć odwagę, żeby każdego dnia w prawdzie, a nie w krzywym zwierciadle uproszczeń spoglądać od nowa na siebie, innych i cały ten zafajdany świat.

Oczywiście pasterz to nie owca i ważne ma zadania, ale czasem powinien leźć z przodu i rządzić rózgą żelazną, innym zaś razem trzymać się w ariergardzie. Raz ma zostawić niemal setkę owiec i ruszyć po jedną zagubioną, ale w innych okolicznościach – niech stróżuje pośrodku stada. Na całe szczęście pacjenci zwykle nie pamiętają, po co Nieprzyjaciel wyposażył ich w rozum. Zamiast owego zbędnego balastu woleliby prostą instrukcję obsługi życia albo właśnie pastucha, co stanie na czele i kijem ukierunkuje owczy pęd, a wtedy nareszcie nie trza się będzie wysilać. Czyli myśleć, co o ból przyprawia okrutny.

Z tymi porównaniami to zresztą należy być diabelnie ostrożnym. Kiedyś pewien dziennikarzyna rozmawiał z niestety bardzo oddanym Cieśli biskupem, ba – samym kardynałem z watykańskiego wzgórza. Ostro pospierali się pacjenci o rzecz starą jak nasz wróg Kościół; rozpalającą umysły już w czasach, gdy po ziemi włóczyła się banda Dwunastu – czyli o władzę jednych nad drugimi. Pogubił się nasz purpurat w ogniu podchwytliwych pytań i jak to zwykle bywa – przyparty do muru sięgnął w akcie desperacji po gotowca. Wypalił, jak się spodziewasz, że nie ma o czym dyskutować, bo przecież pasterz zawsze idzie na czele stada. Ale żurnalista spojrzał tylko spod oka i chłodno zapytał: „A słyszał Ksiądz Kardynał – w Afryce mają takie przysłowie – że tylko owce znają smak trawy”.

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2013