Powrót Johna Rebusa

Rzadko tu piszę o powieści kryminalnej, ale tym razem okazja jest wyjątkowa. Po pierwsze – znakomity autor. Po drugie – mój ulubiony bohater, którego przedwcześnie opłakałem.

18.08.2014

Czyta się kilka minut

Szkot Ian Rankin (ur. 1960) połączył tradycję angielskiej powieści detektywistycznej i amerykańskiego czarnego kryminału. Jego fabuły osadzone są najczęściej we współczesnym Edynburgu. Szacowna i pełna zabytków stolica Szkocji okazuje się miejscem, gdzie „podziemie styka się z nadziemiem”, a gangsterzy działają z rozmachem niewiele mniejszym niż ich koledzy zza oceanu.

Najsławniejszą z postaci stworzonych przez Rankina jest inspektor John Rebus, także Szkot, nota bene z polskimi przodkami. Pojawił się w 1987 r. już jako czterdziestolatek i w ciągu dwóch dekad stał się bohaterem kilkunastu książek. Outsider zrażający do siebie zwierzchników i łamiący policyjne reguły, miłośnik klasycznego rocka, odżywiający się głównie piwem, whisky i batonikami Mars, leczący kaca paracetamolem i szkockim napojem energetyzującym Irn-bru, w miarę upływu lat nie tylko tracił kondycję – choć nie umysłową! – ale też coraz niechętniej przyjmował wszelkie zmiany.

W „Pożegnalnym bluesie” Rebus przeszedł na emeryturę. W nowej powieści już jako cywil pracuje w Wydziale Spraw Otwartych i Niewyjaśnionych. Na własną rękę zabiera się za sprawę sprzed lat – trafiła do niego kobieta, która utrzymuje, że niewyjaśnione zaginięcie jej córki może mieć związek z podobnymi przypadkami, które zdarzyły się później w tym samym rejonie. Tymczasem ginie kolejna dziewczyna, a kochanek jej matki okazuje się gangsterem rywalizującym o wpływy z Geraldem Caffertym. Cafferty zaś, mistrz działań na pograniczu podziemia i legalnych interesów, to od dawna wróg Rebusa – tyle że wieloletnia walka stworzyła między nimi nieco perwersyjną więź, opartą na nienawiści i fascynacji.

W końcówce „Bluesa” Cafferty, zmasakrowany przez nieznanych sprawców, trafia do szpitala – uratował go właśnie Rebus. Jedna z pielęgniarek pyta inspektora, czy jest bratem pacjenta: „No bo jest pan do niego bardzo podobny”. Niestety takie jest też zdanie Malcolma Foxa z wydziału wewnętrznego – uważa on, że Rebus i Cafferty to nie doktor Jekyll i pan Hyde, ale dwóch panów Hyde’ów, i chce teraz dowieść, że emerytowany inspektor dawno już został skorumpowany. Rebus toczy więc grę nie tylko z mordercą, lecz też z dwoma gangsterami (i trzecim, początkującym, za to wyjątkowo zdolnym), z przełożonymi i z tropiącym go Foxem. Wspiera go tylko dawna podwładna, gotowa zaryzykować dobrze się rozwijającą karierę. Jest więc, jak być powinno: skomplikowana i należycie ponura intryga, logiczne, choć zaskakujące rozwiązanie. I dużo whisky.


Ian Rankin „Stojąc w cudzym grobie”, przeł. Jan Kraśko, Wydawnictwo Albatros Andrzej Kuryłowicz, Warszawa 2014, ss. 448.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2014