Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Liczba zabitych (3506) jest mniej więcej dwa razy niższa od najtragiczniejszego w historii III RP roku 1991.
Co doprowadziło do tej zmiany? Z pewnością poprawia się stan infrastruktury drogowej. Rytualne narzekania na fatalny stan polskich dróg są nadal uprawnione, ale jest jednak coraz więcej odcinków, którymi możemy jechać bez wrażenia, że igramy ze śmiercią.
Jest i inny powód. W Polsce zwyciężyła polityka ograniczania prędkości, przeklinana jak kraj długi i szeroki przez zmotoryzowanych. Autorytety opowiadają z oburzeniem, że dostały mandat za niewielkie przekroczenie prędkości, w audycjach radiowych słuchacze doradzają, co zrobić, by uniknąć kary za przewinienie. Te dane pokazują jednak, że stawianie fotoradarów ma sens, są one bowiem skutecznym sposobem na otrzeźwienie kierowców (nie mówię o przypadkach ewidentnego skoku na portfel właściciela auta).
Skoro nie pomagają prośby i kampanie edukacyjne, potrzebne są sole trzeźwiące. Nie przeraża mnie więc informacja, że w tym roku radarów będzie jeszcze więcej, podobnie jak pomysły na podwyższenie mandatów czy przyznanie policjantom prawa do czasowego odebrania prawa jazdy kierowcy, który rażąco przekroczył prędkość.
A wszystkim, którzy z uporem maniaka podkreślają opresyjny charakter polskiego systemu radarowego, przypomnijmy, że mimo zmian na lepsze pod względem śmiertelności na drogach nadal zajmujemy pierwsze miejsce w UE.